Pomówiony przez feministki działacz pro-life uniewinniony

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Marka Sz., wolontariusza Fundacji PRO-Prawo do życia. Mężczyzna był oskarżony o rzekomą kradzież telefonu komórkowego jednej z feministek w trakcie ujęcia jej na gorącym uczynku usuwania banerów antyaborcyjnych. Tym samym sąd przyznał rację prawnikom Instytutu Ordo Iuris, którzy bronili pomówionego mężczyzny.

Sprawa miała swój początek w lipcu 2017 r. Wtedy to dwie feministki – Martyna R. (studentka medycyny na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym) oraz Natalia J. (lekarka zatrudniona w Szpitalu im. W. Orłowskiego w Warszawie) przyjechały w nocy przed ten szpital z zamiarem usunięcia banerów antyaborcyjnych umieszczonych na plandece stojącego tam samochodu. Zostały one powstrzymane przez pilnującego pojazdu Marka Sz. Jak wynika z materiału dowodowego, w trakcie interwencji Martyna R. wymachiwała przed wolontariuszem nożem, zaś Natalia J. celowo najeżdżała na mężczyznę rowerem naruszając jego nietykalność cielesną. Kobiety obrzuciły mężczyznę wyzwiskami i przekleństwami, co zostało zarejestrowane na materiale filmowym znajdującym się w aktach sprawy oraz na nagraniu z rozmowy z Centrum Alarmowym. Marek Sz. w trakcie zatrzymania obywatelskiego zabrał Natalii J. telefon w celu przekazania zarejestrowanego materiału dowodowego wezwanym przez niego funkcjonariuszom Policji. Spotkało się to z agresją słowną ze strony feministek. Zeznający w toku postępowania policjanci wskazywali na skandaliczne zachowanie kobiet, które były nieuprzejme również w stosunku do interweniujących funkcjonariuszy. Z ich zeznań wynika, że wolontariusz zachowywał się spokojnie, tłumacząc przebieg zdarzenia i cel, dla którego chronił mienia Fundacji.

Uniwersytet Warszawski po stronie skrajnej lewicy i lobby LGBT?

Martyna R. i Natalia J. pomówiły działacza pro-life o kradzież telefonu komórkowego, wskazując, że jego celem miało być przywłaszczenie przedmiotu. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia  oraz Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoznający apelację nie miał wątpliwości, że zachowanie Marka Sz. nie było przestępstwem. Oskarżony nie zamierzał zachować telefonu dla siebie.

„To bardzo dobry wyrok, wskazujący, że nie sposób w tym konkretnym przypadku mówić o popełnieniu przestępstwa przez wolontariusza działającego w celu ochrony mienia Fundacji PRO. Podkreślenia wymaga, że działacz pro-life miał pełne prawo zatrzymać na gorącym uczynku kobiety, które zamierzały usunąć banery antyaborcyjne. Pragnę przypomnieć, że zgodnie z jednolitym orzecznictwem sądów powszechnych banery te nie przedstawiają żadnej treści niezgodnej z polskim porządkiem prawnym i mieszczą się w ramach konstytucyjnej wolności wyrażania poglądów” – skomentował adw. dr Bartosz Lewandowski, Dyrektor Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY