Amerykańska ambasador naciskała na ministrów i urzędników rządu, aby wprowadzić takie zmiany przepisów, które stawiałyby amerykańskie firmy działające w Polsce w uprzywilejowanej pozycji. Dziennikarze “Do Rzeczy” – Marcin Makowski i Wojciech Wybranowski – piszą o kulisach sprawy.
Kolejny skandal z udziałem amerykańskiej ambasador w Polsce, Georgette Mosbacher. Wczoraj “Do Rzeczy” ujawniło, że wysłała ona do premiera polskiego rządu Mateusza Morawieckiego bulwersujący, utrzymany w aroganckim tonie list, w którym ostro krytykuje polskich polityków za ich krytyczne słowa dotyczące pracy dziennikarzy stacji TVN, realizujących materiał o funkcjonowaniu rzekomego nazistowskiego środowiska w Polsce.
Jak dowiedziało się “Do Rzeczy”, to jednak nie pierwszy taki wyskok ambasador Mosbacher. Źródło w rządzie PiS mówi, że amerykańska ambasador jesienią tego roku wzywała do siebie “na rozmowy” osoby związane z polskim rządem, które zaangażowane były w pracę nad nowelizacją ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych.
– Pani ambasador zapraszała na spotkanie w sposób, który sprawiał wrażenie, że to bardziej polecenie służbowe. Żywo interesowała się jak przebiegają prace nad zmianami w przepisach. Dociekała. A potem padło bardzo zaskakujące żądanie – mówi rozmówca. Zaproszenie na spotkanie otrzymało od ambasador Mosbacher co najmniej kilka osób pracujących nad zmianami przepisów gospodarczych. Co usłyszeli?
– Pani ambasador bardzo wyraźnie, otwartym tekstem zadeklarowała, że nie powinno być tak, że wszystkie podmioty funkcjonujące na polskim rynku płacą podatek w podobnej wysokości. Mówiła, że polski i europejski rynek jest trudny dla amerykańskich firm i oczekiwała, że wprowadzone zostaną rozwiązania zmniejszające wysokość obciążeń podatkowych dla firm pochodzących ze Stanów Zjednoczonych – mówi informator. Dodaje: – Ambasador oczekiwała, że nowe przepisy w efekcie postawią amerykańskie podmioty w uprzywilejowanej pozycji wobec polskich firm. Mówiła m.in o Uberze.
Zdaniem rozmówcy DoRzeczy, roszczenia ambasador Mosbacher wywołały konsternację ludzi premiera Mateusza Morawieckiego. Miano ponoć nawet zwołać – jak twierdzi nasze źródło – specjalną naradę, na której zastanawiano się, jak zareagować na zaskakujące roszczenia Mosbacher i czy wysłać w tej sprawie pismo do Waszyngtonu. Informator portalu nie wie, jaki dalszy bieg nadano sprawie.
Dzisiaj rano także Przemysław Wipler mówił na antenie Polskiego Radia, że słyszał o bardzo poważnych interwencjach ambasador Mosbacher, dotyczących kształtu przygotowywanych przez polski rząd ustaw gospodarczych.
Wczoraj “Do Rzeczy” ujawniło również, że wicepremier Jarosław Gowin odwołał spotkanie, na które nalegała ambasador Mosbacher.