La Verrière to niewielka miejscowość i gmina we Francji w regionie Île-de-France, na południowy zachód od Paryża, niedaleko Wersalu. Według danych na rok 1990 gminę zamieszkiwało 6187 osób. Ale życie tu to nie sielanka, gdyż jest niemal jak w Arabii Saudyjskiej, informuje tygodnik „Le Journal du Dimanche”.
Miasto bowiem kontrolowane jest przez salafistycznych fanatyków. Salafizm to muzułmański ruch religijny i polityczny postulujący odrodzenie islamu poprzez powrót do jego pierwotnych źródeł, „religii przodków”. Interpretuje święte teksty koraniczne literalnie i dosłownie dąży do przywrócenia rzeczywistości z czasów Mahometa.
Czytaj także: Imigranci brutalnie pobili dwóch mężczyzn w Belgii. Powodem było to, że… pili piwo w barze [WIDEO]
Chociaż jest to mniejszość w obrębie islamu we Francji, ten rygorystyczny nurt jest często punktem wyjścia dla nowych adeptów tej religii. To wśród salafitów najczęściej dochodzi do wyjazdów do strefy wojny w Iraku-Syrii, a nawet do aktów terrorystycznych w Europie. Ten radykalny ruch rozwija się żywiołowo w sieci, gdzie nauczają niektórzy z jego kaznodziejów.
Salafici zaczęli od jednego meczetu w 2007 roku, a następnie szybko zwiększyli swoje wpływy. W miasteczku półoficjalnie ulice przemierzają patrole szariackie. Pilnują one m.in. przestrzegania zasad ubioru, np. nakrycia głowy kobiet, zazwyczaj zamkniętych w domu. Posuwają się nawet do sprawdzania mieszkańcom toreb z zakupami, by upewnić się czy zrobione zakupy są halal i wykryć ewentualne zakazane artykuły. Opierający się są brani na cel: zbiorowe nękanie, a nawet przemoc fizyczna (plucie, obrzucanie kamieniami).
Jest natomiast jeden plus tej sytuacji: nastąpił znaczny spadek przestępczości. Przestępcy też nie mieli innego wyjścia, jak się podporządkować.
dzienniknarodowy.pl
Zobacz także: