Zwodziciele polskiej prawicy

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Na kanwie Marszu Niepodległości, sfrustrowania społecznego spowodowanego rządami PO-PSL, postępującego marksizmu kulturowego i niszczącej od wewnątrz poprawności politycznej powstał elektorat, który domagał się radykalnych zmian. Ten potencjał nie mógł się zmarnować, więc postanowili go wykorzystać starzy wyjadacze i nowe twarze. Skutek? Kłótnie, spory o byle co i samodzielne rządy Prawa i Sprawiedliwości. Warto zatem przyjrzeć się trzem najbardziej charakterystycznym zwodzicielom.

 

Grzegorz Braun
Reżyser filmów dokumentalnych o tematyce politycznej, religijnej, społecznej i historycznej. Określa sam siebie jako katolika, wolnościowca i narodowca. Pomimo iluzorycznego poparcia w wyborach prezydenckich i jeszcze mniejszego w parlamentarnych jest znaną postacią na tzw. „prawicy antysystemowej”. Popularność przyniósł mu wywiad udzielony na dworcu centralnym w Warszawie, w którym rozłożył na czynniki pierwsze dwie trylogie Gwiezdnych Wojen w reżyserii George’a Lucasa pod kątem masonerii, komunistycznej Służby Bezpieczeństwa i żydów.

Kolejną przyczyną jego rozpoznawalności było określanie Polski pod rządami koalicji PO-PSL jako „Kondominium Rosyjsko-Niemieckie pod Żydowskim Zarządem Powierniczym”. Ambiwalentny stosunek do wyznawców religii Mojżeszowej (Braun sam siebie określa jako judeorealistę- przyp. T.C.) i elit III RP spowodował m.in. to, że Gazeta Wyborcza (którą nazywa po dziś dzień Gwiazdą Śmierci- przyp. T.C.) określiła go jako antysemitę i rasistę. W przypadku GW to akurat nie dziwi, ale w dobie Internetu Grzegorz Braun stał się bohaterem memów, przeróbek filmowych oraz kilku stron na Facebooku. Wynikiem tego była infatylizacja jego haseł z kampanii wyborczej „Kościół, szkoła, strzelnica”, „Wiara, rodzina, własność”. Na pewno część elektoratu prawicowego skłoniła się ku Braunowi, ponieważ uwierzyła w prawdziwość postulatów i uznała je za jedyne słuszne. Pozostała część wyborców uznała Brauna za kogoś charakterystycznego, ale bez realnej możliwości oddziaływania na życie polityczne. Inni po prostu wyśmiewali się i nie traktowali poważnie ani Grzegorza Brauna, ani jego poglądów.

Niezrażony porażkami reżyser postanowił działać dalej na polu polityczno-społecznym. Założył podmiot o nazwie Pobudka.org, który miał skupiać ludzi o poglądach narodowo-katolickich i wolnorynkowych. Pomysł utworzenia partii o takiej właśnie strukturze ma sens, ponieważ mógłby być realną, prawicową opozycją wobec PiS-u. Jednak w tym przypadku się nie udało. Powodów jest wiele, m.in. wewnętrzne spory personalne i ideologiczne, ale też nadmierna chęć przywództwa – bo tak już jest, że na 1000 osób jest 999 generałów i 1 żołnierz. No i sama osoba Grzegorza Brauna jest powodem fiaska tego projektu, który bądź co bądź istnieje, ale skupia jedynie najbliższych współpracowników Brauna. Niepoważne traktowanie i lekceważenie jego poglądów spowodowało spadek frekwencji na organizowanych przez niego spotkaniach, na które ludzie przychodzili tylko po to, by usłyszeć znane slogany, takie jak: „Kondominium Rosyjsko-Niemieckie pod Żydowskim Zarządem Powierniczym” czy „Mafie, służby i loże” no i „Szczęść Boże!”, które było nazwą jego komitetu wyborczego. Z czasem pojawiły się zarzuty o prorosyjskość Pobudki i samego Brauna, konkretnie za ogłoszenie neutralności wobec konfliktu na Ukrainie i postulaty jak najszybszego wyjścia z „Eurokołchozu” (tak nazywa Unię Europejską).

Libertariańskie podejście do kilku kwestii podważa wiarygodność Brauna jako katolika-tradycjonalistę, przykładem jest jego podejście do skandalicznego spektaklu „Klątwa”, gdy negował fakt publicznego finansowania tego bluźnierstwa, a nie profanację rzeczy i osób czczonych przez katolików.

Pierwszy z tytułowych zwodzicieli jest osobą, która wniosła do polityki więcej groteski i komizmu, niż powagi i idei. Niestety, stał się symbolem antysystemowej prawicy na który jedni patrzą z politowaniem, a drudzy uśmiechają się pod nosem i ignorują go.

Janusz Korwin-Mikke
Do 27 razy sztuka (chociaż na 20 możliwych kampanii wyborczych tylko 2 zakończyły się sukcesem). Tyle bowiem musiało minąć wyborów, aby partia Janusza Korwin-Mikkego osiągnęła wyborczy sukces. Wytrwałość w szerzeniu poglądów godna podziwu, zaś wyniki wyborcze już nie. Wiele osób ma go za szowinistę, seksistę, idiotę (mimo, iż jest człowiekiem inteligentnym) no i za tego, co który od wielu lat niszczy tzw. „prawicę konserwatywno-liberalną”. Do oskarżeń o szowinizm i seksizm można podejść z dystansem. Co prawda JKM palnie jakieś zdanie, z reguły ciężko je zanegować, ale w mediach idzie „odpowiedni” przekaz. Powoduje to, że poparcie dla jego partii nie przekracza 5% (za wyjątkiem wyborów do Parlamentu Europejskiego z 2014 roku, kiedy wyniosło 7,15%). Korwin-Mikke ma zdolność do wpadek wizerunkowych, nad którymi można się zastanawiać czy aby nie były celowe. Najbardziej wyrazistym przykładem jest głoszenie tezy, jakoby Adolf Hitler nie wiedział o Holocauście. Dowodów na to nie ma, ale to temat do dyskusji między historykami, a nie wątek w kampanii wyborczej. Zwłaszcza, że tematy dotyczące zbrodni z czasów II wojny światowej budzą duże emocje w polskim społeczeństwie. Inną wpadką było wykonanie „salutu rzymskiego” (chociaż poprawna nazwa to „salut Bellamy’ego” przyp. T.C.) w Parlamencie Europejskim.

I znowu można zastanawiać się na przypadkowością tego gestu, ale do opinii publicznej przebił się sam gest i łatka anty-unijnego błazna. Idee konserwatywno-liberalne głoszone przez JKM cieszą się popularnością wśród młodych ludzi. Starsze pokolenie z reguły powtarza, że z tego się wyrasta, ale powody odejścia od tych poglądów mogą być inne. Poza samą ideą konserwatywno-liberalną, która to opiera się na samodzielności, rzekomej wolności (interpretacja wolności jako takiej jest sprawą indywidualną) i konserwatyzmie w sferze światopoglądowej, czynnikiem przyciągającym zwolenników do Korwina jest on sam. Konkretnie to jego merytoryczne wypowiedzi, które są w cieniu tych kontrowersyjnych.

Rodzi się pytanie dlaczego JKM jest uważany za tego, który niszczy polska prawicę? Odpowiedź zdaje się być następująca – skoro posiada się poparcie na stałym poziomie i w pewnym momencie zaczyna ono rosnąć, to logicznym rozwiązaniem jest podtrzymywanie go przy jednoczesnym zwiększaniu. Jednak dziwnym trafem, gdy partii JKM rośnie poparcie, wtem w ugrupowaniu dochodzi do sporów i rozłamu. Nie raz tak już się działo i Korwin-Mikke założył już bodaj 4 partie. Zdaję się, że sam Korwin-Mikke robi wszystko, by jego partia nie przekroczyła progu wyborczego. Dlaczego? Jedynym logicznym wyjściem jest właśnie destrukcja i skłócenie prawicowych ugrupowań tak, aby nie były w stanie osiągnąć sukcesu wyborczego. Partie założone przez JKM w zasadzie niewiele się różnią, poza animozjami poszczególnych członków, w tym do samego Janusza Korwin-Mikkego.

Każde z tych ugrupowań ma bardzo małe poparcie z wyjątkiem tego, w którym obecnie jest bohater tej części artykułu (poparcie rewelacyjne nie jest, mniej niż 5%). Angażuje i marnuje potencjał młodych ludzi, którzy garną się do aktywności dla samej idei. Nazywanie JKM zwodzicielem jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ wykorzystuje i marnuje potencjał młodych ludzi, poprzez tworzenie licznych ugrupowań antagonizuje osoby dzielące te same poglądy na gospodarkę, UE czy sferę obyczajową.

Paweł Kukiz
Nowa twarz w polityce, tak jak Grzegorz Braun, chociaż z doświadczeniem nabytym w samorządzie. Dlaczego uznaję go za zwodziciela? Pojawił się znikąd przy okazji wyborów prezydenckich w 2015 roku. Pierwszym ostrzeżeniem powinno być popieranie Platformy Obywatelskiej w 2005, konkretnie w kampanii referendalnej „4x Tak”. Wszyscy doskonale wiemy jak wyglądały rządy PO i realizacja obietnic, a w zasadzie jej brak. Kukiz tłumaczył się, że został oszukany przez PO tak jak większość Polaków. Platforma wtedy orędowała za JOW-ami, czyli za tym, co postuluje muzyk od początku swojej aktywności w polityce.

Drugim ostrzeżeniem jest właśnie fakt, że pojawił się znikąd i od razu zbliżył się do środowisk związanych z Marszem Niepodległości, a konkretnie do partii, która powstała na kanwie tegoż wydarzenia, czyli Ruchu Narodowego. Zachwalał działania RN takie jak praca u podstaw i kształtowanie polskiego społeczeństwa w duchu patriotycznym i narodowym. Skutek był taki, że partia została osłabiona i ma tylko jednego przedstawiciela w Sejmie oraz konkurenta, stworzonego przez posłów K’15 – Stowarzyszenie Endecja. Sytuacja analogiczna ma miejsce w przypadku partii JKM, czyli sporu personalnego, ponieważ ideowych de facto nie ma. Paweł Kukiz tworząc listy do Sejmu chciał zjednoczyć tzw. „prawicę antysystemową” i wystawić listę ludzi o skrajnie różnych poglądach. Po części się udało tzn. zjednoczenie było na małą skalę, dla którego wspólnym mianownikiem była i jest zmiana konstytucji i oddanie Polski obywatelom. Istnieją pogłoski, że Kukiz został podstawiony przez służby specjalne właśnie po to, by rozbić środowisko związane z MN. Jednak to plotki, choć w każdej jest ziarno prawdy. Trzeba oddać Kukizowi, że pomimo destrukcji „prawicy antysystemowej” wprowadził kilka środowisk do Sejmu. Stworzył klub parlamentarny, który trwa nadal, jednak opuszczają go pojedyncze osoby co nadal pogłębia podziały. Kukiz ’15 jest bytem gromadzącym ludzi o odmiennych poglądach – skutkuje to brakiem wyraźnej myśli, która pozwoliłaby ustawić ich w konkretnym miejscu sceny politycznej.

Trzecią oznaką Kukiza jako „nie-mesjasza” prawicy jest jego zachowanie przed wyborami i po nich. Jak można było zauważyć muzyk w czasie kampanii zaopatrzył się w odzież patriotyczną, zwłaszcza tą, która poświęcona była Żołnierzom Wyklętym. Podkreślał Ich poświęcenie dla Ojczyzny i walkę do końca z komunistami. Jednak całkiem niedawno krytycznie wypowiedział się o kpt. Romualdzie Rajsie ps. „Bury”, a konkretnie nazwał Go bandytą, co spotkało się z aprobatą skrajnie lewicowej Partii Razem. Dowodzi to tego, że Kukiz jest hipokrytą, który nabrał patriotów, aby głosowali na jego KW. Oczywiście nabrał nie tylko patriotów, ale także ludzi związanych z Kongresem Nowej Prawicy, Stowarzyszenia Republikanie a nawet Ruchu „TAK dla JOW”, który co prawda rozwiązał współpracę z K’15, ale zwolennicy tego pomysłu głosowali na Kukiza.

Ruch Kukiz’15 to grupa na jedną, góra dwie kadencje Sejmu. Klub K’15 zdaję się być raz w koalicji z PiS, a raz w opozycji. Arytmetyka sejmowa powoduje, że do zmiany konstytucji, czyli głównego postulatu ruchu, nie dojdzie. To raczej nie przysporzy nowych zwolenników, co może spowodować, iż K’15 będzie na granicy progu wyborczego. Pomimo chęci zjednoczenia Paweł Kukiz uwiódł część elektoratu i jeszcze bardziej podzielił polską prawicę

Podsumowując, opozycją dla PiS-u po prawej stronie może, a nawet powinien być ruch, bądź formacja o charakterze narodowo-konserwatywnym, która będzie w sposób merytoryczny wytykać błędy i wpadki rządu. Na horyzoncie takiej formacji jeszcze nie widać, ale dla Polski byłoby lepiej, gdyby Grzegorz Braun zajął się kręceniem filmów, Janusz Korwin-Mikke był socjalistą, a Paweł Kukiz siedział w studiu i nagrywał płyty.

Tomasz Cynkier

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY