Inspiracja do tego artykułu? – lewicowa europosłanka Sylwia Spurek i jej „afera paskowa” oraz ludzie chorzy… z przejedzenia.
Najpierw skrót „afery”. Pani europosłanka nęka media społecznościowe przy różnych okazjach nakłaniając do niejedzenia mięsa i w ogóle rezygnacji z jakichkolwiek produktów zwierzęcych. Bo weganizm to odrzucenie wszystkiego – ryb, jaj, produktów mlecznych itd.
Również… odrzucenie ubrań czy butów ze skór, futer. Wszystkiego. Pani Spurek lamentuje na temat krów mlecznych wykorzystywanych ze względu na swoją płeć (!) opisuje jakim barbarzyństwem jest jedzenie mięsa itp. Robi to często i z widocznym zapałem.
Ostatnio pani Spurek, grzmiąc o tym jak mało kobiet znalazło się w Sejmie i Senacie (podając przy okazji nieprawdziwe wyliczenia), zamieściła swoje zdjęcie, na którym widniał gustowny pasek dobrej marki. Pasek – skórzany. Internauci momentalnie wytknęli jej tę niekonsekwencję.
Odparła, że pasek kupiła przed 2015, bo wtedy została weganką a wyrzucanie go byłoby „nieekologiczne”. Internauci z kolei wykazywali, że pasek jest z kolekcji… 2018-2019. Pani Spurek dziś wrzuciła więc zdjęcie w stroju całkowicie bez dodatków i heroicznie wystawiła pasek na aukcję. Koniec opisu afery.
—————————
Mój komentarz: współczesny świat, odrzucając tradycyjną kulturę i wartości, nurza się w różnych paranojach.
Mnóstwo ludzi w Europie i w Polsce choruje dziś nie z powodu niedożywienia. Wręcz przeciwnie – coraz więcej chorujemy z nadwagi, z powodu jedzenia niezdrowej, kalorycznej żywności. Chorujemy z nad-obfitości mięsa, cukru, soli, z nadmiaru chemii.
Ludzie popadają w obłęd konsumowania i nie chodzi tylko o żywność. Ciągle kupują, ciągle mają za mało rozrywek, za mało ubrań, mebli, sprzętów, za mało wycieczek. Wariują na punkcie seksu, wariują na punkcie swojego wyglądu. Żyjemy w świecie zanurzonym po uszy w konsumpcję, wszyscy to widzimy.
Czy pani Spurek proponuje nam odtrutkę? Oczywiście, że nie. Proponuje innego rodzaju paranoję, której śmieszno-straszne konsekwencje właśnie widzimy w postaci jej kolejnych kompromitacji.
Ale jest w tej obsesji coś prawdziwego – jest rozpaczliwe poszukiwanie wyższego celu. Jest dziwaczny, pokraczny i fragmentaryczny ale jednak bunt przeciw tej konsumpcjonistycznej degeneracji, jakiej doświadcza nasza kultura. Jest poszukiwanie jakiejś namiastki duchowości i moralności.
Bo duchowość i moralność są naturalnymi potrzebami, do których człowiek się kieruje, których szuka. Odrzucenie chrześcijaństwa tworzy w naszym kręgu cywilizacyjnym próżnię, którą różne nurty i ideologie próbują wypełniać nową duchowością i moralnością. Weganizm jest jedną z nich.
Tymczasem wiele milionów katolików obchodzi „dzień bez mięsa” nie raz do roku tylko… w każdy piątek. Wielu z nas obchodzi się bez mięsa przez cały Wielki Post. Wielu być może zapomniało, ale przecież to obowiązuje, że chrześcijanin powinien być m.in. umiarkowany w jedzeniu i piciu.
Chrześcijaństwo uczy postu, uczy powściągliwości, uczy szukania równowagi. Uczy dyscypliny duszy i ciała. Dobry chrześcijanin jest dobrym człowiekiem dla innych ludzi ale i z szacunkiem traktuje zwierzęta. Również te, które potem… zjada, bo przecież taka jest kolej rzeczy, tak wyglądała zawsze i wygląda nie co innego jak natura, przyroda.
Nie potrzebujemy pseudo-duchowości, która każe nam obojętnieć na zabijanie nienarodzonych dzieci i ronić łzę nad dojeniem krowy. Potrzebujemy szacunku do każdego stworzenia, który nakazuje nam Bóg.
Nie potrzebujemy krucjat przeciw jedzeniu mięsa. Potrzebujemy przypomnieć sobie o poście, umiarkowaniu i szanowaniu każdej cząstki chleba.
Nie potrzebujemy żadnej nowej moralności. Potrzebujemy przypomnieć sobie tę, którą współczesny świat uznał za „niedzisiejszą”. A ona nie jest wczorajsza, jutrzejsza czy dzisiejsza. Jest wieczna.