W nocy z czwartku na piątek, trzecią kolejną noc, płonęły w Nantes na zachodzie Francji samochody i budynki. Sprawcy zamieszek podpalili m. in. siedzibę liceum, bibliotekę i dom kultury.
Głównym powodem było zastrzelenie przez policjanta przestępcy. Policjanci wytłumaczyli swoje zachowanie, jednak imigranci kwestionują wersję służb.
(PAP) W nocy z czwartku na piątek, trzecią kolejną noc, płonęły w Nantes na zachodzie Francji samochody i budynki. Sprawcy zamieszek podpalili m. in. siedzibę liceum, bibliotekę i dom kultury.
Mówcie więcej na temat zagrożenia państwa prawa w Polsce.
— Zuzanna Dąbrowska (@zuzanna_dab) 6 lipca 2018
Mężczyzna poproszony o wyjście z samochodu nie zrobił tego, tylko włączył tylny bieg i najechał na swojego kolegę. Policjant strzelił do młodego chłopaka dopiero wtedy, gdy ten próbował odjechać.
Dialog międzykulturowy we Francji #Macron Ubogacone miasto #Nantes pic.twitter.com/31yFmjiZyX
— Stanislas Balcerac (@sbalcerac) 5 lipca 2018
Mieszkańcy Breil, tzw. trudnej dzielnicy Nantes nie wierzą w słowa policjantów. Zabity miał 22 lata, był karany, a ostatnio poszukiwany przez policję.
Nie, to nie Bejrut, to Francja #Macron Miasto Nantes, w którym toczą się uliczne bitwy pomiędzy policją i ubogacającymi młodzieńcami, po śmierci 22-letniego dilera narkotykowego Aboubakara, zastrzelonego podczas ucieczki przed kontrolą policji: https://t.co/7C4MmTSifm pic.twitter.com/gNvvJDN4up
— Stanislas Balcerac (@sbalcerac) 5 lipca 2018
Z policją ścierają się “grupki młodych ludzi”. Media używają określenia “młodzi”, pisząc o potomkach przybyszów z Afryki.