Premier Mateusz Morawiecki poświęcił dość istotną część swojego expose kwestii smogu. To przełom, bowiem nigdy wcześniej nowy szef rządu nie mówił tak dużo o tej istotnej sprawie podczas swojego pierwszego przemówienia.
Dziś w Polsce nie ma już chyba człowieka, który nie wiedziałby co to jest smog. Jeszcze kilka lat temu, ciągle panowało myślenie na zasadzie „jeśli czegoś nie widać, to tego nie ma”. Głównie dzięki internetowi zanieczyszczenie powietrza dotarło „pod strzechy” i zakiełkowało w głowach „Kowalskich”.
W Polsce kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie traci życie z powodu wdychania pyłów PM10 i benzoalfapirenów (w skrócie – bardzo rakotwórczych substancji). Nowotwory, zawały czy wylewy to często namacalny efekt gumiaków i mebli spalanych w „kopciuchach”. Dlatego tak ważnym jest, że premier Morawiecki zdecydował się ten temat poruszyć i podkreślić jego wagę.
Program wymiany kotłów, wprowadzenie norm jakościowych dla węgla, system dopłat do paliw dla najuboższych czy program dociepleń budynków winny być filarami polskiego programu antysmogowego. I o tym wspomniał premier Morawiecki, dostrzegając realne i skuteczne rozwiązania, z których można skorzystać, i które są standardem na całym świecie. W kolejce czekają jeszcze chociażby Odnawialne Źródła Energii czy czysta i tania energia jądrowa.
Część z nich została już wprowadzona w życie, część dopiero czeka na swoją realizację. Problemem jest niestety fakt, iż kompetencje są rozrzucone po różnych resortach, a my przez 25 lat nie byliśmy w stanie do końca poradzić sobie z „silosowością” resortów. Rząd Prawa i Sprawiedliwości jako pierwszy przestał działać na zasadzie „każdy sobie rzepkę skrobie”, a zaczął działać poprzez współpracę poszczególnych ministerstw. Stąd świetna współpraca między chociażby Ministerstwem Rozwoju, Ministerstwem Rodziny Pracy i Polityki Społecznej a Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Ale ciągle tej współpracy się uczymy, to po prostu musi potrwać.
Niestety, ciągle widać brak koordynacji działań pomiędzy poszczególnymi resortami, których problem zanieczyszczenia powietrza dotyczy. A tych jest naprawdę sporo: począwszy od Ministerstwa Środowiska, przez Ministerstwo Energii, Rozwoju, Rolnictwa, Rodziny, a kończąc nawet na Ministerstwie Nauki. Każdy z tych resortów ma narzędzia, aby ze smogiem walczyć skutecznie i walkę tę wspierać.
Jest tylko jedno „ale” – potrzeba ministra-koordynatora. Smog jest na tyle dużym problemem społecznym i można chyba nawet powiedzieć, że swego rodzaju chorobą cywilizacyjną dzisiejszego świata, iż warto pomyśleć o powołaniu podsekretarza stanu lub sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, który będzie zajmował się tylko i wyłącznie tym problemem. Analogicznego do pełnomocnika rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego Mikołaja Wilda.
Ktoś taki mógłby łączyć i koordynować prace poszczególnych resortów, aby walka ze smogiem naprawdę ruszyła z kopyta. Obecne rozproszenie zadań nie sprzyja działaniom, a wręcz dość mocno je stopuje, a w tej chwili wyraźnie potrzeba mocnego pchnięcia do przodu. Premierze Morawiecki, jak nie przed prawdziwą zimą, to kiedy?
Kamil Kowalczuk