Coraz częściej usłyszeć możemy o kontrolach policyjnych, podczas których w samochodach badane są emisje spalin. Dotyczy to przede wszystkim większych miast, jednak coraz częściej można się spotkać z podobną sytuacją w mniejszych miejscowościach.
Poniżej przedstawiamy sytuację, z którą zmierzyć musiał się jeden z działaczy narodowych. Piszemy to dla przestrogi, ponieważ wiele osób dzięki temu może uniknąć niepotrzebnych nerwów, mandatów i opłat związanych z „naprawą” auta.
W niedzielę oszuści w mundurach nazywani policją zatrzymali moją żonę podczas przejazdu samochodem przez Rzeszów. Zrobili jej kontrolę spalin, a urządzenie pomiarowe wykazało, że norma emisji spalin jest przekroczona i to trzykrotnie w stosunku do danych na tabliczce znamionowej – rozpoczyna opowieść narodowiec.
Policjanci zabrali kobiecie dowód rejestracyjny, pozwolili jednak jechać dalej na “własną odpowiedzialność”. Co ważne, po zabraniu dowodu, mundurowi nie wystawili kwitu, że można jeździć samochodem np. przez tydzień, żeby zlikwidować usterkę. Uznali, że według nich auto jest niesprawne technicznie i nie można się nim poruszać bezpiecznie po drogach.
W poniedziałek zacząłem ogarniać temat i się po prostu przeraziłem. Nie dość, że mechanicy, nawet znajomi nie chcieli się za to wziąć, bo przekroczone normy spalin, mogą być spowodowane przez wiele rzeczy i trzeba pół auta sprawdzać, żeby w ogóle dojść do tego, co jest przyczyną tej wady, to jeszcze na dodatek jeśli w grę wchodzi w takim przypadku np. wymiana wtrysków, generuje to koszty w granicach 2500 zł – podkreślał mąż kobiety.
https://www.facebook.com/DPatrioci/photos/a.292778417480130/1960827830675172/?type=3&theater
Oprócz tego dostać się teraz do mechanika, to kwestia tygodnia, dwóch, bo mają po prostu zapchane terminy i teoretycznie auto w tym czasie jest uziemione, a każdy wyjazd to ryzyko kontroli, a w konsekwencji mandatu za jazdę bez dowodu rejestracyjnego oraz przymus ściągania pojazdu na lawecie Teoretycznie po Dębicy. Jak jeździłem po mechanikach i stacjach diagnostycznych, to też powinienem to robić z autem na lawecie i w każdej chwili mogli mnie złapać – mówi mężczyzna.
Mężczyzna po przyjeździe na jedną z większych i znanych w regionie stacji diagnostycznych, usłyszał jednak od właściciela, żeby najpierw zbadał jeszcze raz spaliny, ponieważ miał w ostatnim czasie dwa podobne przypadki. Kierowcy przyjechali z tym samym problemem, z kwitem od policji, a po zbadaniu poziomu emisji spalin, okazało się, że wszystko jest w normie.
Panowie zrobili badanie spalin i to chyba trzykrotnie, dla pewności. Okazało się, że spokojnie mieszczą się w normie i dali mi kwit, że wszystko jest w porządku. Oczywiście musiałem zapłacić za badanie. Koszt nieduży, ale gdybym najpierw udał się do mechanika, żeby zbadać przyczynę, to zapłaciłbym dużo, dużo więcej. Wracając do zatrzymania – żona pytała się oszusta w mundurze, czy ma najpierw jechać na stację jeszcze raz zbadać spaliny, odpowiedział on, że ma się udać prosto do mechanika – relacjonuje działacz.
Panowie na stacji diagnostycznej w ogóle mówili, że to jakaś akcja większa, coraz więcej dowodów zabierają w ten sposób, szczególnie kontrolują to w dużych miastach. Na dokładkę, na środę miałem zaplanowany dużo wcześniej wyjazd na Słowację. Pomimo, iż posiadałem dokument potwierdzający prawidłową emisję spalin ze stacji diagnostycznej, bałem się jechać za granicę bez dowodu rejestracyjnego, którego jeszcze nie zdążyłem odebrać, więc pożyczyłem auto od szwagra, zostawiając mu swoje – dodaje.
Okazało się, że w drodze do Rzeszowa policjanci zatrzymali samochód do kontroli spalin, z tą różnicą, że tym razem kierowcą był szwagier mężczyzny, który jechał bez dowodu rejestracyjnego, ale z dokumentem potwierdzającym prawidłową emisję spalin ze stacji diagnostycznej. Kierowca pokazał im kwit od mechanika i spytał, czy zrobią sami badanie ponieważ mu się śpieszy. Panowie policjanci odpowiedzieli, że jak ma papier ze stacji, to nie będą już robić badania i go puścili… Czyżby wiedzieli, że mają wadliwe urządzenie pomiarowe i bali się porównania wyników?
Niestety, wielu kierowców straciło masę pieniędzy na niepotrzebne diagnozy i badanie przyczyn takiego stanu, na lawety, na mandaty za jazdę bez dokumentów itd. Oczywiście na policjantów napisana zostanie skarga. I panowie, zanim zaczniecie strajkować o wyższe pensje, zacznijcie wypełniać należycie swoje obowiązki, bo jesteście dla obywateli i utrzymywani z pieniędzy obywateli. Wasza formacja stworzona jest po to, żeby ścigać takich naciągaczy i oszustów, jakimi sami stajecie się, robiąc podobne rzeczy. Bez szacunku – dodają Dębiccy Patrioci na Facebooku.