W nocy z 10 na 11 lipca roku oddziały OUN-B (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery), UPA (Ukraińska Powstańcza Armia) oraz samoobrony SKW (Samooboronni Kuszczowi Widdiły) pod dowództwem Dymytro Klaczkowskiego (W tym czasie był dowódcą regionu UPA-Połnoc) przystąpiły do skoordynowanego ataku na 99 miejscowości, w których żyli Polacy, głównie w powiatach włodzimierskim i horochowskim, a także kowelskim. Jednej z pierwszych masakr dokonano w Dominopolu. Sprawcy (przypuszczalnie upowcy zahonu „Sicz” Antoniuka) zabili około 220 Polaków. Około godziny 2:30 oddziały UPA napadły na Gurów, zabijając przy tym około 200 Polaków. Pół godziny później ten sam oddział UPA przeszedł do Wygranki, gdzie również z zimną krwią zamordował około 150 bezbronnych Polaków. Oprawcy działali w wyspecjalizowanych grupach – jedne pododdziały otaczały wieś kordonem, inne zajmowały miejscowość, gromadziły ofiary w jednym miejscu i dokonywały masakry. Oczyszczaniem terenu z niedobitków oraz grabieżą zajmowali się ukraińscy chłopi. Oddziały UPA po dokonaniu masakry w jednym miejscu szybko udawały się do następnej osady, którą zamierzano wymordować.
W kilku przypadkach (Chrynów, Krymno, Kisielin, Poryck, Zabłoćce) dokonano zbrodni na Polakach zebranych na mszy w kościele. W Chrynowie zamordowano 150 osób, w Krymnie 40, w Porycku 200, a w Zabłoćcach 76. W Kisielinie zginęło 90 Polaków, lecz część wiernych zdołała zabarykadować się na piętrze plebanii i obronić przed atakami upowców. W wyniku ataków na kościoły zginęło dwóch księży (Józef Aleksandrowicz w Zabłoćcach oraz Jan Kotwicki w Chrynowie), zaś ks. Witold Kowalski z Kisielina został ciężko ranny. Ksiądz Bolesław Szawłowski według sprzecznych relacji zginął także 11 lipca (w kościele w Porycku) lub też został jedynie ranny, a upowcy odnaleźli go i dobili dzień później.
Od wybuchu wojny Niemiecko-Sowieckiej, lokalne komórki OUN otrzymywały wsparcie od władz okupacyjnych III Rzeszy w postaci dostaw broni, amunicji oraz umundorowania. Niektóre oddziały pod dowództwem ukraińskich nacjonalistów wstępowały do szeregów Werchmachtu, SS oraz policji pomocniczej (Późniejsza ich dezercja z bronią w ręku znacznie podniosła poziom zdolności bojowej struktur dowodzonych przez ukraińskich nacjonalistów).
Dobrze wyszkoleni oraz wyposażeni bojownicy Ukraińskiej Powstańczej Armii wykazali się niespotykanym wcześniej na taką skalę okrucieństwem, dokonując masowych mordów przy pomocy narzędzi takich jak siekiera, widły,cep,nóż,kosa, piła,widły,młotek oraz innych narzędzi gospodarstwa domowego które było wtedy dostępne. Bardzo często banderowcy po wymordowaniu większości mieszkańców danej wioski odjeżdżali, aby po kilku dniach wrócić i ograbić domostwa i ewentualnie dobić uciekinierów, którzy postanowili wrócić do swoich domów.
Krwawa niedziela była punktem kulminacyjnym rzezi wołyńskiej dokonanej na Polakach przez oddziały ukraińskich nacjonalistów, którzy są dziś bohaterami narodowymi Ukrainy. Według statystyk tylko w lipcu 1943 roku zginęło 11 tysięcy Polaków, a ponad 500 miasteczek, wsi i kolonii zostało zniszczonych.
Boże miej w opiece dusze zamordowanych wtedy Polaków!!!