“Elita” saloniku III RP broni Rudnickiego. Janusz to wrażliwy, dobry i serdeczny człowiek. – pisze o pisarzu współpracowniczka Gazety Wyborczej.
Tak sie bawi “elyta”. Zaczęło się od posta wspolpracowniczki”GW” pani Zakowskiej. Dalej juz poszlooo… Przeczytajcie. @R_A_Ziemkiewicz @lkwarzecha pic.twitter.com/jOn0CU93oh
— Wojciech Wybranowski (@wybranowski) 8 listopada 2017
Skandal z Rudnickim zaowocował wysypem komentarzy dziennikarzy, którzy bronią pisarza. W Internecie zawrzało tuż po tym, jak Anna Śmigulec powiedziała w “Wysokich obcasach” o tym, jak potraktował ją Janusz Rudnicki. Miał m.in. wykrzyknąć w jej kierunku Chodź, ku..y już są.
Pisarz tłumaczył się, że była to… mikroprzypowieść. To musiało być zaokrąglone. Coś w rodzaju, człowiek ich szuka po burdelach, a one siedzą tu we Wrzeniu świata. Czyli jakaś mikroprzypowieść.
Współpracownik Gazety Wyborczej, Magda Żakowska postanowiła bronić Rudnickiego. Rozumiem, ze nie wszystkim musza sie podobac takie seksistowskie zarty. I ze nie kazdy musi je rozumiec. I ze kobieta moze sie poczuc dotknieta. Ale, na mily bog, wrzucanie z tego powodu Janusza do jednego worka ze sliskimi molestujacymi zbokami to jakis obled. Jakie, k***a, #metoo?! Janusz to wrazliwy, dobry, serdeczny czlowiek i mezczyzna. Znam go dobrze i nigdy przenigdy nie widzialam go w sytuacji, ktora uprawnialaby kogokolwiek do traktowania go w ten sposob. Janusz, kocham cie ch*ju, foreva and eva (pisowania oryginalna)
https://www.facebook.com/magdalena.zakowska/posts/10214590483377066?pnref=story
Kontrowersyjny wpis wywołał ogromne poruszenie. Pokazał również jaka jest ogromna zgnilizna moralna wśród tzw. elity. I tak np. Szczuka dodała: Robienie z siebie ofiary z powodu debilnego żartu w kawiarni to jakaś zalosc rzeczywiście osmieszajaca idee dzielenia się opowieściami o molestowaniu. Znam Janusza Rudnickiego . Lubię go Jego patologiczne żarty traktuje jako przejaw choroby o nieznanej etiologii. I tyle .
Dakonowski dodał: Wchodzimy w wieki ciemne. Rośnie nam pokolenie, dla którego seks znowu staje się tematem tabu. Wyrasta nowa moralność, nieco zamordystyczna, i tego się już niestety nie zawróci. Trzeba odczekać ze dwa pokolenia. Pisarzom i w ogóle artystom zawsze wolno było więcej, ale dzisiejsze społeczeństwo chce wbić ich w garnitur poprawnego korpoludka, najlepiej rodzinnego, niepijącego, niećpającego, oczywiście nie myślącego zbyt wiele, nie prowokującego nową, postwiejską burżuazję.
Jak widać swoim można wybaczyć więcej. Świadczą o tym chociażby słowa Omilanowskiej.
To jest mocne. Swoim można wybaczyć więcej. pic.twitter.com/tQH524fxVH
— Marcin Makowski (@makowski_m) 8 listopada 2017
Facebook/Twitter