[NASZ WYWIAD] Krzekotowska: Przestańmy być dla siebie kretami, bądźmy aniołami

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ Media Narodowe

Na panią Krzekotowską wpadłam w zupełnie niespodziewanych okolicznościach. Obie byłyśmy w pośpiechu. Rozmawiała wtedy ze swoim sztabem, ale nie zabrakło jej czasu, żeby szeroko się uśmiechnąć i przywitać. Tak naprawdę to ona zaprzestała wszystkiego co robi, żebym mogła z nią porozmawiać.

– Dlaczego zdecydowała się Pani kandydować na urząd prezydenta miasta Warszawa?

– Wspaniałe pytanie! Już odpowiadałam na nie dziesięć razy i za każdym razem inaczej. Bardzo trudno powiedzieć o jednym motywie, było ich dużo. Ale taki naprawdę, pani redaktor, najważniejszy, to ja jako matka niepełnosprawnego dziecka i w ogóle jako matka i jako babcia strasznie się boję tego, co się dzieje między panami (Trzaskowskim i Jakim). Panowie wywołują wojny a na wojnach najwięcej ginie kobiet i dzieci. I postanowiłam właśnie dla tych naszych dzieci, dla tych naszych wnuków zrobić coś w kierunku pojednania. Złagodzenia chociaż między Polakami animozji.

Przecież my się powinniśmy kochać i tę nienawiść zamieniać w miłość, życzliwość powszechną.

Zmienić ten straszny język, na piękną polszczyznę. Dlatego w naszym sztabie są poetki, polonistki. Są ludzie, którzy doceniają znaczenie słowa. Słowo ma siłę sprawczą. Nie kodujmy się na negatywnie. Ja to zrozumiałam najbardziej w kontakcie z moją chorą córeczką, którą mi lekarze przydusili po porodzie i wydałoby się, że to wielkie nieszczęście dla rodziny, ale dla mnie było to jednocześnie szczęście w nieszczęściu. To była szkoła rozumienia drugiego człowieka, że ma takie a nie inne tylko możliwości, ograniczenia i trzeba go akceptować takim, jaki jest. Nie wykluczać ludzi z tego powodu, że w jakiejś sferze życia nie nadążają. Nie można mówić o ludziach, że są „szarańczą”. Nie używajmy tych słów w ogóle. Mówmy o polityce miłości, pani redaktor. To jest naprawdę sedno całego zagadnienia i to jest cel mojej kampanii. Może się nam uda wspólnie, bo mówi się, że wy jesteście czwartą władzą, a ja nawet twierdzę, że pierwszą.

– Właśnie. Mówi Pani o polityce miłości. Nawet w trakcie debaty prezydenckiej powiedziała Pani, że to miłości najbardziej brakuje w Warszawie. W tym momencie właściwie Pani hasłem jest to, że „włączy Pani miłość w Warszawie”. W jaki sposób chce Pani to osiągnąć? W Warszawie toczy się wojna pomiędzy jakimiś ugrupowaniami, a Pani nagle wychodzi i mówi, że trzeba więcej miłości.

– Uczucia są ambiwalentne. Wiemy jak często nas ogarnia złość, zniecierpliwienie, a później to mija. Znów kochamy, znów jesteśmy dla siebie mili, uśmiechnięci, więc spróbujmy eksploatować się od tej strony jako ludzie. Dlatego, że o wiele więcej wspólnie osiągniemy. I nie gniewajmy się na siebie zbyt długo, prawda? Również pan Kaczyńskim z panem…(moment zawahania) tym drugim (śmiech), który tak brzydko nazwał, więc nie będę nawet go w ogóle przywoływać. Też sobie niech podadzą ręce. Naprawdę ponad podziałami można o wiele więcej zdziałać. Dzisiaj mamy drugi Światowy Kongres Polaków. Pierwszy kongres był zatytułowany „strategia dla Polski ponad podziałami”! W Zamku Królewskim zgromadziliśmy 450 Polaków z całej Polski i z całego świata. Bo to „ponad podziałami” ich przyciągnęło. Nie Zamek Królewski, nie wszystkie inne blichtry, tylko ponad podziałami. My się za tą całą granicą tak samo żremy, a może nawet bardziej niż tutaj. Ale w środku pragniemy na chwilę odsapnąć od tego wojowania. Wystarczy już przelanej w tym naczyniu krwi. Bo ona się ludziom przelewa! Ludzie giną z powodu stresów, z powodu właśnie tych ataków psychicznych, hackerskich, krecich! Bo wie Pani, że w każdym sztabie krety też robią taką złą atmosferę. 

Przestańmy być dla siebie kretami, bądźmy aniołami.

– Bardzo piękne przesłanie. Właśnie podczas debaty to Pani uklęknęła i powiedziała „wstańmy z kolan, dumni Warszawiacy”. Czy Pani występ był w jakiś sposób zaplanowany? Czy było to całkowicie spontaniczne?

– To była już Pani redaktor trzecia debata z udziałem tych samych osób. Do trzech razy sztuka. Ja za każdym razem starałam się poruszyć takie troszeczkę zobojętniałe serca, przepełnione takim sztucznym wypowiadaniem tych sloganów. I nie udawało się to. Ani na Stadionie Legii Warszawa, gdzie według Internautów wygrałam, za co gorąco dziękuję, ani w radio Warszawa. Więc jak teraz zaczęli znów w debacie ogólnopolskiej to powtarzać…

Tutaj na pewien moment rozmowa się urwała, ponieważ do pomieszczania weszła członkini sztabu pani Krzekotowskiej, która upomniała ją, że naprawdę już powinny wychodzić i przypomniała, że właściwie to się śpieszą. Chciałabym z dokładnością oddać nastawienie kandydatki na urząd prezydenta miasta Warszawa, które było po prostu… szalenie serdeczne. Stanowczo pani Krzekotowska stawia na pierwszym miejscu pojedynczego człowieka niż swoje szeroko pojęte zobowiązania. Dlatego w żaden sposób nie przejęła się tymi słowami i po prostu ją przedstawiła.

– To jest moja pani profesor, moja poetka z Bieszczad (śmiech). Cudowna!

– Czy to pani jest autorką tych wszystkich artystycznych wpisów na stronie pani Krzekotowskiej?

– Tak, właśnie to ta wspaniała Pani, które wspiera mnie właśnie tym słowem dobrym, bym powiedziała słowem Bożym, takim ludzkim. Miłością bliźniego. To jest właśnie pedagog, wspaniały pedagog.

– A czego Pani uczy?

– Języka polskiego – odpowiedziała współpracowniczka pani Krzekotowskiej.

– Potrzebujemy filologów. Właśnie politycy powinni zaprosić do współpracy nie tych speców od kampanii, a polonistów. Piękna ludzka mowa, jednocześnie piękna polszczyzna.

I chociaż przez kolejnych parę minut rozmawiałyśmy wszystkie niczym dobre koleżanki o zapotrzebowaniu na humanistów, pani Krzekotowska w końcu musiała powrócić do swoich obowiązków. Na koniec odpowiedziała na ostatnie pytanie.

– Jakie przesłanie miałaby Pani dla Warszawiaków z okazji obchodów stulecia niepodległości?

– To jest najlepsze pytanie, jakie słyszałam. Pytanie o to, co możemy zrobić jako Polacy dla uczczenia stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Przede wszystkim powinniśmy mieć tę jedność ponad podziałami. Choć na chwilę dajmy odpocząć polskim rodzinom, młodym ludziom, starszym ludziom, dajmy im tę odrobinę cudownego uczucia wzajemnego szacunku, wzajemnej miłości i to będzie największy prezent od polityków dla polskiego społeczeństwa. Proszę o to wszystkie opcje.

 

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY