[OPINIA] Waćkowski: Polemika z redaktorem Sakiewiczem

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

W odpowiedzi kawalerowi orderu ukraińskich resortów siłowych.

Bardzo często w rosyjskich telewizjach występują eksperci, którzy rzucają oskarżenia na lewo i prawo, nie podając przy tym żadnych wartościowych argumentów. Tego typu prelegenci są w stanie na jednym wdechu mówić o księstwach rusińskich, jak i o „polskich faszystach”. Podobny zabieg zastosował odznaczony orderem bezpieczników z Ukrainy redaktor naczelny “Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz w tekście pt. „Narodowcy w służbie lewactwa. Postmoczarowcy szansą powrotu dla PO-PSL-SLD”, w którym na jednym wdechu pisze o zaborach, Moczarze, wyborach do PE. Warto odnieść się do tego tekstu oczywiście nie ze względu na autora, a na
nieświadomych czytelników, wśród których nie brakuje patriotów.
Sakiewicz na początku swojego tekstu pisze: „dzisiaj to nowi narodowcy w jakieś mierze nawiązują do komunistyczno-narodowej ideologii Mieczysława Moczara”.

Nie znam żadnego narodowca, który w jakiejkolwiek mierze inspirowałby się tą postacią. Zresztą czy jakikolwiek narodowiec utożsamiałby się z osobą głosząca takie słowa? „Związek Radziecki nie jest tylko naszym sojusznikiem, to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, dla partyjniaków Związek Radziecki jest naszą Ojczyzną, a granice nasze nie jestem w stanie dziś określić, dziś są za Berlinem, a jutro na Gibraltarze”. To, że Mieczysław Moczar do doraźnych celów politycznych używał po części retoryki narodowej, nie czyni go narodowcem. Tak samo liderzy Prawa i Sprawiedliwości odmieniając po kilkanaście razy dziennie słowa: Polska, suwerenność, patriotyzm, niepodległość, tworzą Radę Mediów Narodowych, nie czynią z PiS partii narodowej.

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” w panicznym tonie pisze, że narodowcy odbiorą PiS kilka procent i Prawo i Sprawiedliwość nie będzie mogła samodzielnie rządzić.

Mnie osobiście jest obojętne, czy będzie rządzić PiS, czy PO Obydwa ugrupowanie różnią się jedynie kierunkiem ustawiania klęcznika, w przypadku Prawa i Sprawiedliwości jest to Waszyngton, a w przypadku Platformy Obywatelskiej jest to Berlin. Żadne z tych ugrupowań nie prowadzi lub jak było za
rządów PO nie prowadziło polityki suwerennej, w przeciwieństwie do Konfederacji, w której niezależnie od wizji polityki zagranicznej poszczególnych członków Polska jest podmiotem, a nie przedmiotem na arenie międzynarodowej. Tomasz Sakiewicz pisze także, że jednym gwarantem bezpieczeństwa dla Polski jest sojusz USA, „a także wzmacnianie niepodległości państw niepodporządkowanych Rosji”. Podobne teksty głosili komuniści ponad 30 lat temu, kiedy jedynym, wiecznym gwarantem naszej niepodległości miał być Układ Warszawski i ZSRR. Wzmacnianie tych państw odbywa się oczywiście kosztem Polaków na Kresach, środowisko Sakiewicza ma w tym swoje zasługi, bowiem
to Klub Gazety Polskiej w Wilnie był animatorem powołania konkurencyjnej kosmopolitycznej listy wobec Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, która w mediach Sakiewicza jest regularnie atakowana.

Próba ta na szczęście okazała się nieudana, niemniej jednak Akcja Wyborcza Polaków na Litwie uzyskała w ostatnich wyborach samorządowych gorszy wynik. To środowiska związane z „Gazetą Polską” i z PiS jeździły na Majdan, a Jarosław Kaczyński występował na jednej trybunie z neobanderowcami. Środowiska narodowe w okresie Majdanu zachowywały zdrowy rozsądek, zdając sobie sprawę, jakie konsekwencje może przynieść rewolucja. Rewolucja na Majdanie, a w konsekwencji nowa ustawa oświatowa na Ukrainie poważnie ograniczyła polską oświatę w tym kraju.

Oczywiście jak to zwykle bywa w tekście Sakiewicza nieustannie pojawiają się odniesienia do Rosji, przed którą może nas jedynie obronić USA. Środowiska „Gazety Polskiej” od lat tworzą sielankową wizję, w której USA jest zawsze dobra, a z Rosją należy być w permanentnym konflikcie i najlepiej nie rozmawiać z tym krajem. Polacy narodowcy kierują się interesem narodowym Polski, a nie kalkami z XIX wieku, czy z okresu PRL. Zarówno z Rosją, jak i z USA, jak i z każdym innym krajem Polska może mieć dobre, neutralne, złe relacje, w zależności od polskiego interesu narodowego. Tomasz Sakiewicz oczywiście sprzeciwia się protestom przeciwko ustawie 447.

W mediach około pisowskich za każdym protestem przeciwko polityce rządu PiS stoi „rosyjska agentura”, tak „rosyjską agenturą” zostali na przykład rolnicy.

Dalej Sakiewicz pisze: „Nie jest przypadkiem, że i w Polsce, i w USA wśród nich pojawiają się resortowe dzieci, które chcą zmienić wektory naszej polityki bezpieczeństwa. Stąd już prosta narracja: Ameryka miała zdradzić, bo rządzą nią Żydzi; PiS i „Gazeta Polska” zdradziły, bo trzymają z USA. A kto nie zdradził? Jest takie państwo, które walczy z banderowską Ukrainą i pewnie nie rządzą w nim Żydzi. To, że trzyma na granicy z Polską dziesiątki dywizji i celuje w nas rakietami z głowicami atomowymi, to nasza wina. Po co ich drażnimy na przykład wojskami USA?

Znamy ten ton?” Ja też znam ten ton. To komunistyczna propaganda przekonywała nas, że Armia Czerwona musi u nas stać, bo inaczej kapitaliści i obszarnicy z zachodu nas zaatakują. Muszę też w innym miejscu rozczarować Sakiewicza, bowiem Izrael utrzymuje bardzo dobre stosunki z Rosją. Namaszczony przez Tomasza Sakiewicza kandydat do pokojowego Nobla z Izraela bardzo często spotyka się z Władymirem Putinem, nie rzadziej jak z Donaldem Trumpem. Także w kwestiach historycznych od wielu lat trwa współpraca Izraela z Rosją, jak na przykład w podkreślaniu pozytywnej roli Armii Czerwonej.

Wyjątkowo fałszywe jest podkreślanie przez kawalera orderu ukraińskich resortów siłowych zasług w walce o prawdę na temat ludobójstwa na Wołyniu (w tekście użyte jest słowo masakra). To środowiska „Gazety Polskiej” wspierały fanatycznie Majdan, a kto był na prawicy sceptyczny wobec Majdanu, był oczywiście „ruskim agentem”. To w „Gazecie Polskiej” pisze Jerzy Targalski, który występował na konferencji organizowanej przez neobanderowski ochotniczy pułk Azow. Co ciekawe w tekście Sakiewicz oskarża narodowców o „wspólne spotkania z Banderowcami”. Poza marginalnymi organizacjami niezwiązanymi z Ruchem Narodowym, nikt nie jeździł na spotkania z neobanderwcami, czego nie można powiedzieć o niektórych publicystach„Gazety Polskiej”, jak na przykład wymieniony wcześniej Jerzy Targalski.

Wściekły atak mediów związanych z PIS na narodowców i na Konfederację pokazuje, że boją się utraty wpływu na patriotyczny elektorat. Im bliżej wyborów tym ataki będą się nasilać, nie powinniśmy jednak ulegać szantażom, składać samokrytykę, tłumaczyć się .Należy na każdym kroku pokazywać hipokryzję PiS i mediów związanych z tym ugrupowaniem. Bowiem za garścią patriotycznych hasełek nie idą czyny.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY