[OPINIA] Matysiak: Newralgiczny tydzień dla przyszłości USA…

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

W Nowym 2021 Roku dumnie wkraczamy w problemy nagromadzone w starym roku. Kłótnie w USA wokół tego, kto wygrał wybory prezydenckie przypominają historię dwóch kobiet z przenoszona ciążą wśród gawiedzi robiącej zakłady o to, która z nich jest w urojonej ciąży. Nie bądźmy naiwni, zapowiadany nadchodzący Reset to tylko inne imię Rewolucji, o której od dekad marzy lewica od Lenina, Stalina, Mao, Pol Pota, czy Obamy. Niektórzy pytają: a cóż w tym złego, oni chcą tylko ulepszyć świat. Zapominają, że lepsze jest wrogiem dobrego. Celem jak w każdej rewolucji jest kontrola nad populacją i jej zasobami, sojusznikiem jest bieda, pożądanie cudzego, osobiste lenistwo i ludzka naiwność. Oczywiście powstaje wtedy konieczność “pozbycia się” tych niezależnych, czyli kiedyś drobnej burżuazji, kułaków, a dziś klasy średniej. Hasło tej rewolucji powtarza już papież Franciszek “Odbudujemy lepiej”, pożyczył ten slogan od kampanii prezydenckiej Joe Bidena, który z kolei zapożyczył od kolegów globalistów. Będące u władzy elity “Deep State” zawsze mówiły, że ich prawdziwą pasją, misją i troską jest pomóc tym najsłabszym, najuboższym z nas. Prawdziwą misją jednak naprawdę jest Pomoc Pomagającym. Wystarczy popatrzeć na majątki najbardziej pomagających innym: rodziny Clintonów, Obamów, Pelosi, Feinstein, które najgłośniej śmieją się biegnąc do banku…

Zobacz także: Rosja umacnia granice z Polską. Tłumaczy to siłami NATO nad Bałtykiem

Jeśli tak dalej popłyniemy oczarowani i popychani wirami i nurtami propagandy w kierunku krawędzi wodospadu gdzie będzie czekał doskonały sztorm, który porwie nas i nasze prawa i wolności w kierunku nowoczesnego niewolnictwa. W nadchodzącym ustroju totalitarnej technokratycznej oligarchii (najlepiej dziś wypasionej w komunistycznych Chinach) nie będzie miejsca na podmiotowość, suwerenność człowieka, będzie jedynie miejsce dla ciebie w rezerwuarze siły roboczej (miska ryżu), o statusie coś między opiewanym w literaturze chłopem pańszczyźnianym, a niewolnikiem. Dlatego też zapomnij o religii, szczególnie chrześcijańskiej z jej tezami wolnej woli, sumieniu, z autorytetem Boga i koncepcji sądu ostatecznego, z którego wyroki, często mogą być w sprzeczności z wyrokami sądu globalnego. Już dzisiaj w Chinach funkcjonuje “social credit system”, każdy jest pod wielostronną obserwacją i odpowiednio do stopnia podporządkowania się nakazom dyktatury gromadzi punkty i jest nagradzany, bądź blokowany w dostępie do korzystania z dóbr takich jak edukacja, kariera, dostęp do środków transportu itd.

Globaliści przez wiele dekad wykonali ogromną pracę infiltrując i zdobywając ogromne wpływy promując swoich ludzi w obszarze edukacji, medycyny, wymiaru sprawiedliwości, mediów, nauki, a nawet świata wielkiego biznesu. Dziś w krajach rzekomo demokratycznych mamy podobną sytuację jak w komunistycznym PRL-u. Napiszesz pod swoim nazwiskiem niepoprawny artykuł, czy komentarz w mediach społecznościowych, czy weźmiesz udział w proteście przeciwko jakimkolwiek formom koncentracji władzy i kontroli, wypowiesz się przeciwko działaniom neo marksistowskiej lewicy, lecisz z pracy na bruk. A lewicy wszystko wolno, wolno nawet spreparować (kampania wyborcza Hillary Clinton) oskarżenia prezydenta Trumpa o “russian collusion”, za co powinni otrzymać nagrodę “Noble-Lies”…

Trump mimo ciągłych ataków neo marksistowskiej lewicy i finansowo skorumpowanego przez chińskich komunistów Deep State, pokazał zwiotczałej republikańskiej GOP jak można i o jakie wartości walczyć. Ukazał, że lewacka śpiewka o końcu GOP jest tylko mrzonką, otworzył GOP na mniejszości narodowe (latynosi, czarnoskórzy) i ludzi z małego oraz średniego biznesu i ogólnie mówiąc na patriotów.

W tegorocznym sondażu Gallupa prezydent Trump został (z 18%) najbardziej podziwianym człowiekiem w USA, czym przełamał dotychczasową 12 letnią pierwszą pozycję Obamy (teraz 15%), choć w ostatnim roku mieli tyle samo punktów. Dalej uplasowali się: konkurent Trumpa, Joe Biden (6%), dr. Anthony Fauci (3%) i papież Franciszek (2%)…

Robi się coraz głośniej o dowodach na korupcję rodziny Bidenów, głośno o tym również w parlamencie ukraińskim, ale cicho w chińskim Pekinie. Wszystko to mimo totalnej blokady takich informacji w mainstreamowych mediach i na silnie ocenzurowanych mediach społecznościowych. Lewicy sekundują amerykańskie sądy, odrzucając najczęściej z powodów proceduralnych wszystkie apele i pozwy odnośnie oszustw i rozmaitych wyborczych nadużyć. Prokurator Generalny USA Barr (który odszedł z administracji Trumpa przed świętami) przez rok siedział na dowodach (m.in. komputer Huntera Bidena, zeznaniach biznesowego partnera Boblulińskiego) bezczelnie ukrywając dowody korupcji przed Amerykanami w czasie kampanii wyborczej. Oszukiwany przez swoich współpracowników (podsuniętych mu przez republikański Deep State) Trump musi być bardzo rozczarowany i rozgoryczony.

Społeczna presja wzburzonych korupcją wyborców kładzie się również cieniem w kierunku ich kongresmenów i senatorów, którym ostatnio wyborcy grożą wykopaniem z lukratywnych posadek przy okazji następnych wyborów. Stąd obserwujemy pewną zmianę w zachowaniu zagrożonych republikańskich elit. Pierwszy swój głos sprzeciwu na posiedzeniu połączonych izb Kongresu zapowiedział młody senator Josh Hawley ze stanu Missouri. Wśród kongresmenów ruch protestu gwałtownie przybiera na sile już odnotowano ok. 150 kongresmenów zapowiadających podniesienie głosu protestu podczas zatwierdzania głosów elektorskich 6-go stycznia. W grę wchodzi 7 “spornych” stanów (Michigan, Wisconsin, Georgia, Pensylwania, Nowy Meksyk, Arizona i Nevada), w których wyborcy zgromadzili niezliczone ilości dowodów na wyborcze oszustwa. Gubernatorzy tych stanów już wydali certyfikaty i wysłali do Waszyngtonu, jednak stanowi Republikanie, których protesty odnośnie malwersacji odrzucono wysyłają swoich elektorów.

Wiceprezydent USA Mike Pence, 6-go stycznia (jak wcześniej pisałem), będzie przewodniczącym zgromadzenia obydwu izb i będzie wyposażony w pewne specjalne konstytucyjne uprawnienia , z których nie chce skorzystać. Sędzia odrzucił pozew kongresmena Louie Gohmert, który chciał sądowego potwierdzenia zdolności Pence do odwrócenia sfałszowanych wyborów. Przeciwnicy takiej interpretacji powołują się na prawo federalne z 1887 r. (Electoral Count Act) mówiące, że to poszczególne stany decydują o swoich elektorach. Z drugiej strony szef gabinetu Pence wydał oświadczenie wyrażające poparcie wiceprezydenta dla niżej wymienionego protestu 11 senatorów. Prawdą jest, że atmosfera wśród republikańskich wyborców bardzo się zagęszcza, jeden z czołowych adwokatów walczących z wyborczymi oszustwami radykalny Lin Wood wcześniej zaatakował właśnie wiceprezydenta Pence, sugerując jego zdradę na rzecz Deep State. Obserwujemy więc zachowanie republikańskich polityków w odpowiedzi na oddolną presję.

Sprawa ta może trafić do Sądu Najwyższego USA, który zdecyduje, które prawo ma tu pierwszeństwo i zastosowanie. W SN zasiadają teoretycznie konserwatyści: Thomas, Alito, Barrett, Kavanaugh, Gorsuch i Roberts, który niestety coraz częściej lgnie do lewicy. Według sondażu Reuters/Ipsos 39% Amerykanów uważa, że wybory były oszukane. Taką opinię ma 67% Republikanów, 17% Demokratów i 31% niezależnych.

Poza wyżej wymienionym sen. Hawley, który przypomniał, że Demokraci w Kongresie protestowali podczas zatwierdzania głosów elektorskich w 2001, 2005 i 2016 (wymyślony “russian collusion” i maszyny liczące głosy!). Swój protest zapowiedziało jeszcze 11 senatorów republikańskich, którzy postawili warunek powołania specjalnej komisji do przeprowadzenia 10-dniowego audytu nieprawidłowości wyborczych. Czyli jest to jakiś protest, ale i rozciąganie gry w czasie, być może dla uspokojenia nastrojów, z cyklu pogadają ostro i następnie po gratulują sobie dobrej roboty. Do tej grupy senatorów wchodzą: Ted Cruz (Texas), Ron Johnson (Wis.), James Lankford (Okla.), Steve Daines (Mont.), John Kennedy (La.), Marsha Blackburn (Tenn.), Mike Braun (Ind.), sen-elect Cynthia Lummis (Wyo.), Roger Marshall (Kan.), Bill Hagerty (Tenn.) i Tommy Tuberville (Ala.).

W poniedziałek tak prezydent Trump, jak i pretendent Biden udają się do stanu Georgia, aby pomóc swoim kandydatom w walce o uzyskanie 2-ch senatorskich foteli. To bardzo ważne wybory (5 stycznia), które zdecydują która partia będzie kontrolowała w USA Senat. Głosowało już ok. 2 mln wyborców, zarejestrowano 75,000 nowych wyborców. Republikanie bronią swoich posiadanych pozycji, po stronie Dems startuje czarny komunizujący pastor Warnock i młody lewak Ossoff, obaj opływający w ogromne dotacje uzyskane też spoza stanowych źródeł. Nikt nie wie jaki będzie wynik tych wyborów.

Trump wezwał swoich zwolenników do stolicy właśnie na 6 stycznia do zamanifestowania sprzeciwu przeciwko oszustwom wyborczym. Ma coraz to mniej kart w rękawie. Chyba odpada wprowadzenie lokalnego stanu wyjątkowego z wariantem przeprowadzenia przez wojsko powtórnych wyborów w 7-miu stanach w których doszło do wielu nadużyć, wojsko nie chce wtrącać się do polityki. Z kolei Trump 4 lata temu przysiągł strzec przestrzegania Konstytucji, więc w obliczu wyborczych oszustw. Pewnie ma rozmaite myśli co tu zrobić, aby za jego prezydencji nie puścić płazem oszukanych wyborów. Konserwatyści uważają, że jeśli uznają sfałszowane wybory, to ugotują własną gęś i nie powinni oczekiwać więcej jaj. Wraz z ewentualnym odejściem Trumpa konserwatystom pozostałoby głosowanie na przysłowiowe mniejsze zło.

A może 6 stycznia nic się nie wyjaśni (Pence już odwołał swoją zagraniczną podróż), a dopiero rozpocznie się kilkudniowy maraton debat, sprzeciwów, protestów, wniosków i prezentacji (wreszcie) materiałów dowodowych na oszustwa wyborcze, których nie chciały przyjąć sądy? No i prezentacji materiałów dowodowych z komputera Huntera Bidena i jego biznesowych wspólników świadczących o wieloletnim uczestnictwie Joe Bidena w działaniach korupcyjnych jego rodziny m.in. na Ukrainie i oczywiście potężnych powiązaniach tej rodziny z komunistycznymi Chinami? Ten proces ujawniania nadużyć wyborczych i korupcji może być wyciszony jednego dnia, bądź trwać aż do 20 stycznia!

W San Francisco aktywiści lewicy dokonali wandalizmu na jednym z domów marszałkini Kongresu Nancy Pelosi (napisy na drzwiach garażu) pozostawiając jeszcze łeb świni i rozlewając czerwoną ciecz. Pojawiły się również napisy na domu republikańskiego lidera Senatu (“Gdzie są moje pieniądze?”) nawiązujące do zatrzymania ustawy o zwiększeniu pomocy (COVID-owej) z $600 do $2,000. jest zima, ale w USA zaczyna być gorąco…

1993 lata temu, w 9 roku A.D. za rządów cesarza Augusta (Oktawiana) naga siła rzymskiego imperium okryła się kirem, kiedy 3 “niezwyciężone” legiony (ok. 30,000 żołnierzy) pod wodzą namiestnika Germanii Warusa (wcześniej Syrii i Afryki) zostały rozszarpane i wgniecione w ziemię w Lesie Teutoburskim przez miejscowe germańskie plemiona Cherusków pod wodzą Arminiusza. Pochówek żołnierskich kości przez ich legionowych braci miał miejsce dopiero 6 lat później. Co przyczyniło się do klęski Rzymian i zatrzymania ich dalszego podboju ziem zamieszkanych przez plemiona germańskie? Rzymianie przez całe wieki podbijali i podporządkowywali sobie liczne królestwa i imperia, ale nie byli w stanie podbić plemion germańskich? Otóż podbijane ludy w większości były pozbawione swoich praw i wolności przez swoich poprzednich władców, więc byli obeznani z systemem rządów centralnych i ich bezwzględnym systemem podatkowym. Germanie byli ludźmi wolnymi zorganizowanymi w liczne plemiona, kierowane przez królów i wodzów. Zwykle nie żyli w miastach, byli więc trudniejsi do kontrolowania. To ludzie wolni zdołali zatrzymać dalszy podbój ziem germańskich przez imperialny Rzym. Rzymianom pozostało manipulowanie i popieranie jednych germańskich wodzów przeciwko drugim i dbanie o to aby Germanie się nie zjednoczyli.

Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że jest jeszcze nadzieja dla USA, kraju z jednej strony zinfiltrowanym przez neomarksistów i chińskich komunistów (edukacja, wielki biznes), a z drugiej w kraju o populacji 330 milionów, w którego dłoniach znajduje się ok. 400 mln prywatnej broni. Kraju jeszcze chrześcijańskim i w 65% białym, ale powoli zżeranym przez groźnego dla wartości chrześcijańskiej cywilizacji neo marksistowskiego wirusa.
Dziś zadajemy sobie pytanie czy wytrych COVID-owy nie wciągnie nas swoim wirem w banksterski despotyzm. Może już 6-go stycznia dowiemy się jakim krajem będzie USA, czy republiką opartą na Konstytucji, czy też republiką bananową z rozhuśtaną korupcją posuwajacą się ku swojej zagładzie…

Jacek K. Matysiak
Kalifornia, 2021/01/03

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY