Być może pani Marta Lempart wymyśliła sobie, że ona zostanie liderką radykalnej lewicy i, że na tym np. przy następnych wyborach wjedzie do Sejmu, co wcale nie jest wykluczone. Natomiast wszyscy tacy radykałowie byli gwiazdami na ogół jednej, góra dwóch kadencji – powiedział Łukasz Warzecha na antenie Mediów Narodowych.
Warzecha zwrócił uwagę na różnicę w podejściu policji do wszelkich protestów przed 11 listopada i od tego dnia. Jego zdaniem wcześniej funkcjonariusze zachowywali się wyjątkowo ostrożnie, a od “Marszu Niepodległości” podejmują już bardziej stanowcze działania. Wyraził opinię, że na pogorszenie się społecznej opinii o policji mógł wpłynąć fakt, że od wiosny policjanci egzekwowali rządowe obostrzenia związane z koronawirusem.
W rozmowie z red. Iwoną Orłowską poruszył także sprawę niewpuszczenia części dziennikarzy na konferencję prasową “Strajku Kobiet”. – Zasada powinna być taka, że na konferencje prasowe wchodzą wszyscy. Poza może redakcjami, które się zaznaczyły jakimś absolutnie skandalicznym zachowaniem – podkreślił. Ocenił, że takie działania mogą wywołać reakcję “drugiej strony” i na inną konferencję mogą nie być wpuszczeni np. dziennikarze TVN czy “Gazety Wyborczej”.
Publicysta zaznaczył, że jego stanowisko nie wynika z sympatii do TVP. – Mam bardzo krytyczny stosunek do Telewizji Polskiej. Tak bardzo krytyczny, jaki można tylko mieć. Jednak nie tylko Telewizja Polska nie została na tę konferencję wpuszczona. Natomiast oczywiście nie był to pierwszy tego typu przypadek. Jak byśmy zaczęli robić listę to byśmy sobie przypomnieli historie jeszcze z czasów Platformy Obywatelskiej (2007-2015) – zauważył.
Zobacz także: Policja uzupełnia zapasy amunicji. Duży przetarg
Zdaniem Łukasza Warzechy “Strajki Kobiet” nigdy nie miały wyłącznie proaborcyjnego charakteru. – Od początku to były protesty generalnie antyrządowe, antypisowskie. Natomiast teraz to są już protesty forsujące skrajne, lewicowe postulaty – ocenił. – Jeśli chodzi o karierę pani Lempart to myślę, że ona – nie wiem czy świadomie czy nie – zrezygnowała z próby przemówienia do jakiejś szerszej publiczności. Tego, co ona wygaduje, nie da się zastosować do szerszej publiczności. Ludzie takiego radykalizmu się boją, nie chcą go, nie lubią go – powiedział publicysta. – Natomiast być może jej koncepcja, jeśli ona realizuje jakiś plan, jest taka, że woli być dużą rybą w małym stawie, niż małą w dużym. To znaczy, że wymyśliła sobie taką niszę, niszę radykalnej lewicy – zwrócił uwagę.
– Radykalna lewica nie ma rzeczywiście wyrazistego lidera. Z tej roli kompletnie abdykował Robert Biedroń. To jest polityk przegrany i przebrzmiały całkowicie – ocenił Warzecha. – Być może pani Marta Lempart wymyśliła sobie, że ona zostanie liderką tego sektora wyborców i, że na tym np. przy następnych wyborach wjedzie do Sejmu, co wcale nie jest wykluczone. Natomiast wszyscy tacy radykałowie byli gwiazdami na ogół jednej, góra dwóch kadencji – powiedział.