Studenci amerykańskiego Uniwersytetu Cornella podlegają obowiązkowi szczepień na grypę. Jednak nie dotyczy to czarnoskórych, rdzennych lub “osób kolorowych”. Taką decyzję podjęły władze uczelni.
„Studenci, którzy identyfikują się jako czarnoskórzy, rdzenni mieszkańcy lub osoby kolorowe (BIPOC), mogą mieć osobiste obawy co do spełnienia wymagań Compact w oparciu o historyczne niesprawiedliwości i bieżące wydarzenia” – poinformował uniwersytet na swojej stronie internetowej. „Zdajemy sobie sprawę, że z powodu długotrwałego systemowego rasizmu i nierówności zdrowotnych w tym kraju, osoby z niektórych zmarginalizowanych społeczności mogą mieć obawy, czy muszą zgodzić się na takie wymagania” – można przeczytać na stronie uczelni.
„Na przykład w przeszłości ciała czarnoskórych, rdzennych i innych kolorowych ludzi (BIPOC) były źle traktowane i wykorzystywane przez rządzących, czasami dla zysku lub korzyści medycznej” – wyjaśnia uniwersytet. Zdaniem władz uczelni jest „zrozumiałe, że obecne wymagania Compact mogą wydawać się podejrzane, a nawet wyzyskujące dla niektórych członków BIPOC społeczności Cornell”.
Zobacz także: Argentyna: parytety zatrudnienia dla transwestytów
Co na to studenci? Jeden z nich, zapytany przez portal “Campus Reform” stwierdził, że „wszyscy studenci zasługują na równe traktowanie w zakresie wyboru opieki zdrowotnej, jakiego mogą dokonywać w Cornell”. Jego zdaniem takie podejście uniwersytetu do szczepień to dyskryminacja. Zauważa, że obawy co do szczepionki mogą mieć osoby o różnej tożsamości, nie tylko BIPOC. Jego zdaniem „posiadanie oświadczenia o polityce, które wyróżnia uczniów BIPOC, którzy ubiegają się o zwolnienie” jest niesprawiedliwe dla innych uczniów.
W 2014 roku Uniwersytet Cornella został sklasyfikowany jako 13. najlepsza uczelnia na świecie według Akademickiego Rankingu Uniwersytetów Świata (rankingu szanghajskiego). Wśród pracowników naukowych i absolwentów uczelni jest wielu laureatów Nagrody Nobla.