Polacy z Kresów Wschodnich czyszczą Warszawę z sodomickich symboli [+FOTO]

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Już przeszło tydzień minął od „parady równości”, którą środowiska pederastów zorganizowały w zeszłą sobotę na ulicach Warszawy. Tymczasem, do redakcji Mediów Narodowych dotarła relacja z akcji bezpośredniej wymierzonej w gorszącą symbolikę propagującą zboczenia, którą dzień przed pochodem sodomitów podjęli nasi rodacy z Kresów Wschodnich.

Jak dowiedziały się Media Narodowe, grupa Polaków pochodzących z różnych części Kresów Wschodnich – aktualnie poszatkowanych granicami między post-sowieckimi republikami – spotkała się celem omówienia planów nowej inicjatywy. Ma być ona platformą integracji Polaków pochodzących z Kresów Wschodnich mieszkających obecnie nad Wisłą. Zarazem w planach są akcje uświadamiające i rozszerzające wiedzę rodaków w Macierzy o swoich krajanach na wschód od obecnych granic RP.

Spotkanie odbyło się w piątek 8 czerwca, w dzień poprzedzający paradę sodomitów na ulicach Warszawy. Po części oficjalnej jego uczestnicy przenieśli się na część integracyjną nad brzeg królowej polskich rzek. Nic nie zapowiadało zbliżającej się awantury. Tymczasem jeden z nadwiślańskich lokali wywiesił przed zbliżającą się paradą tęczową szmatę symbolizującą zachowania sodomickie, co nie umknęło uwadze jednego z kresowych Polaków:

– Pochodzę z Kresów Wschodnich, jestem Polakiem i mam konserwatywne, czyli normalne poglądy. To był impuls. Kiedy tylko zobaczyłem ten symbol, nie mogłem nie zareagować. Tęczowa „flaga” została zerwana i po użyciu podręcznej zapalniczki stanęła w płomieniach, po czym miała następnie znaleźć się pod naszymi butami, a więc tam, gdzie jej miejsce – opowiada jeden z uczestników akcji przeciwko sodomickiej symbolice na ulicach Warszawy.

Jak się okazało, grupa zwolenników sodomii przybiegła odbić flagę, jednak nie została ona puszczona:

– Choć działaliśmy zdecydowanie, to nie było mowy o obrażaniu tamtej strony. Po prostu nie chcieliśmy oddać tęczowej „flagi”, aby nie wróciła ona tam, skąd została zerwana, czyli na widok publiczny. Przeciwnie, zaznaczaliśmy swój szacunek do nich jako ludzi, zarazem mówiąc prawdę o grzesznej naturze praktyk homoseksualnych i zgubnych tegoż skutkach. Czynny sprzeciw przeciwko zgorszeniu jest niekiedy ważniejszy niż przestrzeganie prawa stanowionego. W tym kontekście nie ma też znaczenia, że tzw. flaga stanowiła czyjąś własność, albowiem nie jesteśmy wyznawcami kultu złotego cielca w jakiejkolwiek postaci, także w postaci własności prywatnej – mówi towarzyszący Kresowianom uczestnik wydarzenia.

Następnie przez środowiska pro-sodomickie i sodomickie została wezwana policja, która spacyfikowała przeciwników propagowania zboczeń:

– Policja zareagowała zdecydowanie i dość brutalnie, wykorzystując od razu kajdanki, a nawet gaz pieprzowy. To bardzo dobrze rokuje na przyszłość, ponieważ w przyszłej Policji Narodowej potrzebni będą właśnie tacy funkcjonariusze, którzy – po uprzednim wyszkoleniu – będą podobnie obchodzić się z propagatorami zboczeń. Jako pro-państwowiec nie powiem złego słowa o policji, zachowała się ona dość profesjonalnie i zapewne zgodnie z wytycznymi płynącymi z góry. Wszak ryba psuje się od głowy, ale rozpada od ogona. Co więcej, niektórzy funkcjonariusze po wykonaniu regulaminowych czynności służbowych sugerowali mniej lub bardziej otwarcie, że nie uważają zboczeń za coś normalnego. W przyszłości na pewno będą oni dobrze służyć Narodowi i Państwu, gdy sytuacja polityczna się zmieni, a demoliberalny reżim upadnie pod ciężarem własnych kłamstw – dodaje jeden cytowanych wcześniej uczestników wydarzenia.

– Nie dało się nie zareagować na symbole dewiacji – powiedział Mediom Narodowym kolejny z Kresowian uczestniczących w akcji. To jest skandal, że coś takiego w ogóle wisi w Warszawie – dodaje.

Do przyjazdu policji zwolennicy normalności, jak i środowiska popierające sodomię przede wszystkim szarpali między sobą tęczową „flagę”. Nie doszło do żadnych poważniejszych incydentów poza wymianą zdań trwającą do momentu interwencji policjantów:

– Po skuciu nas w kajdanki kilka osób z tamtej strony szydziło z nas, ale nie mam o to żalu. Być może sam też powiedziałem coś niewłaściwego pod ich adresem. Szkoda tylko, że nie mogli oni sobie darować szyderstw z wiary katolickiej. Kłamstwem jest jednak, że padały jakiekolwiek z gróźb karalnych, jak nakłamała policji jedna ze zwolenniczek sodomii. Nawet w relacji internetowego wydania „Gazety Wyborczej” nie ma o tym żadnej wzmianki. Powiedzmy sobie szczerze, że gdyby padł choć cień podejrzeń o tego typu słowa z naszej strony, to „Wyborcza” na pewno wykorzystałaby to przeciwko nam. Przypominam także, że składanie fałszywych zeznań jest przestępstwem. Podobno dzwoniliśmy też po ludzi z kijami bejsbolowymi, co jest zabawne o tyle, że nawet „Wyborcza” napisała, że nie chcieliśmy puścić flagi aż do przyjazdu policji. Wykonanie połączenia telefonicznego w takiej sytuacji jest przecież niemożliwe – relacjonuje uczestnik wydarzenia.

Jak mówią Mediom Narodowym przedstawiciele grupy, w planach rodzącej się organizacji jest wiele wydarzeń o regularnym i zorganizowanym charakterze, które naświetlałyby obecną sytuację polskości na Kresach Wschodnich. Zarazem dodają oni, że nie można było tolerować symboliki uderzającej w moralność publiczną w stolicy Polski. Kresowianie zapraszają do współpracy wszystkich, którym bliska jest nie tylko polskość Kresów Wschodnich oraz pomyślność pociętej granicami Ojczyzny, ale też normalność w postaci tradycyjnych wartości, jako że nie istnieją wartości inne niż tradycyjne.

Zarazem jak podała na swojej stronie internetowej „Gazeta Wyborcza” w notce dotyczącej wspomnianego wydarzenia, sodomicka symbolika nie wisiała w pobliżu nadwiślańskich bulwarów nawet jednej doby.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY