Chorwacja właśnie weszła na formalną drogę do wprowadzenia europejskiej waluty. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z jej założeniami, to w ciągu kilku najbliższych lat znajdzie się w strefie euro.
Dla wielu Polaków oznacza to dużo droższe wakacje w tym kraju.
W przeciągu kilku najbliższych lat w Chorwacji nie będziemy płacić już kunami, tylko euro.
Chorwacja złożyła właśnie formalny wniosek o przyjęcie do europejskiego mechanizmu stabilizacji walutowej (ERM II), czyli dwuletniej “poczekalni” przed przystąpieniem do strefy euro.
Zobowiązania zawarte we wniosku pozytywnie przyjęli ministrowie finansów strefy euro.
Chorwacja zobowiązała się m.in. do przygotowania przejęcia nadzoru bankowego przez Europejski Bank Centralny. A także do wprowadzenia reform w zakresie reguł walki z praniem pieniędzy oraz do zwiększenia skuteczności i obniżenia kosztów administracji publicznej.
Jeśli Chorwacja wejdzie do “poczekalni” najpóźniej w przyszłym roku, to w 2023 będzie mogła przyjąć euro.
Nie jest wykluczone, że ten czas się jednak nieco wydłuży.
Wymogi, jakie powinny spełniać kraje wchodzące do strefy euro, to tzw. kryteria konwergencji dotyczące inflacji, deficytu budżetowego, długu publicznego, stóp procentowych oraz wahań kursu waluty krajowej wobec euro.
Chorwacja ma duże szanse na spełnienie tych kryteriów w najbliższych latach, bo kraj od jakiegoś czasu notuje duże tempo rozwoju gospodarczego i szybko malejące zadłużenie.
se.pl