W Białymstoku uroczystości związane z obchodami kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego zostały przerwane. Winnym za zakłócenie uroczystości jest Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Tuż po rozpoczęciu Truskolaski przerwał obchody, ponieważ zauważył delegację ONR-u trzymającą dwie organizacyjne flagi.
Według portalu Dzień Dobry Białystok prezydent miasta nie zabrał głosu, a uroczystości spędził przy pobliskim śmietniku.
Najbardziej szkoda tych staruszków, którzy przyszli tu w taki upał. Oni w ogóle nie wiedzieli co się stało. Niepotrzebnie przerwano uroczystości. Tym bardziej, że nikt ich nie zakłócał.
Twierdzi jedna z uczestniczek.
Do delegacji ONR podeszła Straż Miejska prosząc o opuszczenie obchodów tłumacząc, że to uroczystość tylko dla mieszkańców Białegostoku.
Mateusz Magnuszewski, członek Obozu Narodowo-Radykalnego wszedł w polemikę ze Strażą Miejską z której wynikało, że funkcjonariusze dostali polecenie wyprowadzenia delegacji z miejsca uroczystości. Chwilę później do akcji wkroczyła policja.
Pytaliśmy na podstawie jakiego paragrafu i jakich przepisów policjanci żądają, żebyśmy wyszli. Powiedzieli nam, że takie polecenie dostali i żebyśmy się zastosowali do tego, co mówią. Później się okazało, że to prezydent Truskolaski tego chciał. Ale nie wyszliśmy, bo mamy prawo uczcić pamięć, jak każdy inny mieszkaniec i legalnie działająca organizacja.
Tłumaczy Magnuszewski.
Mimo interwencji ONR-owcy postanowili zostać i kulturalnie brać udział w obchodach. W związku z tym uroczystość opuścił prezydent Truskolaski i czekał przy pobliskim śmietniku aż do momentu złożenia kwiatów.
Za prezydenta tłumaczył się jego zastępca, Rafał Rudnicki, który powiedział zgromadzonym ludziom, że prezydent nie będzie brał udziału w uroczystości, aby jej nie upolityczniać. I to jest dopiero dziwne, bo przecież prezydent cały czas podkreśla swoją apolityczność. To w jakich uroczystościach i pod jakim szyldem chce brać udział? I teraz już nie wiem, czy prezydent w końcu jest apolityczny, czy nie jest? Dziwi się radny Paweł Myszkowski.
W końcu ktoś z tłumu zaintonował hymn narodowy i uroczystości potoczyły się swoim torem bez prezydenta.
Sprawa tym bardziej bulwersuje, że na uroczystościach nikt nie miał pretensji do KOD, że składają w swoim imieniu wieniec pod pomnikiem. Nam również pozwolono, ale niestety nie wyczytano nas. Argumentowano tym, że jesteśmy organizacją polityczną. Rozumiem, że KOD to kółko gospodyń wiejskich? – kwituje Mateusz Magnuszewski z ONR.
Mateusz Magnuszewski komentuje nieprzyjemny incydent:
Skandal, tak w skrócie można skwitować szopkę Truskolaskiego. Dużo mówi się o (również przez niego) o wolności słowa i wypowiedzi, wolności do swobodnego wyrażania swoich poglądów, a w praktyce wygląda to tak, że są równi i równiejsi. Prezydent na oczach zgromadzonych chciał nas upokorzyć, ale się przeliczył. Nie widziałem jakiegokolwiek powodu, aby ustąpić. Pragnę przypomnieć, że w Powstaniu Warszawskim ginęli również członkowie ONR. Mało tego, dzisiejszy gość – Mieczysław Wroczyński, ps. Stary, był podczas powstania towarzyszem broni narodowców.
Skandal! Prezydent Truskalaski szczuje nas Policją na #PowstanieWarszawskie. Grożono nam, że jak nie odejdziemy to przerwą uroczystości… pic.twitter.com/AtZyPslvx6
— ONR Brygada Podlaska (@ONR_Podlasie) 1 sierpnia 2017