Postępująca hegemonia kulturowa gender jest już rzeczywistością, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, atakuje nas z całą bezwzględnością w filmach, w gazetach, mamy ją także w polityce, a nawet weszła już do szkól i do przedszkoli.
Debata odbywająca się na arenie publicznej omawiająca tę kwestię, jest zasadniczo walką o władzę opartą na założeniach ideologicznych. Ogólnie rzecz biorąc, w tym całym zamęcie informacyjnym, przeciętny obywatel nie ma czasu, ani też nie jest zainteresowany w doszukiwaniu się ukrytych idei.
Jest zadowolony z silnych, ale niejednokrotnie zwodniczych haseł, podawanych mu przez media. Chociaż jest to sprzeczne z aktualnym trendem, uważam, za niezbędne podjecie tego tematu i wyjaśnienie genezy ideologi gender, ukrytej treści słów i pojęć, którymi to media posługują się z oczywistą pomysłowością, a które zdecydowanie wpływają na nasze życie.
Wielki genetyk Theodosius Dobzhansky stwierdził: „Nic w biologii nie ma sensu, jeśli nie jest w świetle ewolucji”. To samo można powiedzieć o ludziach. Żadnej twórczości kulturalnej – od indywidualnych przekonań, do ruchów społecznych – nie można zrozumieć bez interpretowania jej jako syntezy ewolucji i w tym miejscu trzeba nadmienić, że nie należy mylić pojęcia płci jako takiej z ideologią gender.
Aby bez zbytniej filozofii zdefiniować ten coraz bardziej modny trend, możemy w kilku słowach powiedzieć, że jest to ideologia polityczna stworzona po II Wojnie Światowej, a która poprzez wpływ na świadomość społeczną dąży do zmiany systemu politycznego, kulturowego i ekonomicznego.
W czasach zimnej wojny blok komunistyczny doszedł do wniosku, że nie jest w stanie militarnie pokonać zachodniej koalicji. W związku z czym stworzył na całym świecie, sieć ideologicznych zwolenników, którzy świadomie, lub bezwiednie popularyzowali idee marksistowskie w takich miejscach jak uniwersytety, media, kultura itd. aby w konsekwencji społeczeństwo zaczęło kwestionować istniejący system.
Czy został odniesiony sukces w tej tradycyjnej walce klasowej?
Aby to zrozumieć, musimy cofnąć się w czasie. W maju 1968 r. w Europie nastąpił pokoleniowy bunt młodzieży, która zanegowała obowiązujące normy społeczne, religię, rodzinę, tradycję, itd. na rzecz wolności w zachowaniach seksualnych, powszechnego szczęścia, pokoju i tolerancji. Ponieważ robotnicy nie przyłączyli się do protestów studentów, postrzegając je jako fanaberie rozpieszczonych dzieci bogatych rodziców, zwrócono uwagę na inne grupy społeczne łatwe do manipulacji.
Tutaj kobiety, grupy seksualne i mniejszości narodowe wydawały się być również dobrym gruntem do propagowania nowego nurtu tzw. ideologii gender i wolności jednostki. Wielu sławnych ludzi przyłączyło się do popularyzowania tego trendu i między innymi feministka, francuska pisarka Simone de Beauvoir powiedziała “Nie rodzimy się kobietami – stajemy się nimi”.
Porażka realnego socjalizmu jaki miał miejsce w państwach Europy Wschodniej. Idea walki klasowej i uciskanego robotnika nie zdała egzaminu, czego symbolem w 1989 roku był upadek “muru berlińskiego”. Od tego momentu nastąpiło przemianowanie sloganu „zły pracodawca – uciskany pracownik” na „zniewolona kobieta – bezwzględny mężczyzna”, który jest wykorzystywany na potrzeby nowej ideologii, po to, aby doprowadzić do gruntownej zmiany systemu socjalnego i stworzenia „nowego człowieka”.
Również na te potrzeby stworzono rzekomego wroga, określanego jako mianem patriarchat, od słowa pater – ojciec, ale z czasem jak homoseksualizm stał się wszechobecny trzeba było wprowadzić modyfikacje i go zastąpiono słowem heteropatriarchat, tak aby był dobrze odbierany przez tę grupę seksualną. Od zarania dziejów podstawową jednostką społeczną była rodzina, składająca się z ojca, matki i dzieci. Właśnie ten układ, zwany patriarchalny, określany jest przez nowy trend jako toksyczny, z którego należy uwolnić zniewolona kobietę.
W roku 1994 w Kairze miała miejsce Międzynarodowa Konferencja na rzecz Ludności i Rozwoju, która wprowadziła koncepcję „praw reprodukcyjnych”. Natomiast w 1995 roku w Pekinie odbyła się Czwarta Światowa Konferencja na temat kobiet, która przyjęła rezolucję „kulturowej tożsamości płci – gender”. Te obie koncepcje są kluczowe dla późniejszych działań, ponieważ od tamtej pory panuje wielkie zamieszanie co do stosowania terminu „płeć” i co oznacza koncepcja “gender”.
Według slow Moniki Wittig: „Chodzi o zniszczenie seksu, aby uzyskać status uniwersalnego człowieka”. Dlatego powinniśmy odrzucić termin “płci” jako taki i zastąpić go pojęciem “gender” bardziej neutralnym, co oznacza “nowego człowieka”, obywatela przyszłego progresywnego świata.
Radykalny ruch feministyczny, głosi; „Człowiek i mężczyzna, może zarówno oznaczać męskie jak i kobiece ciało, w związku z czym odwieczna separacja płci; mężczyzna-kobieta nie powinna wynikać z natury, ale z kultury.” Z ideologią płci na ustach podsycają atmosferę, sugerując ze uczucia przynoszą ból, oraz poniżenie, nastawiają kobiety przeciwko mężczyznom, aby zdominować, a w konsekwencji zniszczyć ostatni bastion zdrowego społeczeństwa, jakim jest rodzina.
W tak podzielonym społeczeństwie, biały heteroseksualny mężczyzna jest postrzegany jako źródło wszelkiego zła. Kobieta natomiast powinna się uwolnić i zdystansować do wszystkiego co jest jej narzucane przez tradycyjne społeczeństwo. Tradycyjne wartości, religia, kościół, które zawsze były podstawą naszej kultury, dziś są deprecjonowane w imię, progresywnego postępu świata, pseudowolności i konsumpcyjnego nastawienia do życia.
Niszczone zdrowe relacje międzyludzkie, utorowały wolną drogę do stworzenia rożnych wariantów gender i aby nikt nie czuł się pominięty, na dzień ONZ dzisiejszy rozpoznaje więcej niż 20 ich rodzajów.
Jako że, plan unicestwiania rodziny idzie w pożądanym kierunku, następnym krokiem jest indoktrynowanie dzieci poprzez odgórnie narzucane standardy edukacji seksualnej. To znaczy, dzieci już w wieku od 0 do 6, zgodnie ze standardami narzucanymi przez WHO, mają się uczyć między innymi; jak dotykać swoje ciało, jak masturbować, a także mają mieć pogadanki na tematy różnicy płci i aborcji.
Mówimy o przedszkolakach, które w tym wieku wciąż nie wiedzą, jak poprawnie pisać i czytać. Dla starszych dzieci dochodzą nowe tematy bardziej radykalne. W tym nowoczesnym progresywnym postępie świata doszliśmy do punktu, w którym to dzieciom bezceremonialnie odebrano dzieciństwo, niewinność, radość z beztroskiego poznawania świata i hańbi się je, brutalnie poddając seksualizacji.
W naszym państwie mamy prawo, z którego wynika, że człowiek przed ukończeniem 18 roku życia nie może prowadzić samochodu, nie może głosować ani podejmować żadnych innych czynności prawnych, a z drugiej strony małemu dziecku w beztroski sposób i bez zgody rodziców, pozwala się bawić w seksualną rosyjską ruletkę. Nie tak dawno słyszałam wypowiedź, że demokracja i krzewienie idei progresywnego “nowego świata” jest ponad prawem.
Ten punkt widzenia potwierdzają: Traktat z Lizbony, który daje Unii Europejskiej decydujący wpływ na wyznaczanie kierunku politycznego, jak i wyżej wymienione koncepcje zatwierdzone na konferencjach w Kairze i Pekinie. W tym kontekście nie jest zaskoczeniem, że nasza Konstytucja nie jest respektowana, a która w artykule 48 mówi „Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.”
W każdym naprawdę demokratycznym państwie, to tylko rodzice, którzy poprzez własne wartości, tradycję i przekonania kształcą swoje dzieci. To jest, naturalna rzecz, która zawsze miała miejsce, od zarania historii ludzkości. Jednakże lewica sprzedaje nam obraz toksycznej rodziny, która daje swoim dzieciom rasistowskie i homofobiczne wychowanie, dlatego też twierdzi że ich edukację należy przekazać państwu.
Taka teoria, jest jedną z cech totalitaryzmu, zgodnie z którą dzieci należą do państwa, które zgodnie z swoimi założeniami je programuje, kształtując ich osobowość. To znaczy, zrobi z dzieci ulegle ludzkie automaty, bez umiejętności oceny i podejmowania własnych decyzji. Nieustannie bombardowani ze wszystkich stron rożnymi trendami i nowo-modami, już przestaliśmy zadawać pytania, a tylko bezwolnie akceptujemy to, co nam podają.
Mówią nam, że żyjemy w systemie demokratycznym, który nam daje wolność i równość wobec prawa, a jednocześnie ten sam system coraz bardziej nas ogranicza, narzucając nam ściśle określone normy myślenia i postępowania, bez możliwości ich zanegowania.
Koniec imperiów, koniec wielkich cywilizacji następuje, gdy ludzie już nie podążają za ideami, gdy już nie budują wartości, tylko poddają się odgórnie narzucanym ideom i szukają chwilowych impulsów w poszukiwaniu wrażeń na krótką metę.