Zamieszki powodowane przez „Black Mives Matter” oraz Antifę spowodowały uszczerbek na zdrowiu 140 policjantów.
Jak twierdzi policja londyńska protesty środowisk lewicowych, spowodowane śmiercią George’a Floyda doprowadziły do wielu ataków na brytyjską policję w wielkich miastach, szczególnie w Londynie. Chociaż środowiska lewicowe odcinają się od ataków, to jednak biorą w obronę niektóre z nich, nazywając je „imprezami ulicznymi”. Jak podaje Scotland Yard policja miała obowiązek interweniować i zamykać te spontaniczne wydarzenia, ze względu na restrykcje spowodowane wirusem. Duża liczba policjantów została ranna w Brixton, gdzie aż 22 funkcjonariuszy odniosło obrażenia, a radiowozy zostały zniszczone. Do podobnych wydarzeń doszło podczas londyńskiego marszu „Black Lives Matter”, gdzie na ogonie pochodu doszło do starć z policją. Jednak jak zapewniają lewicowe organizacje określają zajścia jako „zachowania nieakceptowalne, jednak niegroźne”.
Organizacje „skrajnie” prawicowe w Londynie.
Jak podają brytyjskie media oraz politycy, do groźniejszych sytuacji doszło w Londynie na zgromadzeniu osób prawicowych i kibiców, którzy zebrali się na Parliament Square, gdzie bronili pomnika Winstona Churchilla. Zgromadzeni rzucali w policję butelkami, a także atakowali funkcjonariuszy. Jak oświadczyła sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych – Priti Patel: „każdy akt agresji i wandalizmu powinien spotkać się z pełną siłą wymiaru sprawiedliwości. Przemoc w stosunku do policjantów nie może być tolerowana”. Oczywiście oświadczenie dotyczy tylko protestów „skrajnie” prawicowych, a nie „imprez ulicznych”.