O Różańcu słów kilka

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. pixabay

Od czterystu czterdziestu pięciu lat katolicy w październiku w uroczysty sposób odmawiają różaniec wobec wystawionego Najświętszego Sakramentu. Ponieważ październik właśnie się zaczyna, zamiast kolejnego tekstu polemicznego, postanowiłem napisać kilka słów o Różańcu.

Różaniec jest modlitwą arcykatolicką. Nie znają Różańca prawosławni, wzgardzili nim protestanci, a kto nawraca się i wstępuje do jedynej arki zbawienia – Świętego Kościoła Katolickiego, ten dostaje do ręki różaniec. Różaniec jest naszym katolickim sztandarem.

POCZĄTKI RÓŻAŃCA

W XII w. na południu Francji, w hrabstwie Tuluzy rozpowszechnił się ruch tzw. katarów. To słowo pochodzi od greckiego słowa oznaczającego czystość. Częściej nazywani są jednak albigensami, bo drugi z najważniejszych ich ośrodków znajdował się w mieście Albi. Ruch ten szybko zyskiwał na popularności zwłaszcza, że popierali go miejscowi możni, których zależność od króla była bardzo słaba. Nauki ich były proste, łatwe do przyswojenia i miłe dla ucha. Albigensi nauczali, że świat duchowy został stworzony przez Boga, a świat materialny stworzył szatan. Głosili równość majątkową, bo wierzyli, że pieniądz jest zły, a bogaci są sługami diabła. Głosili też równość wszystkich ludzi i konieczność zniesienia władzy państwowej i kościelnej, ponieważ obie w ich opinii umacniały świat materialny. Uważali nawet samo ciało ludzkie za złe, bo materialne. Zaprzeczali, aby Pan Jezus był człowiekiem, lecz twierdzili, że zawsze był czystym duchem pozbawionym ciała. Wierzyli też, że ludzie są duszami, które szatan uwięził w ciele. Jeśli zniszczy się ciało, to człowiek zostanie wyzwolony i zbawiony, oczywiście o ile nie zgrzeszył. Dlatego potępiali instytucję małżeństwa, gdyż płodzenie dzieci oznaczałoby udział w szatańskim procederze pętania dusz w więzy ciała. Grzechem dla nich było np. dotknąć osobę przeciwnej płci, jeść mięso, a nawet nabiał. Grzechem było posiadać cokolwiek, czy piastować jakikolwiek urząd państwowy lub kościelny. Oczywiście rozumieli, że tych nauk nie da się wypełnić doskonale, a przynajmniej nie wszyscy mogą to zrobić. Dlatego podzielili ludzi na wyznawców, których obowiązywały łagodniejsze praktyki i doskonałych. Doskonałych nigdy nie było wielu, bo bali się zgrzeszyć. A ponieważ nie wierzyli w możliwość odpuszczenia grzechów i twierdzili, że jeden grzech potępia ich od razu na wieczność, to kto tylko został przyjęty do grona doskonałych, ten wkrótce umierał, bo zagłodził się na śmierć. Dokąd tylko przyszła ta herezja, tam natychmiast niszczono kościoły, wszelkie dobra kultury, palono księgi, bo to wszystko, jako materialne, było dziełem szatana.

Herezja albigensów nie tylko godziła w religię katolicką, ale groziła również całkowitym rozkładem życia społecznego. Kościół wysyłał do albigensów wielokrotnie misjonarzy, jednak żadna misja nie przyniosła skutku. Dopiero misja św. Dominika Guzmana rozpoczęta w 1206 r. zaowocowała pierwszymi nawróceniami. Św. Dominik wiedział, że najpierw trzeba dobrze poznać zasady heretyków. A ponieważ oni tak mocno kładli nacisk na ubóstwo, to znaczy, że wiarygodnym w ich oczach będzie tylko skrajnie ubogi kaznodzieja. Niestety poprzednicy św. Dominika albo tego nie rozumieli, albo nie mieli odwagi zdobyć się na życie z żebrania i kaznodziejstwa. Św. Dominik oświecony i umocniony łaską Bożą zdobył się na tę odwagę, a szlak, którym zamierzał podążyć, był już przecież przetarty przez Apostołów. Dlatego przyjął dobrowolnie skrajne ubóstwo i uprawiał kaznodziejstwo na wzór Apostołów, a żył tylko z tego, czym go obdarowali jego słuchacze. Swoim autentycznym ubóstwem oraz wiedzą i talentem oratorskim pozyskał wielu z albigensów, jednak nadal odczuwał brak silnego wsparcia duchowego dla swej misji – właściwego sposobu modlitwy. Uważał, że to właśnie przez brak dobrej modlitwy jego praca misyjna przynosi tak mało owoców.

Pewnego dnia roku 1214 św. Dominik udał się do pustelni w okolicach Tuluzy. Widząc, że grzeszne życie katolików zniechęca heretyków do nawrócenia, trzy dni modlił się i pościł. Wtedy ukazała mu się Matka Boża, pouczyła o formie modlitwy, której Święty potrzebował dla powodzenia swej misji i obiecała wielkie rzeczy dla tych, którzy będą gorliwie modlić się w ten sposób. Istotą tej formy modlitwy jest rozważanie radości, cierpień i chwały w ciele, których doznali Pan Jezus i Matka Boża, z jednoczesnym wypowiadaniem prostych formuł modlitewnych. Widzimy więc, że jest to doskonała odpowiedź na herezję albigensów: kto odmawia Różaniec ten modli się w ciele (wypowiada słowa) i w duchu (rozważa). Temat słów, które się wypowiada dotyczy i sfery duchowej, i cielesnej. W modlitwie pańskiej prosimy o uwielbienie Boga, o wyzwolenie z grzechów i o codzienny chleb. W pozdrowieniu anielskim wypowiadamy słowa Anioła o wcieleniu naszego Pana i wielkich przywilejach duchowych Matki Bożej.

ROZWÓJ MODLITWY RÓŻAŃCOWEJ

Opowiadanie o tym, jak Matka Boża objawiła św. Dominikowi Różaniec podaje bł. Alan de Rupe, dominikanin żyjący w XV w. Co prawda wiadomo, że już wcześniej odmawiano jakieś koronki, czyli modlitwy polegające na recytowaniu serii powtarzających się formuł, jednak nie ma żadnego powodu, aby wątpić w prawdziwość relacji bł. Alana de Rupe. Oryginalność Różańca polega bowiem na tym, aby powtarzać pewne modlitwy nie mechanicznie, bacznie je tylko odliczając, lecz przy jednoczesnym rozważaniu tajemnic z życia Pana Jezusa i Matki Bożej. Na przykład mnisi benedyktyńscy pozwalali niektórym zakonnikom odmawiać sto pięćdziesiąt razy Ojcze nasz w cyklu tygodniowym w zamian za obowiązkowe odmawianie stu pięćdziesięciu psalmów, które również odmawiane były w cyklu tygodniowym. Jednak ta modlitwa polegała na recytowaniu modlitwy Ojcze nasz i nie było wymagane żadne rozmyślanie. Ten zwyczaj benedyktyński przejęli cystersi i wpisali do swojej reguły. Stworzyli też sznur z paciorkami ułatwiającymi odliczenie tych modlitw. Sznur ten nazwali Rosarium, czyli Różańcem, co po łacinie oznacza ogród różany.

Św. Ludwik IX, król Francji znał i zalecał odmawianie Pozdrowienia Anielskiego trzykroć po pięćdziesiąt razy na podobieństwo psałterza. Już wtedy nazywano tę modlitwę Psałterzem Najświętszej Maryi Panny. Być może przez skojarzenie nazwa cysterskiego sznura przeszła na dominikańską modlitwę. Nie wiadomo mi, czy modlitwa zalecana przez świętego króla polegała na recytowaniu formuł z jednoczesnym rozmyślaniem, czy też wystarczała sama recytacja. Możliwe też, że był taki czas, w którym Różaniec odmawiano nieco inaczej, niż dziś. W każdym razie bł. Alan zakładając Bractwa Różańcowe, nauczał je odmawiać Różaniec taki, jaki znamy dziś, składający się z piętnastu tajemnic. Ponadto bł. Alan ogłosił piętnaście obietnic Matki Bożej dla gorliwie odmawiających Różaniec. Sam też miewał widzenia Matki Bożej dotyczące modlitwy Różańcowej.

Pewnemu rozwojowi podlegała natomiast treść samego Pozdrowienia Anielskiego. Od starożytności modlono się słowami Archanioła Gabriela połączonymi ze słowami św. Elżbiety. Prawdopodobnie w czasach wielkiej zarazy w XIV w. do pozdrowienia Anielskiego dołączono prośbę, aby Matka Boża wstawiała się za nami w godzinie naszej śmierci. Treść tej prośby ulegała drobnym zmianom i możliwe, że nie była jednakowa w całym świecie katolickim. Ustalenie słów modlitwy zwanej Pozdrowieniem Anielskim nastąpiło w czasie wielkiej odnowy Kościoła rozpoczętej przez Sobór trydencki.

Odmawianie Różańca polecali odtąd papieże wielokrotnie, lecz tylko wymienię imiona co gorliwszych propagatorów tej modlitwy: Juliusz III, Leon X, Paweł III, św. Pius V, Grzegorz XIII, Leon XIII. Spośród licznych zalet tej modlitwy wymienianych przez tych papieży ja zwrócę uwagę na jedną – Różaniec jest streszczeniem katolickiej wiary.

MATKA BOŻA ZWYCIĘSKA

Dwunasty rozdział Apokalipsy św. Jana otwiera wizja Niewiasty triumfującej, ukoronowaną wieńcem dwunastu gwiazd i mającej księżyc pod stopami. Od wieków w Kościele Katolickim tę proroczą wizję św. Jana Ewangelisty rozumie się jako zapowiedź triumfu Matki Bożej nad islamem. Można przypuszczać, że tak też rozumiał to proroctwo pochodzący z zakonu dominikańskiego papież św. Pius V.

W roku 1570 poganie spod znaku półksiężyca sięgnęli po Cypr i zagrozili Europie. Św. Pius V zaczął energicznie działać jako dyplomata (doprowadził do zawiązania Świętej Ligi) oraz jako papież. Nakazał w całym Kościele katolickim publicznie i uroczyście odmawiać Różaniec w intencji zwycięstwa chrześcijan nad poganami i oddalenia pogańskiego zagrożenia. Zwycięską dla chrześcijan bitwę morską pod Lepanto stoczono 7 października 1571 r. Dla uczczenia Matki Bożej, która dopomogła do tego zwycięstwa papież ustanowił w jego rocznicę święto Matki Bożej Zwycięskiej, nazwane później świętem Matki Bożej Różańcowej.

Podobnie w roku 1683 papież Innocenty XI nakazał publiczne odmawianie Różańca w intencji zwycięstwa nad islamem pod Wiedniem, a na pamiątkę tej wielkiej bitwy ustanowił na dzień 12 września święto Imienia Najświętszej Maryi Panny.

O zwycięstwo modlono się na Różańcu na Jasnej Górze w roku 1655 i w Polsce w sierpniu roku 1920.

MATKA BOŻA RÓŻAŃCOWA

Matka Boża, gdziekolwiek się nie objawiała w ostatnich czasach, tam wzywała do gorliwego odmawiania Różańca. Natomiast w Fatimie Maryja przedstawiła się Błogosławionym Dzieciom jako Matka Boża Różańcowa. To objawienie pozostaje w ścisłym związku z objawieniem, w którym Matka Boża dała Różaniec św. Dominikowi. W obu objawieniach mamy przecież te same elementy: grzeszne życie ludzi ściąga na nich karę Bożą, wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie ma komu je ratować, Różaniec jest środkiem do nawrócenia jednych i drugich oraz do zadośćuczynienia Bogu za wyrządzone Mu przez ludzi zniewagi.

ODMAWIANIE RÓŻAŃCA

Jak wyżej pisałem, Różaniec to nie bezmyślne powtarzanie formułek. Odmawiając te same słowa należy rozważać poszczególne tajemnice. Jest to zatem modlitwa trudna, bo łączy w sobie modlitwę ustną i myślną. Są różne sposoby na złagodzenie tych trudności. Najlepsze z nich podaje św. Ludwik Maria Grignion de Montfort w swojej krótkiej książce „Przedziwny sekret Różańca świętego”, dlatego nie będę o nich pisał.

RÓŻANIEC STRESZCZA WIARĘ

Można zrobić wywód na temat tego, jak Różaniec streszcza wiarę katolicką. Jednak lepiej jest opowiedzieć pewną historię.

W roku 1549 przybył do Japonii pierwszy misjonarz katolicki – św. Franciszek Ksawery. Jego misja powiodła się i chrystianizacja kraju postępowała dość szybko. Wraz z kolejnymi misjonarzami zaczęli tam przybywać m.in. kupcy. Jednak kupcy niderlandzcy byli wrogami misjonarzy i to pod dwoma względami: politycznym, bo znaczna część misjonarzy pochodziła z Hiszpanii (a był to czas hiszpańskiego panowania w części Niderlandów), i religijnym, bo kupcy niderlandzcy byli protestantami. Heretycy zaczęli podburzać wielmożów japońskich, a ci uznali, że nie ma co się wdawać w spory między chrześcijanami, tylko przepędzić ich wszystkich z kraju, a opornych zabić, co nakazano w roku 1587. Rozpoczęły się straszliwe prześladowania, jednak misjonarze potajemnie do Japonii docierali. W 1639 r. rozpoczął się okres dwustuletniej izolacji Japonii. Ostatni kapłani widząc, że wkrótce zostaną wymordowani, a ich wierni pozostaną bez pasterzy, pouczyli ich o chrzczeniu dzieci, o akcie żalu doskonałego na wypadek, gdyby ktoś zgrzeszył i zadbali, aby japońscy katolicy umieli odmawiać Różaniec.

W roku 1868 Japonia zakończyła okres izolacji, więc znowu udali się tam katoliccy misjonarze, tym razem z Francji. Byli przekonani, że wskutek krwawych prześladowań i dwustu lat izolacji kraju zastaną Japonię pozbawioną śladów chrześcijaństwa. Zbudowali na potrzeby swej misji mały kościół w Nagasaki.

Pewnego dnia przyszedł do tego kościoła Japończyk. Jego zachowanie wskazywało na ciekawość i pobożny szacunek dla katolickiej świątyni, ale wyraźnie człowiek ten nie umiał się zachować w kościele. Spostrzegł go misjonarz i zaczął rozmowę. Japończyk zapytał go, czy jego przełożony mieszka w mieście Roma. Misjonarz potwierdził. Więc Japończyk zapytał misjonarza, czy ma żonę. Misjonarz zaprzeczył. Następnie ten Japończyk pokazał misjonarzowi różaniec i zapytał, czy wie, co to jest. Misjonarz zdumiony potwierdził. Z dalszej rozmowy dowiedział się, że w okolicach Nagasaki przez dwieście lat żyli katolicy. Przetrwali straszliwe prześladowania, nie mieli kościołów, ani kapłanów, a wiarę katolicką zachowali dlatego, że codziennie odmawiali Różaniec.

ZNIECHĘCANIE DO RÓŻAŃCA

Wielu ludzi chce nas zniechęcić do odmawiania Różańca. Na przykład mędrkowie naszych czasów gotowi są wyjść ze swojej skóry, aby tylko udowodnić, że katolicy przejęli wszystko z pogańskich religii wschodu. Bredzą na przykład, że katolicy zaczerpnęli zwyczaj odmawiania Różańca z islamu albo z hinduizmu. Zobaczyli bowiem sznur z węzełkami lub paciorkami ułatwiającymi odliczenie odpowiedniej liczby formuł modlitewnych u katolików, a także u hindusów i muzułmanów, i natychmiast uznali, że te wszystkie sznury są w istocie takie same. Głupota tych mędrków polega na powierzchowności sądów i niechęci do wnikania w głąb rzeczy. Gdyby przyjrzeli się naturze Różańca, musieliby przyznać, że w islamie sznur modlitewny służy do bezmyślnego wypowiedzenia odpowiedniej liczby formułek, a w hinduizmie należy podczas takiej „modlitwy” wręcz przestać myśleć. Ani jedno, ani drugie nie tylko z Różańcem nie ma nic wspólnego, ale w ogóle z jakąkolwiek modlitwą. Jak mówili starożytni Rzymianie: analogia non est genealogia.

Ruchy charyzmatyczne i wszelkiej maści miłośnicy chrześcijańskiego wschodu propagują u nas ostatnio odmawianie tzw. Modlitwy Jezusowej, zwanej też modlitwą serca, czy modlitwą nieustającą. Pomocą do odmawiania jej są komboskiony, cziotki, brojanice itp. Nie chcę kwestionować wartości takiej modlitwy, jednak uważam, że Różaniec przewyższa ją wartością i bynajmniej nie wolno nią Różańca zastępować.

PSUCIE RÓŻAŃCA

Niestety ostatnio ruchy charyzmatyczne usiłują psuć Różaniec. Powiadają, że ponoć w ostatnich czasach dominikanie we Francji odkryli jakąś autentyczną, lepszą, bo starszą formę odmawiania Różańca. Nazywają to różańcem oazowym, a polega to na skracaniu Pozdrowienia Anielskiego i wstawianiu jakichś dodatków na fali spontanicznych egzaltacji. Dodatki te mają rzekomo pomóc w rozważaniu tajemnic różańcowych. Ciekawe tylko, czemu Matka Boża w Fatimie, czy później w widzeniach s. Łucji nie upomniała się o tę rzekomo autentyczną, lepszą formę Różańca, o ten cały różaniec oazowy. No cóż… widocznie na Matce Bożej te wiekopomne odkrycia współczesnych nam francuskich dominikanów i ich oazowych naśladowców nie robią żadnego wrażenia.

Zwróćmy też uwagę na to, że Różaniec składa się z piętnastu, a nie dwudziestu tajemnic. Stwierdza to wyraźnie i dosłownie sama Matka Boża w widzeniu, które miała s. Łucja 10 grudnia 1925 r. W widzeniu tym Matka Boża podała sposób odprawiania nabożeństwa pięciu pierwszych sobót miesiąca ku czci Jej Niepokalanego Serca. Jednym z warunków wypełnienia tego nabożeństwa jest rozważanie piętnastu tajemnic Różańca. Dokładnie tę liczbę piętnastu tajemnic podała Matka Boża w widzeniu s. Łucji. Ponoć czwarta część Różańca, część światła ma lepiej zakorzenić Różaniec w Biblii. No cóż… widocznie Matka Boża uważa Różaniec składający się ze 150 Zdrowaś Mario i trzech dodatkowych na początku za wystarczająco głęboko zakorzeniony w Biblii. Zastanówmy się tylko: sto pięćdziesiąt to liczba psalmów. Trzy to bardzo często wymieniana w Biblii liczba wyrażająca symbolicznie pełnię i doskonałość. Jeśli do stu pięćdziesięciu Zdrowaś Mario doliczymy te trzy Pozdrowienia Anielskie na wstępie to otrzymamy liczbę stu pięćdziesięciu trzech Zdrowaś Mario. Oczywiście i taką liczbę znajdziemy w Biblii: jest to liczba ryb, które wyciągnęli uczniowie z Morza Tyberiadzkiego zarzuciwszy sieci po prawej stronie łodzi, jak im kazał zmartwychwstały Pan Jezus stojący na brzegu (zob. J 21,11). Ten ponoć lepiej zakorzeniony w Biblii Różaniec z czwartą częścią (tajemnice światła) liczy sobie wszystkiego dwieście trzy Zdrowaś Mario… ale takiej liczby nigdzie w Biblii nie ma. Nie dajmy się oszukać!

ODMAWIAJCIE RÓŻANIEC

W ciągu ostatnich dwustu lat Matka Boża zjawiła się w wielu miejscach, a wszystkie potwierdzone przez Kościół objawienia zawierają wezwanie do odmawiania Różańca. Odpowiedzmy wielkodusznie na to wezwanie Matki Bożej zwłaszcza w październiku.

Różaniec jest potężną modlitwą, przez którą wiele cudownych rzeczy ludzie sobie wyprosili. Kościół zaś potwierdza, że po Mszy św. i brewiarzu, Różaniec jest najdoskonalszą modlitwą.

Sebastian Kozłowski

 

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY