Na łamach niderlandzkojęzycznego dziennika belgijskiego pojawiły się ostatnio wypowiedzi policjanta, który zdecydował się na opisanie problemów związanych z miejscowymi imigrantami. Sam funkcjonariusz chce zachować anonimowość.
–Ciągle aresztujemy tych samych przestępców i doprowadzamy ich do sądów, tylko po to by sędziowie mogli ich nazajutrz ponownie uwolnić – żali się policjant. Dodaje również, iż policja nieustannie musi zmierzać się z oskarżeniami o rasizm, które wielokrotnie padają z ust sędziów o lewicowych poglądach.
– Lewicowa antyrasistowska ideologia na zasadzie „nie chcę o niczym wiedzieć” powoduje, że sfrustrowana brukselska policja przegrywa wojnę uliczną. Szefowie policji nie mają odwagi podjąć ryzyka. Nie mają doświadczenia w egzekwowaniu prawa- tłumaczy.
Funkcjonariusz opisuje ponadto akcję w dzielnicy Matongé, kiedy to policja zaatakowana została przez czarnoskórą młodzież. Nad ich głowami latać miały kamienie, a mimo to mieli oni nakaz pozostania w miejscu.
–Dziewięćdziesiąt procent tego, co robimy, nie ma sensu. Pracujemy w środowisku całkowicie bezkarnym wobec przestępców. Rekruterzy policji wolą zatrudniać „seksuologów” i psychologów, zamiast twardzieli którzy podejmą walkę na ulicach- komentuje funkcjonariusz.