„Wiara daje mi moc!” – wywiad z raperem SOVĄ

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Krzyż.

/ fot. pixabay

Teresa: Czołem! Na sam początek opowiedz nam proszę o tym jak w Twoim sercu dojrzewały poglądy narodowe? Kiedy odkryłeś w sobie patriotę?

SOVA: Czołem! Myślę, że każdy ma w sobie choć cząstkę powstańca czy żołnierza wyklętego. Przecież w każdym z nas toczy się bitwa. Co dzień dążymy określonego celu. W dużej mierze to siła oraz samozaparcie jakie we mnie jest uformowały poglądy, które dzisiaj posiadam. Nigdy nie dawałem za wygraną. Jestem wprost patriotą, dzięki rodzicom. Zaczynało się od sportu, gry w piłkę w klubie przez kilka lat. W późniejszym czasie zamiłowanie do broni, strzelectwo sportowe i zawody sportowo-obronne z dobrymi wynikami na szczeblu wojewódzkim czy nawet ogólnopolskim. To wszystko poukładało się w całość a moimi głównymi wartościami są Bóg, Honor i Ojczyzna.

T: Dlaczego poszedłeś z muzyką akurat w tę stronę tematyczną i co Cię do tego skłoniło? Kiedy wpadłeś na pomysł połączenia wyznawanych przez siebie wartości z rapem?

S: Kierunek patrioty to jedyna opcja, która odpowiada mojej duszy. Miłość do Ojczyzny, ofiarność oraz poświęcenie w codziennym życiu. Czuję się wtedy wartościowo, znając swoją tożsamość i podążając w kierunku wolności. Tej wolności, za którą ginęli nasi przodkowie. Forma ekspresji w rapie jest szeroka. Od zawsze chciałem przekazywać znane mi treści i dzięki temu nauczać ludzi. Inni kiedyś przelewali krew za ten kawałek ziemi, ja mogę chociaż przelać kilka słów ubierając je w muzykę.

T: Zawsze bardzo ciekawiło mnie skąd Twój pseudonim – „Sova”? Miało to być dosłowne nawiązanie do sowy czy to jakieś inicjały?

S: (śmiech) Za dzieciaka byłem po prostu puszysty, stąd jakoś ta ksywa. Dziś mi brakuje na pewno sporo kilogramów, ale pseudonim został. Wiadomo o jaki rym z „Sową” chodzi.

T: To rzeczywiście zabawna geneza Twojej ksywki, ale każdy z nas kiedyś zaczynał. Często spotykał się przy tym z różnymi trudnościami. Opowiedz nam o swoim pierwszym utworze. Czy stworzenie go było problematyczne? Jakie przeszkody napotkałeś na drodze do wydania premierowego dzieła?

S: W sumie nie pamiętam czy miałem jakieś konkretne problemy w tej sprawie. Tworzenie przychodzi z zewnątrz i nie mam z tym problemu. Jakaś magiczna siła pochodząca z serca. To chyba nazywa się natchnienie.

T: Poznaliśmy już Twoje początki w świecie muzyki. Powiedz nam teraz coś o sobie. Czym się zajmujesz na co dzień? Pracujesz także zawodowo? Jak udaję Ci się to wszystko pogodzić?

S: Na co dzień jestem mężem i ojcem. 11 stycznia tego roku urodził mi się Syn, któremu wraz z Żoną daliśmy imię Wiktor. Taki mały „Orbanek”. (śmiech) Jeśli chodzi o pracę to zajmuję się od dłuższego czasu montażem i pakowaniem mebli w polskiej firmie, która produkuje stoły czy łóżka dla jednej ze znanych sieciowych sklepów meblarskich. Ze względu na mój kiepski stan zdrowia fizyczna praca może zejść na drugi plan. Jeśli chodzi o czas, to od zawsze jestem aktywny. Wszystko umiem albo próbuję robić, podobnie jeśli chodzi o sport. Biegam, jeżdżę na rowerze, strzelam sportowo, a przy tym chodzę na spacery z rodziną. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Czasem zarywam nocki, aby poświęcić czemuś większą uwagę. Na szczęście na razie wysypiam się mimo małej ilości snu.

T: To ciekawe. W tych czasach niewielu potrafi pogodzić tak wiele obowiązków. Niedawno ukazał się Twój nowy utwór „Wiara daje mi moc”. Opowiedz co Cię skłoniło do stworzenia go? Czy była to kwestia jakiejś inspiracji czy przypadkowe natchnienie?

S: „Wiara daje mi moc” to utwór mówiący o mojej głębokiej wierze w Boga. Miałem wiele trudności w życiu i za każdym razem Bóg podawał mi rękę. Nie widziałem tego albo nie chciałem tego widzieć. Z żoną staraliśmy się ponad cztery lata o dziecko, ale bez większych efektów. Żaden lekarz nie był w stanie nam pomóc, a o in-vitro nie było mowy. Dopiero wujek polecił nam pojechać do Kalisza, do Św. Józefa pomodlić się w danej intencji. Nie chciałem wierzyć, był to dla mnie zły moment. Coś mnie jednak skłoniło, aby pojechać tam w Wielkanoc. Myślałem sobie „Spróbować nie zaszkodzi”. I rzeczywiście, stał się cud! Jakieś cztery tygodnie później żona zrobiła test ciążowy, i? Pozytywny! Od tamtej pory „Wiara daje mi moc”. Ale to nic. Dopiero kiedy całkowicie uwierzyłem, zacząłem zbierać owoce z Ewangelii. Czuję niesamowitą energię! Przynależność do społeczności, która zaufała i uwierzyła. Wtedy wówczas pojąłem jak wielką siłą byli obdarzeni powstańcy warszawscy, którzy stanęli do walki z okupantem idąc walczyć na śmierć i życie o wolność. Proszę sobie wyobrazić jakie to musi być uczucie móc oddychać takim powietrzem, czuć się sobą, wierzyć w coś, w co inni nie mieli odwagi. Ich śmierć nie poszła na marne. Nie powinniśmy w ogóle brać tego pod dyskusję. Chwila z wiarą, Bogiem, Honorem i Ojczyzną – to kwestie, które są warte życia i śmierci.

T: Piękne świadectwo wiary! Niestety obecnie żyjemy w czasach, w których króluje demoralizująca muzyka. Rap dotyczy często heroiny, alkoholu i tzw. „motherfucker” (przepraszam za dosłowność cytatu). Czy ciężko jest wybić się na scenie chcąc przekazać wartości muzyką patriotyczną, w której nie ma  przekleństw czy nawiązania do erotyki?

S: Zło sprzedaje się najlepiej. Dziś można byłoby sobie powiedzieć – „Chcesz kasy i sławy? Pokaż na ile jesteś zepsuty”. To wprost proporcjonalne. Myślę, że większości artystom związanych z muzyką tożsamościową nie chodzi o zarabianie. Szczytny cel, idea, myśl narodowa i w swym rodzaju oddanie hołdu bohaterom są warte więcej niż niejeden polski złoty. Większość z nas prócz muzyki angażuje się również w wiele inicjatyw artystycznych, wydarzeń historycznych czy wydarzeń związanych z pomocą społeczną. To jest w tym najpiękniejsze. Mamy swoją niszę, która utożsamia się z naszymi wersami. Bez problemu odnajdujemy się nawzajem. Słowo przekazywane przez nas jest czymś więcej niż trawką, seksem i ciągłą imprezą. Dla mnie najlepszym uhonorowaniem własnej twórczości to niejednokrotne łzy u starszych ludzi. Duma mnie rozpiera. Nie zamienię tego na żadne srebrniki.

T: Tak, to prawda. Entuzjazm publiki jest o wiele cenniejszy. Masz plany na kolejne utwory? Podzielisz się tym z nami? Może masz pomysł na nowy teledysk?

S: Powiem więcej. Mam nawet plany na całą płytę. Płyta jest już w pełni przygotowana jeśli chodzi o zarys, teksty utworów, listę gości. W listopadzie pojawi się krążek nakładem sklepu patriotycznego/wytwórni ProPatriae.pl, w której to ostatnio wydali płytę Basti czy WUEM ENCEHA. Na płycie będzie 14/15 utworów,  m.in. „Jestem Henryk Flame”, „Jesteś Wolny”, „Polska droga Życia”. A poniżej parę wersów z płyty, nie powiem, z którego to utworu:

„Krew była częstym składnikiem odżywczym

Wilczy popęd za wolnością językiem ojczystym

A po części prowadziły nas lepsze sny Wszystkich

którzy walczyli do końca za idee Bliskich”

Lub

„To moja droga życia                   Polska moja Ojczyzna

Dusza Tobą okryta                       zakryta każda blizna

Przeze mnie dziś zdobyta            zdobyta nie przez wroga

Flaga z krwi uszyta                      czysta biel w słowach”

T: Zapowiada się dobra płyta. Już nie możemy się doczekać. Przeglądasz czasem nagrania ze swoich występów z wydarzeń patriotycznych czy koncertów? Gdzie już występowałeś i co uważasz za swój największy muzyczny sukces?

S: Czasem oglądam, czasem czytam, ale nie mam w sobie „samozachwytu”. Zawsze czuję w sobie, że jeszcze długa droga, być może ciężka, ale wiem, że mogę więcej. Jeśli chodzi o jakieś najciekawsze koncerty czy wystąpienia to zaczynając od początku największym sukcesem była premiera utworu „Modlitwa Żołnierzy Wyklętych”, która odbyła się w Jeleniej Górze, a premiera teledysku była połączona z wykładem pana Leszka Żebrowskiego. Znakomita postać. Z innej beczki, na pewno muszę wspomnieć o ostatnim Marszu Niepodległości, gdzie na rondzie Dmowskiego w Warszawie zebrana rzesza ludzi mogła posłuchać moich trzech utworów, które w sumie zapoczątkowały wystąpienia bezpośrednio przed Marszem. Oprócz tego ostatni Marsz Powstania Warszawskiego czy honorowy udział w Memoriale Henryka Flame, który to mój utwór jest hymnem tego wydarzenia. Wspaniała inicjatywa związana ze spływem kajakowym ku pamięci i czci „Bartka”. Ostatnio w Orzyszu na I Przeglądzie Piosenki Żołnierskiej i Patriotycznej o statuetkę „Tytanowego Tygrysa” zdobyłem wyróżnienie swoimi utworami. W tym roku pojechałbym na pewno walczyć o samą statuetkę, niestety jednak terminy pokrywają się z nadchodzącym koncertem w Bystrej Podhalańskiej 20 sierpnia z okazji VII-lecia stowarzyszenia Małopolscy Patrioci i odsłonięcia pomnika, który jest poświęcony bohaterom walczącym o Niepodległą Polskę. Całe wydarzenie zostało nazwane tytułem jednego z moich utworów „Bohaterską Drogą do Nieba”. Po raz kolejny ogarnia mnie duma. Serdecznie zapraszam na to wydarzenie.

T: Osiągnięcia, którymi mógłby poszczycić się niejeden raper. Czy jest ktoś z kogo bierzesz przykład, kto Cię inspiruje?

S: Największym przykładem i inspiracją jest Bóg, Roman Dmowski i Krzysztof Kamil Baczyński. Ja jestem taką mieszanką wybuchową… (śmiech)

T: (śmiech) Ciekawe połączenie. Na czym Twoim zdaniem powinny teraz skupić się najbardziej środowiska narodowe? Co wymaga większej pracy, a co jest warte kontynuacji?

S: Jestem zdania, że Bóg jest filarem naszej Ojczyzny. Nie do końca umiem sobie wyobrazić patriotę ateistę. Dla mnie jest to niekompletne, bez podstawy. Dla mnie przyszłość ma więc właśnie taki narodowy konserwatyzm. Powrót do korzeni. Być dumnym z Ojczyzny. Tej, która przyjęła Chrzest w 966 roku. Tej, która jako jedyna weszła do Moskwy. Tej, za którą dziś Wilno oraz Lwów tęskni i odwrotnie. Jeśli będziemy o tym pamiętać, mimo przeciwnościom, brakiem argumentów i zewnętrznym finansowaniem ze stron Platformy Obywatelskiej, KODowców (obecnie Obywateli RP), to będziemy rosnąć w siłę i nic nie będziemy musieli zmieniać. Trwajmy w wierze i Ojczyźnie.

T: Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Mówi się ostatnio sporo o „modzie na patriotyzm”. Niektórzy twierdzą, że to bardzo pozytywny trend, inni upatrują w nim szkodliwość, ponieważ u niektórych osób nic za nim nie idzie w praktyce. Jakie masz na ten temat zdanie?

S: Jest wiele więcej dobra w modzie na patriotyzm niż modzie na to całe zło. Ktoś kto dla mody założy taką koszulkę czy bluzę, to wówczas nawet mimo negatywnych opinii jest duże prawdopodobieństwo, że zacznie się interesować tym, co nosi na sobie. To nie są zwykłe znaki i obrazki. One za sobą kryją historię, często dramatyczną, krew, pot i łzy. Trzeba to uzmysławiać nieświadomym. A jeśli koszulka czy bluza się podoba to i treść, zagłębienie się w temacie może być dość ciekawe. To jak z muzyką. Można dzięki temu oddać cześć, hołd, może to również dodać wiary i siły. Wierzę w to, że nie będzie żadnych negatywnych zjawisk z tym związanych! Tak samo jak z moimi utworami. Jestem pełen nadziei, że trafi ona do innych. Ku pokrzepieniu serc! Z narodowym pozdrowieniem!

T: Dziękujemy serdecznie za rozmowę i poświęcony czas. Życzymy powodzenia przy dalszym tworzeniu oraz wspomnianej płycie. Zdrowia dla Żony i Wiktora! Z narodowo-radykalnymi pozdrowieniami!

Z Dominikiem Gudowskim rozmawiała Teresa Sutowicz

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY