Dla sprawiedliwości nie tylko ona, ale również “wszystkożerna” liberalna klasa średnia, modernistyczni księża, KOD/Nowoczesna/PO, zwolenniczki aborcji i babcie emerytki.
Nie tylko biedota z dzielnic klasy B jak Nowy Port, Orunia Dolna, Stogi , Przeróbka, ale i emerycka biedota z gierkowskich blokowisk na Przymorzu i Zaspie. Ciekawy był widok dobrze ubranej klasy średniej zbierającej podpisy na Dulkiewicz, otoczonej emerytami koło bazaru na Przymorzu.
Nie dziwię się. W kraju bezrozumnego fideizmu i romantyzmu wiara w „naszą Oleńkę”, „ona się nami zaopiekuje” [autentyczne cytaty z ulicy] jeśli żywa. Piszę te słowa jako osoba, która zbierała podpisy, była w sztabie wyborczym Grzegorza Brauna i była lotnym mężem zaufania. I otóż ta biedota zafundowała okładowi gdańskiemu dalsze dorabianie w ponad 30 spółkach (Marek Pyza i Marcin Wikło opisują cyrkulację układu w tygodniku “Sieci” z 04.03.2019, “Jak działała i nadal działa Układ Gdański”). Cyniczni gracze w krainie naiwniaków. Jeśli spojrzymy szerzej powoli opada maska z owej „demokracji”, za której skrywa się chciwa twarz oligarchy. Jak pisał mieszkający w Polsce, amerykanki historyk Timothy Snyder USA już stały się republika oligarchiczną w rękach 1% najbogatszych. Podobnie we Francji, gdzie 200 rodzin sprawuje kontrolę nad Republiką kolesi. Dlaczego nie miałoby być inaczej w skali mikro w kraju nad Wisłą.
Fatalny błąd konstytucyjny, jakim był brak kadencyjności prezydentów (od starożytności kadencyjność urzędów miejskich to norma!) stworzył lokalne oligarchie, w zasadzie nieusuwalne. Jeśli do tego dodamy spryt byłego prezydenta Adamowicza, którego mechanizm działania świetnie opisał w mediach prawicowych trójmiejski dziennikarz Marek Formela, mamy do czynienia wręcz z dyktaturą ukrywaną za „demokratyczną” fasadą. Siła układu gdańskiego jest tak porażająca, że praktycznie prasa nie pełni już roli kontrolnej, ale służebną, „dworską”, poza prywatnym portalem wybrzeze24.pl.
Poza politologiczną analizą wyborów w Gdańsku mamy jeszcze inny aspekt tej sprawy, ideologiczny. Rewolucja powstrzymywana na szczeblu centralnym rozlewa się przez duże liberalne miasta. Program LGBT+ będzie wdrażany i za kilka lat będzie jak za tzw. zachodzie. Marksizm kulturowy w praktyce. PIS zaś jest zbiorowiskiem karierowiczów, „wyposzczonych” materialistów czekających na konfitury lub zwykłych oportunistów. Historia przyspiesza. Nie widzę nadziei.