Polski obrońca Kamil Glik od kilku dni przeżywa prawdziwy dramat. Podczas treningu reprezentacji nabawił się kontuzji barku i najprawdopodobniej nie wystąpi w zbliżających się mistrzostwach świata. Dzisiaj przeszedł zapowiadane badanie w Nicei. Po wyjściu z kliniki nie miał dobrego nastroju.
Wydarzenia bezpośrednio spod kliniki w Nicei relacjonowali dziennikarze „Przeglądu Sportowego”. „Jestem na badaniach” – powiedział do nich Kamil Glik i wszedł do budynku. Badania trwały ok. 45 minut i jak informują dziennikarze „PS” wizyta polskiego piłkarza była utrzymana w tajemnicy.
Gdy Glik opuścił szpitalny budynek jego mina mówiła bardzo wiele. „Był w kiepskim humorze, powiedział, że nie jest w nastroju do rozmowy. Wsiadł do swojego samochodu z przyciemnianymi szybami i odjechał.” – czytamy w „Przeglądzie Sportowym”.
Ostateczna decyzja dotycząca występu Glika w zbliżającym się mundialu jeszcze nie została ogłoszona, ale zachowanie piłkarza przed szpitalem sugeruje najczarniejszy scenariusz.