Jeszcze więcej tolerancji, jeszcze więcej zrozumienia, jeszcze więcej szacunku dla mniejszości i w końcu: jeszcze ostrzejsza walka z tzw. mową nienawiści. Tego wszystkiego doświadczą użytkownicy portalu Facebook, który 25 kwietnia wprowadził nowy regulamin, będący reakcją Marka Zuckerberga – twórcy serwisu na aferę Cambridge Analytica i przesłuchanie przed amerykańskim Kongresem.
Nowe przepisy na Facebooku, jak podkreśla Zuckerberg, mają na celu „wprowadzenie zmian zmierzających do większej ochrony użytkowników”. Największe kontrowersje wzbudził jednak „indeks słów zakazanych”, których nie będzie można używać w komentarzach i wpisach na Facebooku w odniesieniu do konkretnych osób.
Czytaj także: Czeka nas okupacja? Stanisław Michalkiewicz o głosowaniu w USA w sprawie żydowskich roszczeń
Za „mowę nienawiści” uznano m.in. słowa: „zdeformowany”, „niedorozwinięty”, „kretyn”, „głupi”, „puszczalski”, „oszust”, „sknera”. Opisując publicznie konkretne osoby nie będzie można użyć nawet takich określeń jak „nienawidzę”, „nie lubię” czy „brzydki”. Zastrzeżono jednak, że ostateczna decyzja i tak należy do administratorów i moderatorów serwisu, którzy to według subiektywnej oceny będą oceniać co jest, a co nie jest „mową nienawiści”.
W regulaminie pochylono się także nad „fake newsami”. Jak podaje portal wprost.pl „nie oznacza to, że wszystkie teksty niezawierające prawdy będą od razu usuwane z serwisu. Nie wiadomo jednak, jak portal zamierza odróżniać dowcip i ironię od propagandy i celowych przekłamań. Do zmierzenia się z nowymi wyzwaniami Facebook zatrudnił 20 tys. osób, operujących 40 językami. Mają oni w ciągu 24 godzin rozpatrywać napływające odwołania w sprawie zgłoszonych przez innych użytkowników treści”.