19-letnia zielona aktywistka postanowiła wykupić fermę szynszyli i “uchronić je od śmierci”. Zabawa w ekologię skończyła się jednak tragicznie dla zwierząt – kobieta trzymała szynszyle w starym chlewie i zagłodziła je na śmierć.
“Nigdy wcześniej nie mieliśmy takiej sytuacji” – komentuje tragiczną sytuację zwierząt Katarzyna Gonera ze Stowarzyszenia Puchaty Patrol – “W trzech kuwetach zalanych przez przegryziony wężyk pływały rozkładające się kilkudniowe zwłoki. W jednej, wśród zwłok swoich dzieci, siedziała mokra i przemarznięta matka. W innej kuwecie leżała martwa matka, z której dzieci spijały ostatki wody”.
19-latka wykupiła fermę szynszyli za chwilówkę. Twierdziła jednak, że pieniądze otrzymała od rodziców i stać ją na zajęcie się zwierzętami. Okazało się, że trzymała je w starym chlewie, a szynszyle nie miały co jeść i pić – zjadały się z głodu. “Na tyle zwierząt miała jedynie trzy opakowania płatków kukurydzianych z Biedronki. Walały się martwe młode, szynszyle zaczęły się zjadać nawzajem” – można przeczytać na profilu Kamieni Kupa.
Co ciekawe ekolodzy twierdzą, że kobieta to jedynie nastolatka, która chciała dobrze: “Gdyby ktoś kopnął psa, to prześcigaliby się w życzeniu mu najgorszych tortur w ramach kary, ale 19-latka może bezkarnie zamęczyć całą farmę pod warunkiem, że jest eko i ma dobre intencje. Brzmi logicznie jak wszystko po lewej.” – dodaje profil.