Przedsiębiorcy z wielu rejonów Polski przyjechali do Warszawy, by protestować przeciwko ciągłemu „zamrażaniu gospodarki” z powodu koronawirusa. Forma protestu nie spodobała się policji – zatrzymano 37 osób, a wobec 150 skierowano wnioski do sanepidu o surowe ukaranie.
Protest rozpoczął się w stolicy w okolicach Ronda Dmowskiego. Przedsiębiorcy, wzorem poprzednich strajków w innych polskich miastach, jeździli samochodami po ścisłym centrum Warszawy. Następnie przeszli Alejami Ujazdowskimi i zatrzymali się najpierw przed Sejmem, a później przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.
Policja w oficjalnym komunikacie poinformowała, że wobec 150 osób skieruje wnioski o ukaranie do inspekcji sanitarnej. Chodzi przede wszystkim o nieprzestrzeganie reżimu sanitarnego. Skontrolowano także 54 pojazdy. Wystawiono 10 mandatów i zarekwirowano 7 dowodów rejestracyjnych.
Przedsiębiorcy zapowiedzieli, że będą protestować do południa w piątek. W nocy z czwartku na piątek policja rozpoczęła likwidację „miasteczka” pod pretekstem łamania zasad bezpieczeństwa, tj. nieprzestrzegania obostrzeń związanych z epidemią.
Frustracja przedsiębiorców
„Funkcjonariusze prewencyjnie zatrzymali 37 osób, które zostały przewiezione do jednostek na terenie garnizonu stołecznego, gdzie sporządzona zostanie dokumentacja niezbędna do skierowania wniosków o ukaranie do sądu” – poinformowała policja.
W sumie podobnych wniosków policja skieruje do sądu 129. Na początku protestu zatrzymano też jedną osobę za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza.
Podobne metody – prewencyjnych kontroli, wystawiania mandatów i kierowana wniosków do sądu – policja stosowała podczas strajku przedsiębiorców w Katowicach.
Protest przedsiębiorców zarejestrował jeden z działaczy społecznych Michał Kołodziejczak na swojej stronie na Facebooku.
DORZECZY
Czytaj także: RPO pyta się o zasadność postępowania dyscyplinarnego wobec prokurator Wrzosek