Matthew Scully-Hicks został w poniedziałek 6 listopada uznany przez sąd w Cardiff za winnego zamordowania 18-miesięcznej dziewczynki, którą wraz ze swoim „mężem” adoptował zaledwie dwa tygodnie przed zabójstwem. W trakcie procesu twierdził, że nie przyczynił się do śmierci dziecka. Wkrótce sąd zdecyduje o wymiarze kary. Za czyn grozi Walijczykowi dożywocie.
Dziecko zostało zamordowane 25 maja 2016 roku w walijskiej stolicy, gdzie mieszkali homoseksualiści Craig Scully-Hicks oraz Matthew Scully-Hicks. Drugi z nich z całą siłą rzucił dzieckiem o podłogę. Następnie wezwał pogotowie, ale dziewczynka po czterech dniach zmarła w wyniku rozległych obrażeń głowy i wylewu do oczodołów.
Po sekcji zwłok, okazało się, że dziewczynka była dręczona i maltretowana już od dłuższego czasu. Stwierdzono u dziewczynki rozległe obrażenia na całym ciele. Miała między innymi złamaną nóżkę i żebra.
Co niezwykle istotne dla całej sprawy, dom homoseksualnego „małżeństwa” aż 15 razy wizytowali pracownicy służb socjalnych. Nie dostrzegli jednak niczego niepokojącego. Teraz przeciw przedstawicielom opieki społecznej toczy się śledztwo w związku z niedopełnieniem obowiązków.
źródło: pch24.pl
_________________
Oglądaj naszą telewizję internetową