„Bóg i Ojczyzna”, czyli prawica idzie do wyborów w 1919 roku

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. wikipedia.org

Sejm Ustawodawczy wybrany w 1919 roku zadecydował w znacznej mierze o kształcie państwowości polskiej w początkowym okresie II RP. Wybory te wygrała Narodowa Demokracja wraz ze sprzymierzeńcami, co zadecydowało o tym sukcesie?

Odradzająca się niepodległa Polska miała wiele problemów, jednym z podstawowych była kwestia konstytucji i parlamentu. 28 listopada Naczelnik Państwa Józef Piłsudski wydał stosowne dekrety, które określały zasady wyborów do przyszłego jednoizbowego Sejmu Ustawodawczego. Pięcioprzymiotnikową ordynację charakteryzowała nowoczesność i postępowość, z jej inicjatywy kobiety uzyskały bierne i czynne prawa wyborcze. Wybory miały się odbyć na terenie trzydziestu czterech okręgów Królestwa Polskiego i Białostocczyzny, dwudziestu czterech Galicji, jedenastu zaboru pruskiego i dwóch Śląska Cieszyńskiego. Z czasem liczba okręgów została zmniejszona – walki toczące się w państwie polskim uniemożliwiały przeprowadzenie głosowania. W takiej sytuacji zdecydowano, że do konstytuanty zostaną włączeni posłowie z austriackiej Rady Państwa oraz polscy posłowie z Reichstagu. Głosowanie zaplanowano na 26 stycznia 1919 roku.

Wiece, marsze, strzelaniny

Narodowi demokraci od początku listopada 1918 r. postulowali jak najpilniejsze zwołanie parlamentu. Pragnęli oni, aby posiadał on charakter wszechpolski, aby reprezentował cały naród. Delegacje narodowców, którym przewodził znany endek z Galicji – Stanisław Głąbiński, udawały się do Piłsudskiego, aby przedstawić mu swoją wizję rządu narodowego, skupiającego przedstawicieli wszystkich ugrupowań politycznych. Równocześnie na wiecach prawica domagała się powołania tego rządu, pomocy dla Lwowa oraz utworzenia armii narodowej, ale z wyłączeniem z niej cudzoziemców i bolszewików. Pochody endeckie wznosiły hasła takie jak: „niech żyje rząd narodowy”, „niech żyje Rzeczpospolita demokratyczna”, „niech żyje Sejm Ustawodawczy”, „niech żyje zjednoczenie Polski”, „niech żyje Korfanty – wódz rządu narodowego”, „cześć Wielkopolsce”, czy „Lwów-Gdańsk-Wilno”. Szczególną popularnością wśród prawicowych Polaków cieszył się Wojciech Korfanty. Gdy wychodził on na ulice stolicy nie raz zdarzały się sytuacje, że był on brany na ręce przez lud warszawski. W Ślązaku widziano postać zdolną do konsolidacji ugrupowań prawicy polskiej, niosła się za nim również sława „budziciela” ruchu polskiego na Śląsku, człowieka który wypowiedział jawną wojnę Prusakom oraz posła Reichstagu, który w parlamencie niemieckim mówił o Polsce obejmującej Wielkopolskę, Pomorze z Gdańskiem, Warmię, Mazury, Górny Śląsk i połacie Dolnego Śląska.

W prasie prawicowej została poddana krytyce ordynacja zaproponowana przez Piłsudskiego i rząd Jędrzeja Moraczewskiego. Z jednej strony, zdaniem endeków, Naczelnik zaproponował zbyt duże okręgi wyborcze, przez co do Sejmu mogliby dostać się Żydzi, z drugiej strony części środowiska nie podobały się ogólne, zbyt egalitarne, zasady wyborów. Publicysta Andrzej Niemojewski określił ją nawet mianem „prawdziwej komedii pochodzenia austriackiego”. Ugrupowania prawicy postulowały powołanie Naczelnej Rady Ludowej Narodu Polskiego, składającej się ze wszystkich ugrupowań politycznych – alternatywę wobec parlamentu. Idea ta jednak nie uzyskała poparcia.

Pomiędzy uczestnikami sporów politycznych dochodziło do ostrych starć, w tym z użyciem broni palnej. Na początku grudnia Korfanty i Niemojewski zostali ostrzelani, w czasie wiecu, przez bojówkę pepeesowską. Wzajemne ostrzeliwanie się przeciwników trwało godzinę.

3 grudnia 1918 r. przedstawiciele endecji i chadecji zorganizowali kilkutysięczny wiec polityczny, na którym złożono Piłsudskiemu żądania zmiany rządu i postawienie na jego czele Ignacego Jana Paderewskiego. Nowemu wyborowi wtórowała prasa narodowa.

Platformą, która umożliwiła konsolidację prawicy i centroprawicy był Narodowy Komitet Wyborczy Stronnictw Demokratycznych. 20 grudnia przedstawiciele Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego, Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji, Zjednoczenia Narodowego, Stronnictwa Odrodzenia Narodowego i Polskiej Partii Postępowej podpisali deklarację współpracy, stanowiącą, że:

„jest niezłomną wolą i stanowczym żądaniem całego narodu utrzymanie i utrwalenie ścisłego sojuszu zawiązanego w czasie wojny z państwami koalicji, wyrażały nadzieję, że mądrość i sprawiedliwość obradujących mężów stanu zwrócą naszą Polskę, która oparta o własne wybrzeże morskie i dawny polski port w Gdańsku, silna i żywotna tak pod politycznym i gospodarczym względem stanie się trwałą gwarancją nowych zasad prawa i porządku, jakie ustanowi uchwała mocarstw”.

Z czasem do Narodowego Komitetu dołączyły organizacje społeczne, takie jak na przykład chrześcijańskie związki robotników.

Funkcje w komitecie objęli: Stanisław Grabski – znany działacz galicyjski, który w czasie wojny przebywał w Rosji, Władysław Seyda oraz Józef Kawecki. Stronnictwa, które weszły w skład Komitetu połączył program zjednoczenia ziem polskich, chęć utworzenia silnego, sprawnego państwa oraz przekonanie, że w Polsce powinna rządzić większość polska. Partie i organizacje które weszły w skład sojuszu zobowiązały się nie zwalczać sojuszników, jednak każde z nich wystawiło swój oddzielny program.

Prasa endecka tego okresu wzywała naród polski do aktywizacji i działania na rzecz Narodowego Komitetu. „Gazeta Warszawska” – najważniejsza i najpoczytniejsza gazeta narodowa ostrzegała, że na bierności społeczeństwa mogliby skorzystać socjaliści i Żydzi. Donosiła, iż: „Obowiązkiem lokalnych organizacji wyborczych jest dbać o to, aby do Sejmu dostały się również jednostki najwybitniejsze, posiadające największe uzdolnienie do pracy ustawodawczej i politycznej”.

Przede wszystkim Polacy

Deklaracja programowa Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego wydana 30 grudnia 1919 r. cechowała się w głównej mierze wszech-polskością, dążeniem do reprezentacji interesów całego narodu polskiego – bez względu na partykularne interesy zawodowe, czy społeczne grup obywatelskich. Ponadto, była ona przesiąknięta postulatami raczej charakterystycznymi dla ugrupowań radykalnych i lewicy.

Polityka zagraniczna opierać się miała o współpracę z państwami zwycięskiej koalicji wojny światowej, granice miały odpowiadać geograficznemu położeniu narodu. W kwestiach wewnętrznych – nacisk został położony na potrzebę integracji ziem polskich, przywrócenia narodowego charakteru wsiom i miastom oraz utworzenie zwartego, spójnego i współpracującego harmonijnie Narodu.

Głową państwa miał być prezydent, parlament widziany był jako dwuizbowy, złożony z senatu i sejmu, wybieranych demokratycznie. Również postulowano udostępnienie oświaty, zwalczanie bierności poprzez aktywny udział społeczeństwa w życiu zbiorowym narodu. Narodowcy opowiadali się także za zniesieniem wszelkich prawnych ograniczeń politycznych kobiet.

Pierwszeństwo w kwestii religii zostało przewidziane dla Kościoła rzymskokatolickiego, gdyż przynależało do niego większość obywateli oraz był on częścią historycznego dziedzictwa Polaków. Jednocześnie endecy nie sprzeciwiali się tolerancji dla innych wyznań.

Główny ciężar podatkowy mieli ponosić zamożni. W praktyce sprowadzało się to do postulatów progresywnego podatku dochodowego i spadkowego, opodatkowania niezasłużonego przyrostu wartości, a także majątków powstałych z zysków w czasie wojny. Nacjonaliści opowiadali się za spirytusowym monopolem państwowym. Rolnictwo miało zostać oparte o własność prywatną, postulowano zniesienie serwitutów, przeprowadzenie melioracji rolnych oraz tani kredyt państwowy. Reformie rolnej miały zostać poddane dobra skarbowe, donacyjne oraz majątki komisji kolonizacyjnej.

Przemysł polski miał mieć pierwszeństwo przy zamówieniach publicznych, ponadto miał on się opierać na własności prywatnej. Państwo zaś miało kontrolować handel zagraniczny, kartele, trusty i przedsiębiorstwa szczególnie ważne dla społeczeństwa. W dalszej kolejności chciano upaństwowić ważne kopalnie węgla, soli, nafty, koleje żelazne, telegrafy i telefony.

Powstanie na początku stycznia 1919 r. Centralnego Narodowego Komitetu Wyborczego na czele z Władysławem Seydą, zmobilizowało środowisko narodowe do jeszcze większej działalności propagandowej, czyli organizacji wieców wyborczych, agitacji prasowej oraz propagandy w postaci różnego rodzaju plakatów i afiszów. W gazetach endecy prosili o wsparcie pieniężne ze strony narodu na te działania. Hasłem wyborczym prawicy było „Bóg i Ojczyzna”.

Zawiłości ordynacji wyborczej, czy uprawnienia poselskie były tłumaczone na łamach prasy politycznej. Pismo ludowe „Zorza” informowało: „Sejm zaś będzie taki jakich poślemy do niego ludzi, bo ludzie ci przez nas wybrani posłowie – będą w sejmie stanowili, nikt inny”. Ponadto w prasie opisywano dokładnie, jak będą wyglądać procedury wyborcze. Zgodnie z nimi można było głosować na własnych kartach, na których wpisano, bądź nadrukowano nr listy. Nie głosowano na konkretnych posłów. Publicyści i dziennikarze związani z prawicą, na łamach swoich pism, wzywali do mobilizacji, aby przeciwstawić się wybraniu przedstawicieli innych narodów, niż polski do Sejmu Ustawodawczego, a zwłaszcza Żydów oraz tłumaczyli, że lista narodowa w każdym okręgu ma inny numer. Innymi postulatami były obrona ziem polskich i religii katolickiej.

Istotnym wydarzeniem, z punktu widzenia endeków, był Zamach Januszajtisa. Nocą z 4 na 5 stycznia 1919 r. działacze różnych proweniencji, głównie prawicowych, skupieni wokół płk. Mariana Żegoty-Januszajtisa próbowali przeprowadzić zamach stanu. Spiskowcy aresztowali premiera Jędrzeja Moraczewskiego, szefa spraw wewnętrznych, radykalnego ludowca – Stanisława Thugguta i ministra spraw zagranicznych Leona Wasilewskiego. Głównym celem miał być Piłsudski, ale nie udało się go dostać. Wydarzenie de facto zakończył generał Stanisław Szeptycki. Sam Piłsudski bardzo łagodnie potraktował spiskowców, którym nic się nie stało. W skutek zamachu upadł rząd lewicowy i powstał nowy, na czele ze znanym pianistą, prywatnie o prawicowych poglądach, Ignacym Janem Paderewskim. Ponadto Thugguta zastąpił Stanisław Wojciechowski. Stanisław Grabski napisał później w pamiętniku, że dzięki Wojciechowskiemu, wybory zostały przeprowadzone sprawnie i nie doszło do fałszerstw przy urnach.

Dzień wyborczy

Poszczególne listy wyborcze były publikowane od pierwszych dni stycznia. Na listach Narodowego Komitetu Wyborczego znalazło się wiele „gwiazd ówczesnej polityki”, znani działacze społeczni, autorytety duchowne i lokalne oraz popularni działacze partyjni. Z listy warszawskiej startowali: premier Paderewski, przebywający ówcześnie w Paryżu na konferencji wersalskiej; lider endecji, Roman Dmowski; działaczka i małżonka znanego działacza narodowego Zygmunta Balickiego – Gabriela; profesor prawa z Galicji – Edward Dubanowicz; opiekun chrześcijańskich związków zawodowych – ks. Zygmunt Kaczyński. Lewobrzeżną Warszawę reprezentował ksiądz Marceli Nowakowski, znany warszawski duchowny. W Łomży wystartowali redaktor „Zorzy” – Jan Załuska, jak i jeden z ideowych twórców harcerstwa, pochodzący z rodziny ziemiańskiej – ksiądz Kazimierz Lutosławski. W Kutnie na liście znalazł się profesor nauk rolniczych, wykładowca SGGW – Witold Staniszkis. W Łodzi do walki o władzę stanął nadburmistrz tego miasta oraz późniejszy premier Leopold Skulski, zaś w Łowiczu Władysław Grabski, ziemianin, znawca i praktyk ekonomii, późniejszy dwukrotny premier; w Siedlcach natomiast – arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego, Józef Teodorowicz. W Krakowie startował z listy wykładowca prawa z Lwowa – Stanisław Grabski. Część działaczy prawicowych zyskało miejsce w Sejmie Ustawodawczym „z automatu” jako posłowie dawnych parlamentów austriackiego i pruskiego. W tym gronie znaleźli się: Wojciech Trąmpczyński (późniejszy marszałek konstytuanty oraz senatu), Władysław Seyda oraz Wojciech Korfanty.

Styczniowa kampania była bardzo intensywna, w dniach 21-22 stycznia na terenie stolicy miało miejsce 12 wieców prawicy. Prasa warszawska pisała: „kto chce Polski zjednoczonej i silnej, kto pragnie skutecznej obrony przed zaborczym prusactwem, bolszewizmem i hajdamaczyzną, komu drogie jest hasło Bóg i Ojczyzna. Niech głosuje na listę nr 10”. Znacznie w propagandzie pomagało duchowieństwo rzymskokatolickie. Na terenie Łomży i okolic w dniach 13-17 stycznia księża zorganizowali cztery spotkania prawicy, w których uczestniczył Jan Załuska.

Wybory odbyły się zgodnie z planem w niedzielę 26 stycznia. Frekwencja wynosiła w zależności od okręgu – od 70% do 90%. Na ziemiach dawnego Królestwa Polskiego na Narodowy Komitet oddano 4 miliony głosów, odpowiadało to 45% poparcia wśród społeczeństwa polskiego. W Warszawie lista prawicy zyskała zaufanie 54% społeczeństwa, wedle wyliczeń 72,4% Polaków warszawskich poparło listę endecji. Wynik ten pozwolił na uzyskanie 10 z 16 mandatów w stolicy, co było zaskoczeniem dla samych endeków. Najbardziej endeckimi rejonami Polski okazały się: okręg nr 3 (Łomża i okolice), gdzie prawica uzyskała 8 z 9 mandatów oraz okręg nr 4 (Ciechanów, Mława, Przasnysz i Pułtusk), gdzie zdobyła ona wszystkie 8 miejsc w parlamencie. W Galicji wynik był znacznie gorszy i prawica zyskała 10,5% społeczeństwa.

Radość narodowców była podwójna, poza własnym zwycięstwem w wyborach cieszyli się oni ze słabego wyniku socjalistów. „Gazeta Warszawska” donosiła:

„niedziela ubiegła dała odpowiedź wyraźną, wykazała ona zarazem, jak nie odczuwają i nie rozumieją swego społeczeństwa, jak obcymi mu są ci co potrzebowali woli dokonania wyborów i obliczenia głosów, by widzieć czego ogół u nas pragnie. Jednocześnie niedziela ubiegła wykazała całą kłamliwość zwolenników gabinetu p. Moraczewskiego, zapewniających, że to oni są wyrazicielami woli większości”.

Posłowie wybrani z list Narodowego Komitetu Wyborczego Stronnictw Demokratycznych w zdecydowanej większości utworzyli później największy klub Sejmu Ustawodawczego, czyli Związek Ludowo-Narodowy. Liczył on początkowo 116 posłów, a po późniejszych wyborach w dawnym zaborze pruskim i Białostocczyźnie powiększył swój stan liczbowy o 25 nowych parlamentarzystów, jednym z nich był wieloletni szef Centralnego Związku Polskiego Przemysłu, Górnictwa i Handlu – Andrzej Wierzbicki. Formalnym prezesem ZLN został Korfanty, a na jego zastępców wyznaczono S. Grabskiego i Głąbińskiego. Klub ten miał charakter ponadstanowy, znaleźli się w nim inteligenci, wykładowcy akademiccy, ziemianie, duchowni, przemysłowcy, publicyści oraz chłopi.

Stronnictwo prawicowe w Sejmie Ustawodawczym jednak nie okazało się porozumieniem trwałym, z czasem wyodrębniły się z niego grupy posłów chadeckich, ludowych oraz mieszczańskich.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na portalu historycznym Histmag.org i posiada licencję CC BY-SA 3.0

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY