Wszystko rozegrało się w południowo-wschodniej Francji, a dokładnie w departamencie Correze. Napięta atmosfera wywiązała się z powodu wizyty prezydenta Emmanuela Macrona.
Do szkoły, w której swoje wystąpienie miał mieć francuski prezydent, próbowali wtargnąć pracownicy GM&S. Są to zagrożone obecnie likwidacją zakłady. Byli oni wspierani przez lewicowych aktywistów, związkowcy związani z komunistyczną centralą CGT oraz lokalni deputowani i radni.
Doszło do szarpaniny i przepychanek z policją. Funkcjonariusze nie mogli przepuszczać manifestantów. Zastępca mera miejscowości w której zlokalizowane są zakłady broni protestujących. Twierdz, że przedstawiciele lokalnych władz chcieli podejść i poinformować prezydenta o sytuacji w GM&S. Uważa, że na ich próby policja odpowiedziała gazem łzawiącym.
Przed wizytą, Pałac Elizejski poinformował, iż prezydent Macron nie spotka się z miejscowymi władzami oraz ludźmi związanymi z zakładami, z powodu napiętego planu wizyty.
źródło: prostozmostu.pl