[OPINIA] Michał Maliński: Największy grzech polskich narodowców

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. Twitter

Niedawno mieliśmy rocznicę śmierci najwybitniejszego polskiego polityka, ojca ruchu narodowego, architekta niepodległej Polski – Romana Dmowskiego. Ale ja nie mam zamiaru jak co roku wklejać tych samych mądrości i wspomnień.

Korzystając z rocznicy chciałbym wspomnieć o największym grzechu narodowców w Polsce. Mianowicie – przez te lata nie budowaliśmy kapitału, który pomógłby nam przetrwać w coraz bardziej totalitarnej rzeczywistości. Przez ostatnie lata zbudowaliśmy najsilniejsze po wojnie struktury, wykształciliśmy liderów, którzy merytorycznie biją na głowę resztę polskiej klasy politycznej. Rozwijają się nasze media i nowe media.

Doceniam pracę stricte polityczną Ruchu Narodowego (byłem wszakże jej świadkiem, od lat oglądam wszystko z pierwszej ręki, parę razy brałem też udział w istotnych wydarzeniach), kształtowanie elit wśród młodych przez Młodzież Wszechpolską, która jak na swoje skromne warunki robi naprawdę dużo. Widzę też jak istotne społecznie projekty inicjuje się wokół Stowarzyszenia Marsz Niepodległości

Mamy w końcu jako narodowcy kilku posłów w Sejmie i pewne możliwości promowania idei. I co z tego? Bez własnych przedsiębiorstw, klastrów, cechów, stowarzyszeń czy nawet związków zawodowych nasze życie codzienne staje się bardzo ciężkie, czasami uciążliwe. I absolutnie nie mówię tutaj o czerpaniu osobistych korzyści z działalności.

Mówię o tym, że w ciągu kilku ostatnich lat coraz systematyczniej zaciska nam się pętle na szyi. Upolitycznianie coraz to nowych sfer życia, poprawność polityczna czy homoterror duszą nas coraz bardziej. Do wielu stanowisk pracy mamy zamknięte drzwi z “zasady”. Specjaliści od HRu z miejsca odrzucają kandydatów na stanowiska “upolitycznionych” – a w dobie mediów społecznościowych w chwilę idzie to wyszukać. Byle grupka lewicowych oszołomów pod dyktatem terroru poprawności politycznej może doprowadzić do bankructwa nasze firmy, wymyślając różne irracjonalne bojkoty.

Na początku swojej wypowiedzi nakreśliłem różne obszary, gdzie jako środowisko odnosimy pewne sukcesy. Jednakże osią tego, co chcę przekazać jest zupełnie inny aspekt. Bez silnego filaru gospodarczego wzorem tradycji polskiej spółdzielczości i przedsiębiorczości nie będziemy mogli realizować naszych projektów

Jeżeli szeroko rozumiany ruch narodowy w Polsce ma przetrwać i rozwijać się, to musimy być całkowicie niezależni gospodarczo oraz ekonomicznie (jako środowisko) od państwa i kogokolwiek. Ta swoista niezależność bierze się z pieniędzy, których nie da się zastąpić crowdfundingiem czy publicznymi środkami, na które nie ma co liczyć.

Tutaj trzeba wypracować odpowiedni kapitał. Prowadzić przedsiębiorstwa niczym Pax, by jak wtedy ludzie zaszczuci przez system mogli znaleźć tam pracę. Profil działalności musi być znacznie szerszy aniżeli tylko odzież patriotyczna czy narodowe czasopisma. Płyn Ludwik jest tutaj dobrym przykładem. Ponadto należy aktywnie rozwijać ruch spółdzielczy, organizacje zrzeszające przedsiębiorców i projekty nastawione na generowanie środków, i różnych zasobów.

Ważne są także własne związki zawodowe i organizacje pracownicze. Nie po to, aby zaginać rzeczywistość i podejmować bezsensowną walkę z prawami ekonomii. Ale po to, żeby skutecznie egzekwować warunki zawartych umów i może przede wszystkim po to, żeby nie można było nas bezpodstawnie wyrzucać z pracy ze względu na prezentowany światopogląd.

Siatka wzajemnych powiązań gospodarczych powinna być tak duża i silna, by przetrwać każdy bojkot ze strony lewicowych oszołomów czy każdy atak ze strony państwa. Bez tego w przyszłości skończymy jak Żołnierze Wyklęci jedzący mech w lesie, albo jak zasłużeni działacze Solidarności, którzy porzuceni przez świat bez środków do życia dogorywają gdzieś robiąc pod siebie. A analizując historię bez żadnych problemów możemy stwierdzić, że jesteśmy na jak najlepszej drodze, żeby do nich dołączyć.

Czasy są mało ciekawe, a będzie dużo gorzej. Szkoda, że osoby decyzyjne na szczeblu centralnym wcale o tym nie myślą. Poniekąd także dlatego, że są słusznie zajęci pracą na innych polach działalności. Mam nadzieję, że jednak to się zmieni. Konkluzja jest jedna – bez zbudowania niezależnego kapitału i środków finansowych opartych na warunkach rynkowych nie przetrwamy. I żadne inne pole działalności, choćby najlepiej rozwinięte nam tego nie zastąpi.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY