Czym jest i powinno być ewangeliczne ubóstwo, wiemy z nauczania i przykładu samego Jezusa Chrystusa, zresztą naśladowanego przez Apostołów i cały Kościół na przestrzeni wieków. Przede wszystkim nie jest to ani skąpstwo ani pogarda dla stworzeń. Wręcz przeciwnie. Ubóstwo ewangeliczne zawiera prawdę o stworzeniach, ich wartości i porządku w odniesieniu do Boga. Ograniczenie zaspokajania własnych potrzeb czy rezygnacji z nich służy hojności i wyraża ją. Rodzice ograniczają wydatki własne dla dobra dzieci, duchowni ślubują ubóstwo, żeby tym bardziej posługiwać się dobrami tego świata dla chwały Bożej i zbawienia dusz.
W dziedzinie kultu pewnym wzorem dla liturgii Kościoła jest kult starotestamentalny. Wynika to ze stosunku między Nowym i Starym Testamentem, który jest przygotowaniem obejmującym także prawdziwe i szlachetne elementy innych religij. W każdej religii, także mojżeszowej, do celów kultu przeznaczano to, co najlepsze, najwyższe, najcenniejsze. Ten aspekt powszechnej religijności trwa i musi trwać w kulcie katolickim, gdyż jest on spełnieniem, oczyszczeniem, udoskonaleniem i podniesieniem wszelkiej religijności i kultu. Nie przypadkowo właśnie wokół kultu religijnego rozwijała się w historii ludzkości kultura zarówno duchowa jak też materialna. Tak było w religii mojżeszowej i tak też w Kościele. Zabytki i cała spuścizna kulturowa Europy i cywilizacji chrześcijańskiej pochodzą z płodności i bogactwa kultu Kościoła. Arcydzieła są zawsze owocem zarówno hojności jak i wyrzeczeń, czyli właściwie pojmowanego ewangelicznego ubóstwa.
Dobitnym przykładem jest namaszczenie Pana Jezusa olejkiem narodowym na krótko przed Męką i Śmiercią. Nikt z przyjaciół i Apostołów nie protestował przeciw temu – myśląc kategoriami fałszywego ubóstwa – marnotrawstwu (jedna flakonik olejku narodowego kosztował równowartość całorocznego zarobku najemnika), oprócz Judasza. Obecne praktykowanie ubóstwa czy prostoty w liturgii wynika zwykle z myślenia i argumentacji Judaszowej: przeliczanie na materialny, pospolity pożytek ludzki, nie biorąc pod uwagę wartości wyższej, duchowej, jak wyrazu czci i miłości do Boga.
Owszem, liturgię katolicką zawsze cechowała klarowność i pewnego rodzaju prostota, która jest istotnym składnikiem harmonii i piękna. Kult Boży odzwierciedla zawsze przymioty samego Boga. W tradycyjnej teologii katolickiej mówi się, że Bóg działa oszczędnie (lex parsimoniae), co znaczy, że nie czyni ani nie działa nic zbytecznego, że wszystko ma swoje przeznaczenie i funkcję. To jest też właśnie istota ewangelicznego ubóstwa, którego przeciwieństwem jest egoizm, zachłanność, pazerność i konsumpcjonizm. Te postawy stanowią z reguły tło rzekomej prostoty w dziedzinie liturgii i kultu: skąpi się środki na chwałę Bożą dlatego, żeby tym bardziej móc zaspokajać własne potrzeby i zachcianki. Dotyczy to także poświęcania czasu i wysiłku dla liturgii: skracanie i upraszczanie służy zyskiwaniu czasu i środków na własne przyjemności czy rozrywki.