Teoretycznie Paryż zwracał po wojnie właścicielom oraz spadkobiercom zrabowane i przejęte w czasie wojny mienie swoich obywateli. Proces ten zakończył się na początku lat 50. Po niemal 70 latach sprawa wróciła, chociaż prawa spadkowe udowodnić coraz trudniej. Ale może właśnie o to chodzi…
Przy francuskim ministerstwie kultury powstaje teraz osobna służba do wykrywania zrabowanej własności żydowskiej. Chodzi głównie o dzieła sztuki, ale także np. książki, które mogą się jeszcze znajdować w kolekcjach państwowych i prywatnych i dostały się tam w latach 1933-45.
Na czele komisji znalazł się doradca ministerstwa David Zivie. Absolwent nauk politycznych i administracji, rocznik 1976. To jego raport oskarżający państwo i jego instytucje o pewną opieszałość pod nazwą „Ślady pozostają w rejestrach …”, wywołał powstanie tej nowej instytucji.
Komisja do „poszukiwania i restytucji dóbr kultury” z lat 1933 – 1945 została oficjalnie zadekretowana w kwietniu tego roku. Będzie ona klasyfikowała skradzione dzieła. Problemem jest co się stanie, kiedy okaże się, że niektóre dzieła nie mają już spadkobierców?
Wygląda, że za to ruchome mienie teoretycznie bezspadkowe, zapłaci… państwo. W raporcie Zivie znajduje się już pochwała „uznania przez państwo pewnego długu”. Paradoksalnie, tak długi czas, który upłynął od zakończenia wojny jest w tej chwili atutem do stawiania żądań rewindykacyjnych.
Do tego doszedł wszechobecny pryzmat holocaustu przez który oceniane są wszystkie żądania zwrotu mienia żydowskiego. Była minister kultury Audrey Azoulay w 2017 r. mówiła: „Nigdy nie jest za późno na przywrócenie”.
Żądania zapłaty nie padają wprost. Jest za to o „pogłębieniu empatii”, „woli politycznej” i „realności moralnego zobowiązania”. W raporcie Zivie z 2018 roku znajdujemy postulat: „Państwo musi prowadzić publiczną politykę badań i restytucji płynnie i bez wrogości, w spokoju i, miejmy nadzieję, szybko”.
Cel: „lepsze rozpoznanie nieodebranych przedmiotów (…) i odtworzenie więzi z tymi, którzy zostali z nich wywłaszczeni na drodze sprawiedliwości”. Jest też mowa o odszkodowaniach i rekompensacie za dzieła wcześniej sprzedane.
Komisja ma identyfikować skradzione dzieła i ich właścicieli, celem ich zwrotu. W tym celu podpisała 22 maja np. umowę o współpracy z niemieckim centrum zaginionych dzieł sztuki (Deutsches Zentrum Kulturgutverluste).
Powraca jednak pytanie o dzieła sztuki, które nie maja spadkobierców. David Zivie widzi rozwiązanie tego problemu w powstaniu stowarzyszeń i grup „wywłaszczonych rodzin”, które byłyby zbiorowym „spadkobiercą” całego mienia, które znajdzie jeszcze jego komisja.