Co jakiś czas słyszymy o protestach taksówkarzy w Warszawie, ale również w innych miastach w Polsce i na świecie. Często powodem ich niezadowolenia stają się tzw. przewoźnicy np. z korporacji Uber i nielegalna konkurencja.
Dlaczego uważają, że walczą z niesprawiedliwością? Czym jest Uber? I kto wybiera jego usługi? Na te pytania odpowiem w poniższym artykule. Zaprezentuję również oba głosy w dyskusji, jakie poznałam podczas krótkiego wywiadu z zainteresowanymi stronami w Bielsku-Białej.
Uber został założony w 2009 roku przez Garretta Campę i Travisa Kalanicka i początkowo miał nazwę UberCab. Mobilna aplikacja Uber oficjalnie wystartowała w czerwcu 2010 roku i obejmowała tylko San Francisco. Polski oddział Ubera został zarejestrowany w grudniu 2013 jako Uber Poland spółka z o.o. W Polsce mogą z niego na razie korzystać mieszkańcy Warszawy (od sierpnia 2014 r.), Krakowa (od kwietnia 2015 r.), Trójmiasta (od czerwca 2015 r.), Poznania (od listopada 2015 r.), Wrocławia (od listopada 2015 r.), Łodzi i Aglomeracji Śląskiej. Kierowcy, którzy współpracują z Uberem, od lutego 2016 r. muszą przedstawić dowód prowadzenia działalności gospodarczej. Na polskim rynku Uber pełni rolę pośrednika między pasażerami a dostawcami usług transportowych. Aplikacja spotkała się z krytyką ze strony Krajowej Izby Gospodarczej Taksówkarzy.
Według Ministerstwa Finansów kierowcy aplikacji Ubera powinni płacić podatki i składki. Dochody osób fizycznych uzyskane z tytułu świadczenia usług transportowych z wykorzystaniem aplikacji Uber podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych – informuje Ministerstwo Finansów.
Nie tylko w Polsce pojawienie się takiej „konkurencji” wywołało sporo protestów, ale także w innych krajach europejskich – Niemcy czy Wielka Brytania. Niezgodność z prawem oraz incydenty pozwalające przypuszczać, iż Uber nie jest bezpiecznym transportem pojawiły się również w USA, Kanadzie oraz Australii.
Zapytałam taksówkarzy o konkrety, dlaczego protestują i co proponują, aby konflikt rozwiązać. Główne problemy, jakie widzą w Uberze to:
-brak licencji; większość kierowców w Uberze jej nie ma, do 2016 roku nie musieli oni również posiadać działalności gospodarczej;
-brak kosztów pracy, które ponoszą zwykli taksówkarze — ZUS, kasy fiskalne i związane z nimi płatności, brak taksometrów, które również obciążają kierowcę — legalizacja, przeglądy i naprawy;
-konkurencja powinna dotyczyć podmiotów, które wykonują tę samą usługę i mają takie same obciążania finansowe;
-nie muszą posiadać badań lekarskich ani kursu z topografii miasta; taksówkarze przekonują mnie, że mimo GPS-u warto znać miasto, w którym się pracuje i jego okolice;
-pojazd przystosowany do taksówki w przeciwieństwie do samochodu w Uberze, musi mieć wpisane informacje o taksówce do dowodu rejestracyjnego, co zmniejsza cenę jego sprzedaży o 30/40%;
-żeby skorzystać z Ubera pasażer musi podpiąć swoją kartę debetową/kredytową.
Wymieniać można sporo, wszyscy jednak są zgodni, że pozwalanie na usługi takie jak Uber to legalizowanie szarej strefy. Taksówkarze uważają, że mówią o swoich problemach bardzo długo, ale nikt ich nie chce wysłuchać. Twierdzą, że potrzeba radykalnych kroków. Wiedzą, że strajki w dużych miastach i ich paraliż są negatywnie odbierane przez społeczeństwo, ale tylko wtedy mogą pokazać głośno swoje niezadowolenie.
Jak widzą szanse na rozwiązanie problemu? Przede wszystkim w równych warunków dla wszystkich. Dobra konkurencja to ta, która działa na tych samych prawach. Uber powinien spełnić wszystkie normy, jakie musi mieć również tradycyjna taksówka. Już widać, że korporacje taksówkarskie rywalizują miedzy sobą i walczą o klientów, ale pewne koszty ponoszą takie same.
W Warszawie od 2016 r. dochodzi do akcji licencjonowanych taksówkarzy, którzy dokonują zatrzymań osób używających aplikacji Ubera, w ramach procedury zatrzymania obywatelskiego. Zatrzymane osoby były przekazywane następnie policji.
Na zakończenie jeden z taksówkarzy zadaje mi pytanie: „Jaki alkohol Pani wybierze z akcyzą czy bez? Ten tańszy, niesprawdzony, czy droższy, ale pewny?” Tak samo jest z nami, taksówka to pewność, że kierowca i jego pojazd spełniają wszystkie normy.
Oczywiście zostawiam pytanie retoryczne i ruszam na rozmowę z konkurencją.
Jak zatem możemy zamówić Ubera i co potrzebujemy?
Pasażer musi korzystać z aplikacji Uber na urządzenie mobilne (do pobrania z Google Play, AppStore, Windows Phone Store), a kierowca z aplikacji Uber Partner.
1. Włączasz aplikację, ustalasz miejsce odbioru – zostaniesz automatycznie zlokalizowany przez GPS (nie musisz znać adresu), możesz też wpisać adres ręcznie, jeśli chcesz zamówić samochód w inne miejsce.
2. Gdy kierowca zaakceptuje Twoje zlecenie, zobaczysz jego zdjęcie, ocenę, markę samochodu i numer rejestracyjny.
3. Wpisujesz gdzie chcesz dojechać – możesz też sprawdzić szacunkowy koszt przejazdu (co zawsze warto zrobić).
4. Jeśli się rozmyślisz tuż po złożeniu zamówienia, masz 5 minut na bezpłatne anulowanie przyjazdu kierowcy.
5. Podczas drogi widzisz w aplikacji trasę, jaką pojedziecie i szacowany czas dojazdu.
6. Po dojechaniu na miejsce aplikacja automatycznie rozliczy kurs – pieniądze zostaną pobrane z Twojej karty – nie płacisz nic kierowcy.
7. Po zakończeniu kursu oceniasz kierowcę – możesz wystawić mu notę w pięciostopniowej skali, a także dodatkowy komentarz – Uber opinie klientów traktuje bardzo poważnie.
Opłata za przejazd Uberem składa się z trzech części: opłaty początkowej, za czas przejazdu i stawki za kilometr.
Aktualny cennik Ubera prezentuje się następująco:
• trzaśnięcie drzwiami (opłata podstawowa): 4 zł,
• stawka za kilometr: 1,3 zł,
• opłata za minutę: 0,25 zł.
Od 1 lutego 2017 r. została wprowadzona stawka minimalna, która wynosi 10 zł (jeśli na krótkim dystansie Twoja opłata miałaby wynieść np. 8 zł, zapłacisz 10 zł). Na przejazdy powyżej 10 zł nie ma to żadnego wpływu.
Gdy w Twoim mieście jest wzmożone zapotrzebowanie na Ubera, na przykład z powodu koncertu, wydarzenia sportowego, czy piątkowego szczytu powrotu z imprez, w aplikacji możesz zobaczyć informację o tzw. stawce dynamicznej. Jest to mnożnik, który stosuje się do ceny przejazdu, to znaczy, jeśli standardowa opłata za kurs wyniosłaby 20 zł, a Ty zgodziłeś się na przejazd przy stawce dynamicznej 1,5x, za ten sam przejazd zapłacisz 30 zł.
Ten zabieg cenowy jest tłumaczony koniecznością rozładowania wzmożonego popytu – z jednej strony kierowcy, widząc podwyższone stawki w danej części miasta, udają się w tamte rejony, a jednocześnie klienci często chcą poczekać na spadek cen. Dzięki temu szybciej można zamówić pojazd w standardowej cenie.
Aby pozyskać nowych użytkowników firma rozdaje – co to dla takiego giganta jak Uber – darmowe przejazdy dla nowych użytkowników. Jednak aby móc jechać za darmo, potrzebny jest kod promocyjny. Rejestrując się przez ten link: https://www.uber.com/invite/uberKONTOSTUDENTA otrzymasz darmowy przejazd w kwocie do 15 złotych. Bez żadnych warunków, bez żadnych haczyków, bez wyrażania zgody na przesyłanie informacji marketingowych oraz innych „gwiazdek” i małego druku.Co więcej, gdy już będziesz mieć konto w Uberze, ten sam kod możesz przesłać do swojego znajomego, a jeśli i on z niego skorzysta, znów otrzymasz darmowy przejazd.
Według kierowców Ubera aplikacja ma same plusy:
-wiesz z kim jedziesz, a po zakończonym kursie oceniasz kierowcę;
-widzisz trasę przejazdu;
-widzisz na mapie skąd (i jak szybko) jedzie kierowca;
-nie potrzebujesz gotówki;
-samochody w Uberze są porządne;
-możesz podzielić opłatę za przejazd na współpasażerów;
-Uber weryfikuje kierowców;
-ryzyko bycia oszukanym, naciągniętym, czy w jakikolwiek sposób potraktowanym nie fair spada do minimum;
-jeśli prowadzisz firmę, bez problemu możesz zdobyć fakturę za przejazd.
Kierowcy Ubera twierdzą, że rynek przewozów powinien zostać uwolniony:
Czemu mam zdawać egzaminy, jeżeli nie chcę pracować „za kółkiem” na cały etat? Robię to przez dwie, trzy godziny dziennie, bo to lubię i mogę przy okazji dorobić na studia. Ja traktuję jazdę Uberem jak przewożenie znajomych. W mojej opinii to nie różni się niczym. Co więcej, widocznie pasuje to klientom, ponieważ coraz chętniej korzystają z Ubera. Rynek przewozów powinien być otwierany, a nie zamykany. Dopiero wtedy będziemy mówić o sprawiedliwości.
Warto wspomnieć, że kierowcą w Uberze może być niemalże każdy. Wystarczy mieć ukończone 21 lat, mieć ważne prawo jazdy od co najmniej 1 roku, przedstawić zaświadczenie o niekaralności oraz o wykroczeniach w ruchu drogowym, mieć dostęp do odpowiedniego samochodu: min. 4-drzwiowy, zarejestrowany na min. 5 osób, nie starszy niż 15 lat, mieć dostęp do smartfona z systemem Android lub iOS.
Główną zaletą Ubera są niższe koszty przejazdu niż tradycyjną taksówką. Dla przykładu w moim mieście za kurs z dworca kolejowego w Bielsku-Białej na jednostkę C osiedla Karpackiego zapłacimy tylko 11 złotych.
Jak widać obie strony przerzucają się argumentami, ciężko nie zgodzić się z taksówkarzami, którzy ponoszą większe koszty swojej pracy, z drugiej strony mam wrażenie, że Uber wykorzystuje po raz kolejny luki prawne tym razem nie tylko w Polsce, ale i na świecie, jednocześnie zachęcając swoją ofertą. Pewnie własne zdanie wyrobi sobie każdy z nas, ale na pewno o temacie będzie jeszcze głośno, o czym zapewniają obie strony.
Adrianna Gąsiorek