Zabójstwo ministra Pierackiego i jego skutki dla ONR

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Polska ulica

/ fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

15 czerwca 1934 r. miało miejsce zabójstwo Bronisława Pierackiego, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych w rządzie Leona Kozłowskiego. Wydarzenie to okazało się niezwykle brzemienne w skutkach dla przedwojennego ONR – stało się nie tylko pretekstem do zakazania jego legalnej działalności, ale także źródłem kłopotów i złych skojarzeń przez kolejne lata.

Bronisław Pieracki był politykiem sanacji i ministrem spraw wewnętrznych. Miał za sobą wieloletnią karierę w obozie piłsudczykowskim. W 1914 r. dołączył do Legionów Polskich, a konkretnie Legionu Zachodniego, powstałego w Krakowie 27 sierpnia 1914 r. W 1917 r. został dowódcą okręgu Polskiej Organizacji Wojskowej w Nowym Sączu, a następnie we Lwowie, gdzie następnie brał udział w walkach o jego obronę. Od stycznia 1919 r. major Wojska Polskiego. Należał do nieformalnej grupy tzw. „pułkowników”, a więc bliskich współpracowników Piłsudskiego. Był zaangażowany w przygotowanie przewrotu majowego, a jego rola w trakcie zamachu polegała na kontaktowaniu się z PPS i związkami zawodowymi kolejarzy. Jako naczelnik Samodzielnego Wydziału Wojskowego w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych otrzymał od Piłsudskiego zlecenie nadzorowania Wydziału Narodowościowego, zwłaszcza mniejszości ukraińskiej. W 1927 r. marszałek mianował go delegatem ministra spraw wojskowych w Ministerstwie Rolnictwa do spraw rolnych i wojennej gospodarki żywnościowej. Przygotowywał także wybory parlamentarne w 1928 r. tak, by nie było szans na zwycięstwo opozycji. W wyborach tych otrzymał mandat poselski, jednak po kilku miesiącach zrzekł się go. W 1929 r. został sekretarzem stanu w MSW, ponownie dzięki Piłsudskiemu. Był odpowiedzialny za przeprowadzenie akcji pacyfikacyjnej w Małopolsce Wschodniej. Następnie trzykrotnie sprawował funkcję ministra spraw wewnętrznych.

Zamachu na Pierackiego dokonał Hryhorij Maciejko ps. „Gonta”, nacjonalista ukraiński, zrzeszony w Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Zamachy terrorystyczne i zabójstwa były wówczas często stosowanymi przez nich metodami. Decyzja o tym konkretnym zapadła podczas zjazdu OUN w Berlinie. Miało ono być zemstą za aresztowania przez władze polskie Ukraińców, którzy dokonali napadu na pocztę w Gródku Jagiellońskim. Motywem była też zapewne działalność Pierackiego, głównie nadzorowanie pacyfikacji Małopolski Wschodniej, oraz fakt, że próbował on ułożyć dobre stosunki z umiarkowanym odłamem Ukraińców, co nie podobało się działaczom OUN. Do zabójstwa doszło 15 czerwca 1934 r. przed siedzibą Klubu Towarzyskiego przy ul. Foksal w Warszawie. Maciejko od rana czekał pod budynkiem, oczekując przyjazdu ministra. Gdy ten przyjechał i wysiadł z limuzyny, zamachowiec podbiegł do niego i spróbował zdetonować przygotowaną wcześniej bombę. Gdy to się nie udało, wyjął rewolwer i oddał trzy strzały, z czego dwa trafiły Pierackiego w tył głowy. Pomimo szybkiego przyjazdu pogotowia i przeprowadzonej operacji, Bronisław Pieracki zmarł. Sprawca uciekł do Czechosłowacji i nigdy nie został osądzony.

Pech chciał, że w dniu zamachu z ministrem próbował się skontaktować Jan Mosdorf. W tym okresie trwały bowiem rozmowy między ONR–owcami a władzą w związku z przeprowadzoną 10 czerwca delegalizacją organizacji. Mosdorf chciał uzyskać pozwolenie na ponowne wydawanie zdelegalizowanej „Sztafety”. Gdy dowiedział się, że tego dnia rozmowa z ministrem nie jest możliwa oraz by próbował się kontaktować następnego dnia, miał odpowiedzieć: „To już będzie za późno”. Te słowa stały się przekleństwem dla całej organizacji. Dzień po zamachu, który zakończył się śmiercią Pierackiego, rozpoczęły się masowe aresztowania członków ONR.

Pierwsze podejrzenia o zorganizowanie zamachu padły właśnie na ONR. Za motyw uważano zemstę za zdelegalizowanie obozu, a potwierdzeniem miały być przytoczone wyżej słowa Mosdorfa. Oskarżenia padły pomimo faktu, że na miejscu zdarzenia znaleziono żółto–niebieską kokardkę noszoną w owym czasie przez ukraińskich nacjonalistów. Wkrótce jednak udało się ustalić sprawcę, zwłaszcza że OUN się do tego przyznał. Pomogły także zeznania inspektora Policji Państwowej: Zamach nie mógł wyjść ze sfer ONR, bowiem blisko będąc ministra Pierackiego, wiem, że z przywódcami ONR prowadził on pewne pertraktacje, które w dniu jego śmierci były w toku. Oenerowcy nie mieliby celu i interesu w tym zabójstwie. Gdyby ONR dokonał tego zamachu, miałby on raczej charakter zamachu stanu, a nie mordu politycznego.

Warto zauważyć, że słowa Mosdorfa dla władz sanacyjnych były idealnym pretekstem do represji wobec ONR i oczerniania jego wizerunku. Narodowi radykałowie jawnie kontestowali rządy sanacji. Wbrew głoszonemu programowi „uzdrowienia” oraz „rządów silnej ręki” obóz piłsudczykowski doprowadził do biedy i sporego rozwarstwienia społeczeństwa, stosował również cenzurę wypowiedzi i represje wobec politycznych rywali. W wyniku sfałszowania wyborów w 1928 r. Stronnictwo Narodowe zdobyło niewiele miejsc w Sejmie i Senacie, pomimo ogromnego poparcia w społeczeństwie. ONR był jednak poważniejszym zagrożeniem niż Stronnictwo Narodowe. Pomimo mniejszej liczebności, był organizacją radykalną, nie tylko z nazwy. Rządzący nie mogli nie wykorzystać nadarzającej się okazji do pozbycia się zagrożenia. Poza tym warto zauważyć, że słowa Mosdorfa wręcz wykluczały udział ONR–owców w zamachu. Oczywistym jest, że gdyby rzeczywiście planowano taką akcję, starano by się to ukryć za wszelką cenę.

Dalszą konsekwencją zabójstwa ministra było założenie Miejsca Odosobnienia w Berezie Kartuskiej. Natychmiast osadzono tam czołowych ONR–owców za wyjątkiem Mosdorfa, któremu udało się ukryć. Masowych aresztowań dokonano w nocy z 16 na 17 czerwca. Zatrzymano wówczas ok. 600 osób. Wielu z nich doznało tam poważnego uszczerbku na zdrowiu, m.in. Henryk Rossman, który zmarł niedługo po opuszczeniu obozu z powodu zaostrzenia choroby nerek.

Niemożliwym stało się również ponowne zalegalizowanie organizacji. Pewne próby w tym kierunku podjął Bolesław Piasecki, nawiązując współpracę z powstałym w 1937 r. Obozem Zjednoczenia Narodowego (OZN). Ostatecznie jednak podzielony na dwie frakcje ONR działał nielegalnie do 1939 r., podobnie w czasie II wojny światowej.

To zdarzenie, choć wydawać by się mogło mało znaczące z punktu widzenia historii ONR, w pewien sposób stworzyło „czarną legendę”, która trwa do dziś. Napotykając na wzmianki historyczne o zabójstwie Pierackiego zawsze przypomina się, że o zbrodnię podejrzewano ONR. Zadbali o to nasi ówcześni przeciwnicy polityczni, zaś dzisiejsi wciąż chętnie z tego faktu korzystają.

Aleksandra Grosicka

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY