W zeszłym miesiącu obchodziliśmy 150-rocznicę utworzenia Powszechnej Spółdzielni Spożywców “Społem” założonej w 1868 roku. Spółdzielnia spożywców była jedną z pierwszych utworzonych w myśl zasady “pracy organicznej”. Polegała ona na wysiłku społeczeństwa prowadzącego do rozwoju gospodarczego. Działania te, w przyszłości, pozwoliły nam odzyskać niepodległość, a także dały podwaliny do odbudowy struktur rodzącego się państwa. Ostatecznie historia potoczyła się dla nas fatalnie – druga wojna światowa, a następnie prawie pięćdziesięcioletni okres okupacji rosyjskiej. Dzisiaj mamy już własne państwo od prawie trzydziestu lat. W związku z tym rodzi się pytanie – czy jako społeczeństwo działamy w nim aktywnie dla naszego wspólnego narodowego dobra, czy raczej przyjmujemy pozycję kanapowego eksperta i zadowalamy się komentowaniem otaczającej nas rzeczywistości, co przekłada się na zwykłe narzekanie i konsumpcyjne korzystanie z dnia dzisiejszego? W tym artykule postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Dwie zasady, które tchnęły w nas życie
Cofnijmy się najpierw do przeszłości. Po dwóch nieudanych walkach powstańczych (listopadowym w 1830 roku oraz styczniowym w 1863) w narodzie polskim urodziło się przekonanie, że niepodległość trzeba odzyskać na inny sposób niż militarny. Taką koncepcję zapoczątkowali tzw. pozytywiści, a więc myśliciele, którzy uważali, że niepodległość można odzyskać poprzez praktyczną mobilizację wśród polaków, której elementami były m.in. edukacja, tworzenie polskiej siły ekonomicznej, a nie poprzez udział w zbrojnych walkach, które choć szlachetne, na dłuższą metę niszczące ogromny potencjał drzemiący w młodych ludziach.
Elementami myślenia pozytywistycznego były dwie kwestie. Pierwsza z nich to wymieniona w tytule “praca organiczna”, a więc ekonomiczna mobilizacja. Oprócz tej zasady promowana była “praca u podstaw”. Polegała ona na pracy natury oświatowej nad podniesieniem poziomu życia przede wszystkim chłopów, a także walki z germanizacją i rusyfikacją w okresie zaborów Polski.
Historia pokazała, że pozytywistyczne hasła były słuszne. To właśnie z tej filozofii swój zalążek miała myśl polityczna polskiego ruchu narodowego. Tą filozofią kierowali się m.in. Zygmunt Balicki, Zygmunt Miłkowski czy Roman Dmowski. Dzięki temu nurtowi w 1918 roku odzyskaliśmy niepodległość. Okres II RP, choć krótki, był okresem intensywnego działania, podnoszenia sprawności struktur państwa Polskiego. Ostatecznie historia skończyła się dla nas brutalnie, to jednak niezaprzeczalnym faktem jest to, że społeczeństwa po-powstaniowe oraz urodzone już w niepodległej Polsce były przesiąknięte tymi dwiema prostymi ideami, dzięki którym nie tylko odzyskaliśmy niepodległość państwową, ale w ciągu dwudziestu lat zaczęliśmy budowę silnej i wielkiej Polski, która liczyłaby się na arenie międzynarodowej. O Polsce myślały zarówno klasy inteligencji, robotnicze jak i rolnicze. W budowę silnego kraju były zaangażowane wszystkie grupy społeczne. Największym znakiem na implementację tych filozofii były bardzo pragmatyczne działania naszych przodków podczas dwudziestolecia międzywojennego (m.in. tworzenie licznych ruchów spółdzielczych jak np. banki, szybkie usprawnienie administracji państwowej, wybudowanie portu w Gdyni, projekt centralnego okręgu przemysłowego). Ostatecznym dowodem była budowa Polskiego Państwa Podziemnego, które było ewenementem na skale Europy. Jako jedni z nielicznych krajów bloku post-sowieckiego utworzyliśmy struktury sprzeciwiające się władzy komunistycznej (AK-WiN oraz NSZ-NZW).
Polacy obecnie – sprawni pragmatycy, czy nieudolni romantycy ?
Od prawie 30 lat mamy niepodległe państwo (nasuwa się pytanie jakiej jakości ona jest i czy jesteśmy suwerenni – choć jest to temat na osobną dyskusję). III RP istnieje dłużej niż II RP. Mieliśmy zatem więcej czasu na wypracowanie pewnych norm działania. Nasuwa się więc pytanie – czy jako społeczeństwo jesteśmy lepiej zorganizowani od naszych przodków, a do tego świadomi wspólnych interesów, solidarni i zgrani? Może wielu z nas traktuje ojczyznę jak przedmiot, a nie podmiot działania, dla których Polska to określone miejsce geograficzne w, którym urodziłem/łam się i żyję, ale traktuję to jako fakt niezależny ode mnie i osobiście żałuję, że nie było mi dane urodzić się w cieplejszym kraju, gdzie lato jest dłuższe? Może jesteśmy świadomi wartości posiadania własnej ojczyzny i obowiązków wobec niej, jednak mamy wizję romantyczną, w której wszyscy będziemy żyć długo i szczęśliwie… nie podejmując wysiłku na rzecz wzmacniania jej tożsamości i sprawności? Myślę, że te pytania powinien postawić sobie każdy z nas.
Ostatnie lata zapoczątkowały falę patriotyzmu. Coraz więcej młodych ludzi jest świadomych tożsamości i pochodzenia. Ogromny wysiłek historyków mających przywrócić pamięć o żołnierzach powstania antykomunistycznego dał impuls do rozumienia procesów, które zachodziły przez ostatnie kilkadziesiąt lat w Polsce, choć uważam, że jesteśmy dopiero na początku tej drogi i czeka nas jeszcze wiele pracy. Niestety dla wielu ludzi, szczególnie młodych, patriotyzm kojarzy się przede wszystkim z symbolami, co powoduje wykonywanie przez nich jedynie planu “minimum” polegającym na noszeniu patriotycznych koszulek, czy udziałach w marszach, czy manifestacjach. Jest to wizja romantyczna – ładna, szlachetna, jednak odnosząc się do języka akademickiego nie spełnia ona nawet wymogów, by zdać test z patriotyzmu na słynną studencką “trójkę”, nie mówiąc o ocenie dobrej, czy bardzo dobrej. Na takich podwalinach da się trwać, ale nie wnosi się realnego wkładu w budowanie sprawnego i zorganizowanego państwa. Czym jest sprawne państwo ? W uproszeniu to takie, które jest silne ekonomicznie, gdzie rodzinni przedsiębiorcy posiadają duże firmy i prowadzą ekspansję zagraniczną, a obywatele tego kraju wyjeżdżają za granicą jako delegaci swoich przedsiębiorstw, a nie siła robocza na popularny zmywak. Sprawne państwo to takie, które pielęgnuje swoje odwieczne tradycje kulturowe, dba o swoich bohaterów, ale też rozlicza tych, którzy działali przeciwko niemu. Spełniając takie warunki może się ono liczyć na arenie międzynarodowej jako silny i poważny gracz, a nie popularny “chłopiec do bicia”. Takie państwo wymaga silnych i zmobilizowanych do działania obywateli, którzy są gotowi do pracy społecznej, a nie tylko osiągania prywatnego zysku.
Tymczasem w Polsce aż roi się od postaw romantycznych i biernych, gdzie młodzi ludzie zadowalają się posiadaniem świadomości “patriotyzmu” (co do pewnego czasu również było tematem tabu). Jako przykład podam trzy krótkie historie młodych chłopaków. Józia – studenta małej uczelni oraz rolnika z Lubelszczyzny, Franka – emigranta z małej miejscowości z województwa Podkarpackiego oraz Mańka – rolnika z województwa Wielkopolskiego.
Józio mieszka na wsi w województwie Wielkopolskim. Od swoich przodków słyszał o żołnierzach podziemia antykomunistycznego. Jako młody chłopak w gimnazjum przeglądał trochę filmów o polskich lotnikach podczas drugiej wojny światowej. Wraz z powstaniem stowarzyszenia “Marsz Niepodległości” i pierwszym takim wydarzeniu w stolicy zdecydowanie popiera patriotyczne inicjatywy. Z zawodu jest rolnikiem. Ma kilkanaście hektarów pola. Pracuje bardzo ciężko, a to pozwala mu na utrzymanie i dobry zarobek. Dodatkowo studiuje na uniwersytecie rolniczym, choć wie, że wykształcenie jest tylko formalnym wymogiem, które w gruncie rzeczy nie zmieni jego sytuacji życiowej. Swój wolny czas spędza klasycznie – spotyka się z kolegami, idzie na piwo, czy do klubu tanecznego. Od kilku miesięcy w gminie zamieszkiwanej przez Józia powstała patriotyczna organizacja, która na celu ma pobudzanie postaw narodowych i działanie na rzecz lokalnej społeczności. Józio, poinformowany przez swoją koleżankę, postanowił się spotkać z założycielem tego stowarzyszenia. Już podczas pierwszej rozmowy uważał jednak, że nie będzie ona raczej dla niego – jej autor chce organizować akcje społeczne – zawody sportowe, ulotkowanie informacyjne na temat patriotyzmu gospodarczego, czy szereg spotkań z historykami. Projekty sensowny, ale Józio uważa, że coś od życia za ciężką pracę mu się należy i postanawia w piątki chodzić na piwo, a nie siedzieć przy laptopie przy organizacji projektów. Uważa jednak, że obowiązek patriotyczny trzeba spełniać. Podczas weekendowych zajęć postanowił więc kupić sobie koszulkę z nadrukiem “Żołnierzy Wyklętych” i pójść w niej na wykład. Problem w tym, że większość uczelni w Polsce nie akceptuje myśli narodowej i Józio został wyproszony z zajęć za agitacje polityczne.
Franek pochodzi z małej miejscowości z województwa Podkarpackiego. Po skończeniu liceum pracował w lokalnej fabryce, jednak niska pensja i brak stabilności zawodowej zadecydowały o jego wyjeździe do Niemiec. Od dwóch lat przebywa u naszych zachodnich sąsiadów. Czas spędzony na obczyźnie pozwala dostrzec jak cenny jest własny kraj, dlatego Franek tęskni za Polską i zdecydowanie się z nią utożsamia. Niestety, ze względu na brak perspektyw w jego mieście w Polsce wschodniej i trudną sytuację rodzinną, musi przynajmniej kilka lat zostać w Niemczech. Z optymizmem patrzy na inicjatywy organizowane przez młodych ludzi w Polsce. Lubi słuchać patriotycznej muzyki, nosi też koszulki z motywami Polski Walczącej. Jakiś czas temu, jego przyjaciele z tej samej fabryki założyli organizację katolicką, która prowadzi działalność zrzeszającą Polaków w Niemczech. Organizują Polskie dni, zbiórki dla dzieci, czy osób bezdomnych oraz cykliczne spotkania ze znanymi ludźmi. Franek nie ma jednak czasu się angażować, gdyż pracuje pięć dni w tygodniu, a wolny czas spędza z dziewczyną i przyjaciółmi. Na dyskotekach lub w domowym gronie przy piwie. Podczas takich spotkań dumnie opowiada, że musiał wyjechać, ale w razie wojny wróci do kraju i stanie w jej obronie.
Trzecim przykładem jest Maniek – rolnik z Wielkopolski. Tradycje patriotyczne posiada w rodzinie od co najmniej dwóch pokoleń. Od najmłodszych lat zajmował się uprawą roli. Ma ziemię, kilka hektarów. Dodatkowo Maniek zajmuje się drobnym handlem – sprzedaje rzeczy, które kupuje na Internecie z ogłoszeń. W wolnych chwilach angażuje się w działalności patriotyczne – jeździ na wiele rocznic obchodów wydarzeń związanych z walką Polaków w Wielkopolsce, należy też do organizacji szlacheckiej. Ma również zbiór wielu książek mówiących o wpływach masonów w naszym kraju. Uważa, że to oni są główną przyczyną nieszczęść w Polsce. Zna też wiele przypowieści i ciekawostek dotyczący pochodzenia Polaków. Na wieść o tworzącej się patriotycznej organizacji w jego małym mieście zapatrywał się z optymizmem. Chciał być jej prezesem. Był na spotkaniach formacyjnych – co prawda zawsze się spóźniał po pół godziny. Maniek wie, że patriotyczny obowiązek trzeba spełniać, jednak uznał, że nie będzie podporządkowywał się koordynatorowi organizacji – w końcu on zna więcej kombatantów, gdyż jeździł na wydarzenia historyczne, a dodatkowo posiada szlacheckie korzenie. Postanowił więc zwiększyć ilość wyjazdów na wydarzenia historyczne.
Po analizie trzech przykładów można stworzyć następującą konkluzję – Józio w ramach walki za Polskę kupuje sobie koszulkę, Franek jest gotowy oddać za nią życie a Maniek jeździ na wydarzenia historyczne. Podane przypadki są prawdziwe, lecz imiona zmyślone. Moim celem nie jest tutaj ocenianie pojedynczych ludzi, lecz zwrócenie uwagi na pewien proces – zbyt wąskie definiowanie patriotyzmu. Zbyt często na patriotyzm patrzymy z perspektywy symboli oraz walki ostatecznej. Nie jest to karygodne, jednak taki schemat myślenia może być jedynie uzupełnieniem. Patriotyzm musi przejawiać się w tworzeniu stowarzyszeniach i organizacji, która jako swoje cele strategiczne uzna działanie w lokalnych społecznościach, tworzenie różnorakich projektów (o tematyce społeczno-historycznej, ekonomicznej, sportowo-militarnej itp.). Muszą one zwiększać świadomość, wiedzę i poczucie obowiązku wobec Polski u innych ludzi (a więc muszą one zawierać w sobie element pro-społeczny, a nie egoistyczny, robiony tylko w celu budowy własnej marki). Ich budowa musi trochę potrwać i nie zawsze musi mieć zasięg ogólnokrajowy. Zalecana jest organizowanie się w małych miasteczkach i wsiach. Problem polega na tym, że mamy zbyt mało młodych ludzi gotowych do podjęcia wysiłku “pracy organicznej”, a zbyt dużo ludzi, którzy wpisują się w romantyczne myślenie o Polsce.
Na zakończenie
Podsumowując swój artykuł chciałem zwrócić uwagę, że w XXI wieku, w którym przemieszczanie się z punktu A do B oraz komunikacja z innymi jest banalnie prosta, musimy zdecydowanie zwiększyć swój wysiłek polegający na pragmatycznym podejściu do patriotyzmu. Wbrew pozytywnym falom utożsamiania się z Polską, bardzo mało osób rozumie poczucie narodowego obowiązku. Osoby świadome i uważające się za patriotów muszą organizować swoją pracę i wprowadzić konkretne projekty na rzecz wzmacniania kraju. Może to być zbiórka dla osób bezdomnych, czy kombatantów, organizacja spotkania z historykami, czy zorganizowanie dni patriotyzmu ekonomicznego w mieście, w którym się mieszka. Skalę trzeba dobrać do możliwości finansowych i kadrowych. Idea pracy organicznej i pracy u podstaw musi ponownie wrócić. Musimy żyć dla Polski – poświęcić przynajmniej część swojego osobistego czasu na rzecz tej pięknej idei. Inaczej zawsze będziemy realizatorami interesu innego kraju, który potrafił się zorganizować i ustalić swoje cele przed nami.