Synowie byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz w miejscowości Suche pod Poroninem korzystali ze stoków tamtejszej szkółki narciarskiej. Nie mieli tego dnia aktywnych licencji sportowych wymaganych do uprawiania sportu po wprowadzeniu przez rząd obostrzeń. Na liście osób mogących korzystać ze stoku wynajmowanego przez szkółkę znalazło się również ręcznie dopisane nazwisko byłej wicepremier.
Nazwiska synów Jadwigi Emilewicz w elektronicznym systemie potwierdzającym aktywne licencje sportowe, znalazły się dopiero dwa dni po tym, jak pojawili się na stoku. – Nie ma możliwości, że tam się jakieś nazwisko pojawi bez złożenia kompletnego wniosku. Są nazwiska dostępne dla każdego do sprawdzenia. Ten system jest otwarty po to, by sędziowie czy obecnie panie w kasie w kolejach liniowych mogli sprawdzić daną osobę – podkreślił Jakub Michalczuk, przewodniczący komisji licencyjnej PZN.
Emilewicz odpiera zarzuty. – Synowie od 6 roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach – podkreśliła w wydanym oświadczeniu. – Najstarszy syn od 2017 r. posiada licencję nr 01115. Od 2019 ma stopień demonstratora szkolnego PZN – poinformowała. – Młodsi synowie posiadają licencje o numerach odpowiednio 02367, 02368 – dodała. Dlaczego ich nazwiska nie pojawiły się w oficjalnym systemie? Tego oświadczenie nie wyjaśnia.
W nawiązaniu do materiału TVN24, który dzisiaj został opublikowany, chciałam sprostować podane informację. Synowie od 6…
Opublikowany przez Jadwiga Emilewicz Środa, 13 stycznia 2021
– W Suchem mieszkaliśmy u rodziny, do której od lat jeździmy. Ciocia po śmierci męża 7 lat temu nie wynajmuje pokoi. Przyjmuje tylko rodzinę – wyjaśniła polityk. Niestety nie wszyscy trenujący w Polsce narciarstwo mają rodzinę w okolicy stoków, co w związku z obostrzeniami nałożonymi na hotele, stanowi poważny problem.
– Wraz z mężem chodziliśmy w czasie treningów synów na skiturach – między innymi w Suchem, Małem Cichem – poza granicą stoków narciarskich wyznaczoną przez ogrodzenia. Nie naruszyliśmy rozporządzenia o zamknięciu stoków. Nie wiem dlaczego moje nazwisko – dopisane przez kogoś odręcznie, w przeciwieństwie do wydrukowanych nazwisk zawodników, w tym moich synów, znalazło się na liście. Nie trenowałam i nie korzystałam w żaden sposób ze stoku – podkreśliła.
Zobacz także: Kongres Polskiego Biznesu wesprze przedsiębiorców, którzy wznowią działalność
– Uważam, że decyzje rządu są słuszne i w pełni się im podporządkowuję. Żadnym swoim działaniem nie lekceważę apeli rządu, ani tym bardziej rządowych rozporządzeń. Jeszcze raz podkreślam, że moi synowie trenują narciarstwo alpejskie i przebywali na szkoleniu przygotowującym do zawodów. Jako rodzic i ich opiekun byłam tam z nimi, ale w żaden sposób nie naruszyłam rządowych wytycznych – stwierdziła była wicepremier.