/ fot. Flickr

Premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o redukcji liczby wiceministrów w swoim rządzie. Jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej” stanowiska może stracić do 20 proc. zastępców szefów resortów.

Szczegóły zostaną podane w przyszłym tygodniu – mówi informator dziennika, współpracownik Morawieckiego. – Ale premier jest zdeterminowany by odchudzić liczbę wiceministrów nawet o 20 procent – powiedział.

Szef rządu we wtorek podczas konferencji prasowej w Fabryce Pojazdów Szynowych im. Henryka Cegielskiego w Poznaniu zapowiedział, że dokonuje przeglądu stanowisk wiceministerialnych. Mateusz Morawiecki poinformował, że w ciągu najbliższych kilku tygodni przedstawi już ich końcowy skład.

Zredukujemy stanowiska wiceministrów w porównaniu do łącznej liczby stanowisk ministerialnych i wiceministerialnych, jaka była w roku 2017. Pokażemy bardziej szczupłą, oszczędną, mniej zbiurokratyzowaną strukturę rządową. W związku z tym również dokonamy pewnych przeglądów, nie tylko personalnych, ale również finansowych – zadeklarował szef rządu.

tvp.info

Zobacz też

Dodano w Bez kategorii

/ fot. youtube.com

To, co się teraz dzieje, to jest rozwijanie narracji Kominternu o polskich panach, polskich faszystach, polskich antysemitach, polskich bandach białopolaków, które mordowały partyzantów sowieckich. To jest stara kalka, klisza, która leci nieprzerwanie od Stalina i w nią wpisała się do pewnego stopnia narracja żydowska oparta na niezweryfikowanych opowieściach od rozmaitych żydowskich świadków – powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl prof. Marek Jan Chodakiewicz z The Institute of World Politics w USA.

Prof. Chodakiewicz zwrócił uwagę, że przez wiele lat w Polsce nie było żadnej debaty na temat stosunków polsko-żydowskich podczas II wojny światowej.

Ja przez 25 lat biję głową w mur, żeby spokojnie wytłumaczyć te sprawy, a w odpowiedzi mam albo histeryczne oskarżenia o antyżydowskość albo zupełne niezrozumienie – mówi.

Zobacz też: Robert Winnicki: Żydzi przeproście, Żydzi przestańcie kłamać

Ja z tymi epitetami – „polscy naziści” – mam do czynienia od co najmniej 35 lat. W Polsce dopiero w tej chwili następuje przywracanie świadomości narodowej – ludzie się zgłaszają z pytaniami o swoje własne rodziny. Proszę sobie przypomnieć, jaka była fala propagandy komunistycznej – nie mówiło się o Żydach, tylko o obywatelach polskich, to jest kalka tego, co propaganda sowiecka robiła w ZSRS. Holokaust zniknął, cierpienie Żydów zniknęło i była tylko tragedia ludzi sowieckich – stwierdził prof. Chodakiewicz.

Zobacz też: Ortodoksyjni Żydzi… bronią Polski! Ostro krytykują Izrael [WIDEO]

Oni nie mają pojęcia, co w Polsce się stało: jaka tutaj była rzeź głównie przez Niemców, ale również przez Sowietów. Nic nie słyszeli oprócz tego, że był Holokaust, w którym, oczywiście, „współuczestniczyli Polacy” – bo przecież świadkowie mówią, że się bali Polaków – wyjaśnił.

polskieradio.pl/dorzeczy.pl

Zobacz też

Dodano w Bez kategorii

Ks. prof. Michał Czajkowski odebrał dziś w krakowskiej Akademii Ignatianum nagrodę im. Księdza Stanisława Musiała, przyznawaną za “zasługi dla dialogu chrześcijańsko-żydowskiego i polsko-żydowskiego”. Osoba laureata wzbudza jednak wiele kontrowersji – w czasach PRL był zarejestrowany jako tajny współpracownik bezpieki i według niektórych źródeł miał donosić m.in. na bł. ks. Jerzego Popiełuszkę.

Dorobek naukowy i publicystyczny ks. Czajkowskiego ma szczególne znaczenie dla budowania dobrych relacji polsko-żydowskich oraz zwalczania fałszywych stereotypów i dla naszego rozliczenia się z przeszłością

– mówiła w laudacji na cześć nagrodzonego Katarzyna Król, zastępca prezydenta Krakowa ds. edukacji i sportu.

Dorobek, o którym wspomniała Katarzyna Król, dotyczy m.in. stwierdzeń o “polskim antysemityzmie” obecnym – zdaniem Czajkowskiego – w polskim Kościele. Dość dobrze tezy głoszone przez duchownego przedstawia jego artykuł zamieszczony w 1992 r. w czasopiśmie Collectanea Theologica – “Znaczenie Shoah dla polskiego duszpasterstwa”.

Ks. prof. Michał Czajkowski – mimo swojej kompromitującej przeszłości – jest uważany przez Archidiecezję Krakowską za wybitnego teologa, biblistę, głęboko zaangażowanego w działalność ekumeniczną. Był on współzałożycielem i współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. W przeszłości zasiadał też w Komitecie Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem i Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej, był także członkiem władz Międzynarodowej Rady Chrześcijan i Żydów.

prawy.pl/niezalezna.pl

Zobacz też

Dodano w Bez kategorii

/ nauka.wiara.pl

Europa jest dzisiaj potęgą, jeśli chodzi o wielką infrastrukturę naukowo-badawczą. Do jej dalszego finansowania należy przekonać obywateli, którzy rzadko zdają sobie sprawę, jak mocno wpływa ona na ich życie – mówili eksperci w czasie Big Science Business Forum 2018 w Kopenhadze.

Jako „wielką naukę” określa się prowadzenie badań naukowych na bardzo szeroką skalę z wykorzystaniem dużych środków finansowych (pozyskanych z funduszy państwa lub grupy państw albo organizacji), które przeznaczone są na olbrzymią infrastrukturę badawczą. W takie badania zaangażowane są nierzadko międzynarodowe zespoły naukowców. Jedną z największych w Europie organizacji tego typu jest CERN (Europejska Organizacja Badań Jądrowych), gdzie znajduje się m.in. Wielki Zderzacz Hadronów.

W większość spośród takich kilkunastu przedsięwzięć w Europie zaangażowani są Polacy, którzy biorą udział w budowie lub korzystają z infrastruktury badawczej.

O potrzebie przybliżania społeczeństwu dokonań naukowców realizowanych w gigantycznych ośrodkach naukowych Europy w czasie Big Science Business Forum 2018 w Kopenhadze mówił m.in. unijny komisarz ds. badań, nauki i innowacji Carlos Moedas. W jego ocenie Europa jest dzisiaj potęgą, jeśli chodzi o wielką infrastrukturę naukowo-badawczą. Są to zarówno akceleratory cząstek, jak i ośrodki zajmujące się biologią czy energią atomową.

– Do jej dalszego finansowania należy przekonać obywateli, dlatego w 9. programie ramowym (w zakresie badań i innowacji – PAP) proponuję naukę ukierunkowaną na misję – mówił.

Byłyby to konkretnie zarysowane problemy, nad których rozwiązaniem miałyby pracować grupy badaczy. Wśród pomysłów wymienił m.in. powstanie miasta nie produkującego dwutlenku węgla lub opracowanie leku na chorobę Alzheimera. Zastrzegł, że to jedynie przykłady; faktyczne cele powinny być wskazane przez obywateli.

Wystawcami na Big Science Business Forum 2018 były również firmy i instytucje z Polski.

– Wiele wynalazków kluczowych dla życia codziennego ma swój początek w ośrodkach +wielkiej nauki+. Wiele rozwiązań, które miały swoje źródło w tych instytucjach, sprzedaje się dziś z powodzeniem na tradycyjnym rynku. Przykładem są bezprzewodowe narzędzia, filtry do wody, żywność liofilizowana czy nawet pieluchy jednorazowe, powstałe na potrzeby przemysłu kosmicznego – wyliczała w rozmowie z PAP reprezentantka ds. kontaktów z CERN z polskim przemysłem – Sylwia Wójtowicz z Wrocławskiego Parku Technologicznego.

Przypomniała też o najbardziej spektakularnym wynalazku, którego dokonano w CERN: w roku 1990 Tim Berners-Lee stworzył pierwszą na świecie stronę WWW. Głównym celem Bernersa-Lee było ułatwienie wymiany informacji pomiędzy naukowcami z całego świata.

– Dzisiaj tylko naukowcy są zainteresowani nauką. Musimy się zwrócić do obywateli – powiedział Moedas na spotkaniu z dziennikarzami.

Z takim podejściem zgodził się Leonardo Biagioni, dyrektor ds. umów i przetargów w Fusion for Energy (F4E) – organizacji, która buduje eksperymentalny reaktor termojądrowy (ITER). Przy kosztach inwestycji wynoszących kilkanaście miliardów euro jest to jedna z najdroższych instalacji tego typu na świecie. Ona również wpisuje się w „wielką naukę”.

„Wielka nauka musi sama w sobie stać się bardziej pociągająca” – powiedział w rozmowie z PAP Biagioni. Podkreślił, że interakcja z ogółem społeczeństwa i z przemysłem jest kluczowa dla dalszej działalności naukowo-badawczej prowadzonej na bardzo szeroką skalę.

– Całościowa suma przeznaczona na infrastrukturę naukową w Europie to środki na stałym poziomie – powiedział Biagioni. Zauważył też, że skoro gospodarki poszczególnych państw rosną – to oznacza, że na „wielką naukę” de facto przeznacza się coraz mniej.

Według jego szacunków co roku w Europie na samą infrastrukturę związaną z “wielką nauką” wydawanych jest ok. 3-4 mld euro. Biagioni zapytany przez PAP, czy przewiduje dla tego sektora problemy związane z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej – uspokajał.

– Raczej nie będzie problemu dla CERN czy ESA (Europejskiej Agencji Kosmicznej), które są międzynarodowymi organizacjami rządowymi, więc nie są uzależnione do Unii Europejskiej – powiedział.

Inaczej będzie w przypadku projektów ESS (Europejskiego Źródła Spalacyjnego, które ma zostać uruchomione w 2023 r.) czy ITER. W tym drugim przypadku trwają rozmowy z rządem Wielkiej Brytanii. Biagioni powiedział, że oczekuje dalszego zaangażowania finansowego tego kraju w projekt, tylko w innych ramach formalno-prawnych.

Zapytany klimat dla współpracy biznesu z wielką nauką – stwierdził, że relacja ta „polepsza się”.

– Biznes współpracuje z „wielką nauką” nie dlatego, że jest to sektor w sam sobie zyskowny, ale to mikrosegment, który umożliwia być konkurencyjnym w głównej działalności – stwierdził.

-To oczywiste, że duża infrastruktura naukowa jest naszą siłą w Europie, ale jest nią też przemysł i był on częścią naszego DNA od stuleci. Chcemy zintegrować oba (te sektory – PAP) – mówił z kolei komisarz Moedas.

Moedas przypomniał historię Superconducting Super Collider (SSC), czyli projektu budowy akceleratora cząstek w amerykańskim stanie Teksas. Gdyby akcelerator został ukończony, byłby najpotężniejszym urządzeniem tego typu na świecie. Obwód instalacji miał wynosić blisko 90 km (dla porównania obwód Wielkiego Zderzacza Hadronów liczy „zaledwie” 27 km). Prace jednak wstrzymano po decyzji Kongresu, choć na instalacje wydano już 2 mld dolarów. Dlaczego tak się stało?

– Po pierwsze nie zabezpieczono wystarczających funduszy, mimo że inne kraje były tym (przedsięwzięciem – PAP) zainteresowane. Ale miał być to narodowy projekt – opowiadał Moedas, podkreślając, że nauka nie powinna znać granic, zwłaszcza w kwestii tak kosztownych przedsięwzięć.

Drugim powodem, dla którego zakończono prace nad SSC – zdaniem Moedasa – była presja, jaką politycy odczuwali ze strony społeczeństwa. W jego ocenie stało się to dlatego, że obywatele USA nie byli do końca świadomi, do czego instalacja będzie służyła i jakie zyski przyniesie. W konsekwencji to Europa stała się liderem w dziedzinie „wielkiej nauki” – skwitował Moedas.(PAP)

Z Kopenhagi Szymon Zdziebłowski

żródło: Serwis Nauka w Polsce PAP

czytaj także:

https://medianarodowe.com/krok-strone-niezaleznosci-gazowej-krawczyk/

https://medianarodowe.com/trump-wprowadza-cla-import-stali-aluminium-odpowiedz-junckera/

https://medianarodowe.com/prawna-strona-konstytucja-biznesu-bez-rewolucji/

Dodano w Bez kategorii

/ fot. wikipedia

Joanna Senyszyn, była polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej, opublikowała w serwisie Twitter wpis, w którym podsumowała Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który obchodziliśmy 1 marca. Senyszyn nazwała żołnierzy podziemia niepodległościowego „bandytami”.

Mija dzień honorowania bandytów, którzy mordowali ludność cywilną, w tym dzieci – napisała w swoim wpisie.

To nie pierwsza publiczna wypowiedź Senyszyn, w której uderza w Żołnierzy Wyklętych. Przed trzema laty w studiu TVN24 oświadczyła, że Żołnierze Wyklęci „„zabili nie tylko radzieckich żołnierzy, a 30 tysięcy Polaków, w tym kobiety i dzieci, że je gwałcili, mordowali i rabowali”. Później publikowała na Twitterze utrzymane w podobnym tonie wpisy.


W zamieszczonym wczoraj tweecie Senyszyn odniosła się również do pomysłu polskich władz ws. odebrania stopnia wojskowego Wojciechowi Jaruzelskiemu. Była polityk SLD stanęła w obronie komunistycznego generała. Dla dodatkowego uczczenia słusznie wyklętych rząd podjął dziś decyzję o umożliwieniu degradacji gen. Jaruzelskiego. Dużo będzie do likwidacji i odwracania – zapowiedziała.

W sprawie odebrania stopnia wojskowego Jaruzelskiego w bardzo podobnym tonie wypowiadał się były prezydent, Bronisław Komorowski, który podczas rozmowy z Moniką Olejnik na antenie TVN24 oświadczył, że „jest to pomysł z piekła rodem”. “To jest w ogóle pomysł wydaje mi się z piekła rodem. On łamie pewną zasadę, że stopień generała jest przyznawany nie w nagrodę, nie jako premię, nie jako wyróżnienie honorowe, tylko jest efektem służby wojskowej. Karać po śmierci to jest niegodziwość” – ocenił. Komorowski przypomniał, że istniała możliwość degradacji, ale trzeba to było zrobić na drodze sądowej. – Jestem dziwnie przekonany, że co by nie zrobili panowie z PiS-u, to gen. Jaruzelski zostanie zapamiętany jako gen. Jaruzelski. Mnie też wsadzał do obozu internowania, ale mścić się po tylu latach? – mówił.

Były prezydent odniósł się także do postaci Romualda Rajsa “Burego”. – Dopuszczam możliwość stosowania strasznego wojennego prawa odwetu, bo tak było, ale tu nie było problemu odwetu. Tu była zbrodnia ludobójstwa. To jest wstyd dla wszystkich, którzy kochają tradycję Armii Krajowej. Powoływanie się na “Burego” to głupota – stwierdził. Komorowski ocenił też, że Żołnierze Wyklęci zapłacili wysoką cenę. – Moim zdaniem to zjawisko, to nie jest wzór do naśladowania, bo to jednak była wojna bratobójcza. Czasami jest tak w życiu, że będąc ofiarą, człowiek staje się katem, albo ma inne winy. Głęboko wierzę w to, że Polacy są wielkim narodem. Wielkie narody powinny mieć odwagę zmierzenia się z małością, zdradą, hańbą – wyjaśniał.

żródło: wmeritum.pl / twitter / dorzeczy.pl

czytaj także:

https://medianarodowe.com/eszek-zebrowski-sa-twarze-ludzi-mordy-sowieckie-ktore-robia-kariery-prl-wideo/

https://medianarodowe.com/pisali-o-jedwabnem-dali-zdjecie-zamordowanych-zolnierzy-wykletych-bedzie-pozew/

Dodano w Bez kategorii

/ fot. twitter

Kampania społeczna #RespectUs to oddolna inicjatywa młodych Polaków, którzy nie chcą żyć w kłamstwie.  Głównym celem kampanii jest wyrażenie sprzeciwu wobec zakłamywania historii, oraz ukazywania Polski i Polaków jako kata w czasie II Wojny Światowej.  

Kampania jest organizowana dzięki zaangażowaniu i wsparciu Fundacji Wsparcia Rolnika Polska Ziemia, która od lat włącza się nie tylko w inicjatywy lokalne, ale również wielokrotnie zabierała głos w sprawach ważnych dla Polski, chociażby występując przeciwko wyprzedaży polskiej ziemi cudzoziemcom.

Głównym celem kampanii jest wyrażenie sprzeciwu wobec zakłamywania historii, oraz ukazywania Polski i Polaków jako kata w czasie II Wojny Światowej.  W swoje europejskie trasy wyruszyły już pierwsze samochody ciężarowe z hasłem naszej kampanii. Na razie jest ich kilkadziesiąt… A co byście powiedzieli, gdyby było ich tysiąc? Dziesięć tysięcy? Jesteśmy przekonani, że to możliwe!  Na tym nie kończymy kampanii. Do Wielkiej Brytanii wysłaliśmy już pierwszą partię specjalnie przygotowanych tablic rejestracyjnych z hasłem #RespectUs. Kolejne będziemy rozdawali naszym kierowcom na przejściach granicznych z Niemcami.


żródło: respect us / twitter

czytaj także:

https://medianarodowe.com/pisali-o-jedwabnem-dali-zdjecie-zamordowanych-zolnierzy-wykletych-bedzie-pozew/
https://medianarodowe.com/jerusalem-post-atakuje-generala-andersa-polacy-traktowali-zydow-samo-niemcy/

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Media Narodowe

Anna Wiszniowska wypowiedziała się na temat Tradycji Katolickiej , tradycji narodowej oraz o sytuacji Kościoła po Soborze Watykańskim II. Mowa była również o modernizmie i protestantyzacji Kościoła Katolickiego. Odcinek “Komentarza mediów Narodowych” poprowadził Rafał Mossakowski, prezes Centrum Edukacyjne Powiśle.

Modernizm wchodzi do Kościoła już w XIX wieku. Przeciwko modernistom encyklikę pisze Pius X “Pascendi Dominici Gregis”, ponieważ tu zawarta jest ta protestantyzacja, czyli to, że wiara jest jakimś nie uczuciem, jest indywidualna – powiedziała Anna Wiszniowska.

Wczoraj usłyszałam w felietonie  pana Stanisława Michalkiewicza o zadziwiającym zdarzeniu, gdzie w Centrum Dialogu nastąpił dyskurs między rabinem Abrahamem Skórką, a biskupem Grzegorzem Rysiem. W ramach tego dyskursu obaj doszli do wniosku, że żadna religia nie jest prawdziwa – powiedziała Anna Wiszniowska.

Całość Komentarza Mediów Narodowych w poniższym materiale. Aby być na bieżąco z nowymi produkcjami subskrybuj nasz kanał na portalu YouTube!

Dodano w Bez kategorii

Skandaliczne i antypolskie napisali na łamach Jerusalem Post żydowscy dziennikarze. Według nich w Armii Andersa panował powszechny antysemityzm, a żydowscy żołnierze byli zmuszani do rezygnacji.

Jerusalem Post opublikowało artykuł pt. Dokumenty USA z 1946 r. ujawniają, że Polacy traktowali Żydów tak samo jak Niemcy, w którym wskazuje, że nastroje antysemickie w powojennej Polsce były na porządku dziennym. Dostało się się także żołnierzom 2 Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa, którzy mieli wykazywać się takim antysemityzmem, że żydowscy żołnierze czuli się przymuszeni do opuszczenia jej szeregów i przyłączenia się do innych sił alianckich.

Do całej sprawy odniosła się córka generała senator Anna Maria Anders.

Warto przypomnieć, że pochodzenie żydowskie miało około 3 000 żołnierzy 2 Korpusu Polskiego. Zostali uratowani z „nieludzkiej ziemi”. Pozostanie w ZSRR dla większości z nich oznaczałoby pewną śmierć – wskazała córka bohatera.

Na zarzuty dotyczące zmuszania żołnierzy żydowskiego pochodzenia do dezercji Anna Maria Anders odpowiedziała, że opuszczali oni szeregi armii dobrowolnie, za cichym przyzwoleniem ojca. Nie ponosili jakichkolwiek konsekwencji, a po opuszczeniu armii brali czynny udział w budowaniu od podstaw armii izraelskiej. – Warto wskazać, że w armii generała Andersa był m.in. Menachem Begin, późniejszy izraelski Premier – dodała senator.

„Jerusalem Post” powołuje się na dokument, którego nie można sprawdzić, bo nie został on ujawniony czy też udostępniony choćby w postaci fotografii. Dodatkowo, izraelska gazeta wskazuje, że „obecne przejawy antysemityzmu są kontynuacją działań grup prawicowych sprzed 1939 r.”.

pch24.pl/tvp.info

Zobacz też

Dodano w Bez kategorii

/ fot. bing images

Według projektu ustawy reprywatyzacyjnej przygotowanego przez ministerstwo sprawiedliwości zaprezentowanego jeszcze w październiku przez wiceministra Patryka Jakiego, korzystający z niej uzyskaliby prawo do rekompensaty wynoszącej od 20 do 25 % wartości nieruchomości i tylko pod warunkiem, iż są Polakami, a w chwili nacjonalizacji odebrany grunt też należał do obywatela polskiego.

Ale to już przeszłość, informuje Wirtualna Polska. Na skutek krytyki płynącej z Izraela i Stanów Zjednoczonych wspomniany projekt przepadł.

– To była decyzja premiera Morawieckiego, który był przeciwny uchwalaniu ustawy w takim kształcie. Projekt miał trafić do kosza – wyjaśnia WP jeden z ministrów.

Do rządu trafiła już opinia dotycząca ustawy reprywatyzacyjnej z propozycją kompromisu między Polską a Izraelem – informuje portal. Prokuratoria Generalna (nie mylić z prokuraturą – Prokuratoria Generalna to państwowa jednostka organizacyjna powołana do zapewniania ochrony prawnej interesów Rzeczypospolitej Polskiej, w tym Skarbu Państwa) która opinię sporządziła, potwierdziła istnienie dokumentu (aczkolwiek jednocześnie przyznano, że treść jest utajniona – nałożono na nią klauzulę niejawności).

Dziennikarze Wirtualnej Polski ustalili jednak, że zmiana ma polegać na możliwości uzyskania nie 20 do 25 % wartości nieruchomości, ale całej wartości. Co więcej, można będzie odzyskać jednak samą nieruchomość, a nie tylko ekwiwalent pieniężny, jak zakładał utrącony projekt.


– To daleko idące zapisy. Mogą się spotkać z oporem. Dla Izraela istotny jest zapis dotyczący obywatelstwa. Być może powinien być zmieniony – precyzuje informator ze stref rządowych.

A więc kolejną zmianą będzie zapewne usunięcie wymogu posiadania obywatelstwa polskiego. Chociaż z drugiej strony placówki dyplomatyczne RP w Izraelu bardzo hojnie je przyznają. Jak informowała w tym tygodniu Telewizja Republika (a jest to medium jednak pro-PiSowskie), powołując się na dane z książki Gabriela Kayzera pt. „Klincz? Debata polsko- żydowska” – w 2017 r. (a więc już za rządów PiS) wydano w konsulacie w Tel-Awiwie aż 3530 (rok wcześniej – 2665). To w dodatku rekordowa jak do tej pory liczba.

Po południu Prokuratoria Generalna wydała komunikat, w którym stwierdzono iż „opinia prawna Prokuratorii Generalnej dotyczy wyłącznie podstawowych założeń projektu ustawy reprywatyzacyjnej zawiera uwagi prawno-legislacyjne do projektowanych rozwiązań prawnych. Jest to opinia typowa dla tego rodzaju spraw. Opinia nie zawiera uwag o charakterze pozaprawnym i nie odnosi się do stosunków z innymi Państwami. Kwestie te nie są objęte właściwością Prokuratorii Generalnej”. Potwierdzono jednocześnie niejawność opinii, dodając że „Prokuratoria Generalna nie udzielała i nie udziela informacji o treści opinii”.

żródło: dzienniknarodowy.pl; wp.pl

Czytaj także:

https://medianarodowe.com/posel-ujawnia-wstepna-kwote-reparacji-niemiec-chodzi-o-zawrotne-pieniadze/
https://medianarodowe.com/ortodoksyjni-zydzi-bronia-polski-ostro-krytykuja-izrael-wideo/

Dodano w Bez kategorii

Reduta Dobrego Imienia złożyła pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie przeciwko lewicowemu argentyńskiemu dziennikowi internetowemu Pagina12. Portal opublikował artykuł o Jedwabnem, ale jako ilustrację postanowił wykorzystać zdjęcie… zamordowanych Żołnierzy Wyklętych. 

Artykuł opisujący mord w Jedwabnem został opublikowany na popularnym w Argentynie lewicowym portalu Pagina12 17 grudnia ubiegłego roku. Publikacja została opatrzona zdjęciem, które rzekomo miało przedstawiać Żydów zabitych przez Polaków. Tymczasem już na pierwszy rzut oka widać, że przedstawia ono zupełnie co innego. Konkretnie polskich Żołnierzy Wyklętych zamordowanych przez komunistów.

Fotografia została wykonana przez UB i przedstawia żołnierzy z oddziału Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” (patrol „Tygrysa”), poległych 25 lutego 1950 r. Na zdjęciu są Ildefons Żbikowski „Tygrys”, Józef Niski „Brzoza”, Henryk Niedziałkowski „Huragan” i Władysław Bukowski „Zapora”.

Reduta Dobrego Imienia zapowiada podjęcie kroków prawnych. Przedstawienie poległych żołnierzy podziemia niepodległościowego jest manipulacją, działaniem na szkodę narodu polskiego i naruszeniem dobrego imienia polskich żołnierzy. To celowe nadużycie, które ma potwierdzić i utwierdzić w czytelnikach polski antysemityzm. – informuje RDI.

Redakcja bezrefleksyjnie i celowo połączyła dwa okresy historyczne: II wojnę światową (Jedwabne – 1941r.) i czasy komunistyczne (fotografia pochodzi z 1950r.). Wydawca, dokonując takiego zestawienia, wykazał się ogromną ignorancją historyczną, za którą powinien oficjalnie przeprosić wszystkich Polaków. – czytamy na stronach Reduty.

Jest to pierwszy proces, w którym korzystamy z nowego prawa, jakie wynika z nowelizacji ustawy o IPN. Ustawa, która wczoraj weszła w życie, uprawnia organizacje zajmujące się obroną dobrego imienia Polski, czyli takie jak Reduta Dobrego Imienia, do występowania w sprawach sądowych jako powód. Świadkowie wydarzeń nieuchronnie odchodzą, teraz także my jako organizacja możemy wystąpić z pozwem sądowym przeciwko oszczerstwom historycznym. I tak właśnie zrobiliśmy w tym przypadku – mówi Mira Wszelaka, prezes Reduty Dobrego Imienia, cytowana przez portal niezalezna.pl.

niezalezna.pl 
Dodano w Bez kategorii