Jak poinformowało polskie Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, wiceminister rolnictwa Rosji Ilja Szestakow zwrócił uwagę Komisji Europejskiej, że przekop Mierzei Wiślanej nie był konsultowany z Moskwą. Szestakow jest jednocześnie szefem Federalnej Agencji Rybołówstwa i napisał do komisarza ds. środowiska, gospodarki morskiej i rybołówstwa – Karmenu Velli jakoby przedsięwzięcie było zagrożeniem dla ekosystemu.
Przedstawiciel Kremla chce „przeprowadzenia wszechstronnej analizy możliwych skutków oraz podjęcie świadomej decyzji dot. przekopu Mierzei Wiślanej” oraz, jeśli zajdzie taka konieczność o „zabezpieczenie i wdrożenie szeregu środków w celu zrekompensowania szkód wodnych zasobów biologicznych i ich siedlisk”.
Szef resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej – Marek Gróbarczyk zaznaczył we wpisie opublikowanym na stronach swojego ministerstwa, że nie można ulegać rosyjskiej narracji. Gróbarczyk dodał, że jest to kolejna próba zablokowania przekopu Mierzei.
– To dziwne, że argumenty ekologiczne są dziś używane przez kraj, dla którego ekologia nigdy nie była priorytetem. Oceniam to jako próbę zablokowania budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną – pisze minister.
Podkreślił on, że przekop Mierzei Wiślanej jest inwestycją o ogromnym znaczeniu z punktu bezpieczeństwa państwa i rozwoju wschodniej Polski i ma być realizowany według najwyższych standardów. Zdaniem ministerstwa, ma on poprawić dostęp do portu w Elblągu, aby ominąć Cieśninę Piławską, która jest pod kontrolą Rosji. Port w Elblągu ma odciążyć porty w Trójmieście i przyczynić się do rozwoju regionu. Prace mają ruszyć pod koniec obecnego roku i będą trwać do 2022 roku; ich koszt wyniesie 880 mln zł.