Córka ministra Grzegorza Tobiszowskiego wygrała z ojcem sprawę o alimenty. Sąd orzekł, że ministra stać na utrzymanie córki – jedynaczka będzie otrzymywać miesięcznie 2,5 tys. zł.
Sprawa stała się głośna tuż po tym jak młoda dziewczyna publicznie opisała trudne relacje z ojcem. Córka wiceministra twierdzi, że to przez niego musiała się wyprowadzić z domu. Córka zarzuciła Tobiszewskiemu, że ten nie wywiązuje się ze swoich ojcowskich obowiązków.
Córka ministra ujawniła, że była zastraszana przez ojca przed złożeniem pozwu – “Ojciec w rozmowie ze mną stwierdził, że jeżeli będę się sądownie dopominać o alimenty to spowoduje, że “wy….li mnie ze studiów”. Z początku obawiałam się, że może to zrobić, ale potem stwierdziłam, że nie damy się już więcej zastraszać.”
Tobiszewski twierdził przez cały czas, że reguralnie przelewa córce pieniądze i jest zaskoczony wnioskiem o pozew. Odpowiedziała na to jego córka: “Nieprawdą jest, że “ojciec jest zaskoczony moim posunięciem”, “że to był grom z jasnego nieba”, “że zabolała go szokująca forma” – prawdą jest, że smsami upominałam się o pieniądze od dwóch lat, co mogę udokumentować; jak również faktem jest, że smsem już rok temu przesłałam mu wzór pozwu o alimenty.”
Jak wyliczyła Monika Tobiszewska – otrzymała od ojca w 2017 roku w sumie 4,2 tys. złotych (350 na miesiąc), w 2018 roku w sumie 10,9 tys. złotych (900 zł miesięcznie). Natomiast w tym roku w sumie 3 tys. – w styczniu 800, w lutym 200, a w marcu 2 tys. złotych.