Kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie – tyle zarabia przyboczna szefa NBP, Martyna Wojciechowska. Do swojej pensji dolicza również m.in. 11 tys. złotych miesięcznie za zasiadanie w radzie BGF.
Wojciechowska to rusycystka i promotorka jazzu. Jest też jedną z najbliższych współpracownic Adama Glapińskiego, prezesa NBP. Glapiński powołał ją na dyrektorkę Departamentu Komunikacji i Promocji NBP, w 2017 oddelegował również jako przedstawicielkę Narodowego Banku Polskiego do rady Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG).
Od czasu ujawnienia przybliżonych zarobków Wojciechowskiej w mediach społecznościowych rozgorzała dyskusja nt. zarobków urzędników. Dyrektorka została nazwana szarą eminencją w NBP. Do sprawy odniósł się nawet prezydent Andrzej Duda.
Mogę się tylko uśmiechnąć i powiedzieć, że jeżeli prawdą są informacje, które możemy odnaleźć w mediach nt. wysokości tych płac wokół zarządu, to jako prezydent zazdroszczę. Nie ukrywam, że zazdroszczę. Jakie jest uposażenie prezydenta, to wszyscy wiedzą – stwierdził podczas konferencji prasowej.
Ile ma zarabiać Wojciechowska? Może zarabiać w NBP średnio nawet 65 tys. złotych miesięcznie. Jak ustaliło OKO.press, za zasiadanie w radzie BFG otrzymała w 2017 roku łącznie przez 6 miesięcy 66.054 złote, a w 2018 roku łącznie 142.184 złote.
Ukończyła filologię rosyjsko – ukraińską na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i podyplomowe dziennikarstwo .