Aramejczycy są dobrze zintegrowaną mniejszością chrześcijańską w Holandii. Do nazwy tego starożytnego ludu przyznaje się część dzisiejszych chrześcijan z Syrii, Iraku, Libanu i południowej Turcji oraz diaspory w krajach Europy Zachodniej.
Warto wspomnieć, że język aramejski był prawdopodobnie ojczystą mową Jezusa. Po aramejsku spisane są niektóre fragmenty Starego Testamentu.
Holenderska gazeta „De Telegraaf” przeprowadziła wywiady z kilkoma ze wspomnianych chrześcijan, pytając o wojnę domową w Syrii. Chrześcijański uchodźca Johnny Shabo oznajmił, że ta sama grupa która była odpowiedzialna za wojnę domową na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych (w latach 1976-1982 trwało powstanie islamistów – przyp. red.), jest teraz odpowiedzialna za kolejny chaos. Bractwo Muzułmańskie, które wcześniej atakowało ojca Assada – Hafiza, teraz atakuje Assada juniora.
Johnny Shabo mieszkał w Damaszku do dwunastego roku życia. Teraz jest przewodniczącym Federacji Aramejskiej w Holandii, która ma biuro w Enschede. Mówi, że przywódcy ISIS i Al-Kaidy, którzy walczą w Syrii, są częścią muzułmańskiego dżihadu. Dla chrześcijańskich Aramejczyków muzułmańscy rebelianci stanowią bez porównania większe zagrożenie niż oddziały Assada, mówi Shabo.
– Faktem jest, że chrześcijanie w Syrii nie byli niepokojeni przez Assada, o ile nie ingerowali w politykę – dodaje. – Każdy chrześcijanin z Syrii powie ci, że przed wojną domową nasz kraj był dla nas o wiele lepszym miejscem niż Turcja.
Aramejski ksiądz Zuhri Khazaal przybył z Syrii, by odwiedzić społeczność w mieście Enschede. Jest kapłanem Syryjskiego Kościoła Ortodoksyjnego – jednego z Kościołów Wschodu, wyznających monofizytyzm. Kościół wywodzi się z terenów dzisiejszych Syrii, Iraku i Libanu, ponadto działa wśród wiernych w Niemczech, Szwecji, Holandii, Stanach Zjednoczonych, Brazylii i Australii. Jego głową jest syryjski patriarcha Antiochii, rezydujący obecnie w Damaszku.
Ks. Zuhri obwinia Zachód, Turcję i kraje arabskie o dozbrajanie buntowników dżihadystycznych.
– A teraz Turcy niosą ogień i zniszczenie swoją inwazją. Każdy w Syrii chce by nas zostawiono samym sobie i chce, aby Assad pozostał liderem. Dlaczego? Ponieważ w porównaniu do innych arabskich dyktatorów, Assad jest darem z nieba dla chrześcijan.
– Jesteśmy bardzo zaniepokojeni, patrząc na rozwój sytuacji w Syrii, gdyż amerykańskie interwencje mogą mieć duży wpływ – kontynuuje Shabo. – Mogą one nieumyślnie być bardzo korzystne dla dżihadystycznych buntowników.
źródło: dzienniknarodowy.pl / telegraaf.nl