[OPINIA] Maliński: Krzyż Jezusa, to ostateczny dowód na triumf miłości nad śmiercią

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Krzyż.

/ fot. pixabay

Wszystko albo prawie wszystko złe co mówią o Tischnerze ( i jego otoczeniu) to prawda i ja zasadniczo się pod tym podpisuję. Ale warto także dostrzec to, co w tym księdzu i filozofie było fenomenalne.

Pewne słowa będę oznaczał pogrubieniami, żeby łatwiej było wychwycić zależności.

Tischner mówi o śmierci. “Nie człowiek wymyślił śmierć .Nie Bóg wymyślił śmierć. To pomysł diabła“. Mamy tutaj dość oczywiste nawiązanie do Księgi Rodzaju, kuszenia Adama i Ewy przez węża, wygnania z raju i śmierci oraz #cierpienia, które przyszło na człowieka w związku tym. Dalej Tischner mówi : “Bóg wymyślił życie , Bóg wymyślił miłość , która z życia się bierze i z której bierze się życie.

Dobra i mamy tutaj pewną historię, Stary Testament wręcz, pewne objaśnienia. I pewną sytuację do rozwiązania.

Wielu z Was pewnie od dziecka zastanawia się dlaczego w naszej wierze Bóg staje się człowiekiem, umiera na jakimś krzyżu. Po co to wszystko było? Bóg nie mógł po prostu wybaczyć ludziom albo wybrać jakieś proste rozwiązanie? Gdzie tutaj sens? I tutaj dochodzimy do odpowiedzi.

Bóg stał się człowiekiem – mamy tutaj dogmat chrystologiczny, większość herezji w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa polegała na negacji tegoż. Wierzymy wg nauki Kościoła, że Jezus był zarówno Bogiem, jak i człowiekiem. >>Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa jest ostatecznym dowodem zwycięstwa miłości nad śmiercią <<. Zwycięstwa Boga nad diabłem. Jezus mówi – ja jestem zmartwychwstaniem i życiem W symbolice wschodniochrześcijańskiej Jezus został ukrzyżowany na grobie Adama. Tryumf miłości nad śmiercią dokonał się na grobie pierwszego człowieka wygnanego z raju.

Bóg, który jest miłością (Deus caritas est) tryumfuje nad śmiercią, którą wymyślił diabeł.

Przy ogromnym cierpieniu za grzechy wszystkich ludzi.

I teraz widzimy wszystko bardzo jasno. W jednym i drugim tekście mamy zaznaczone słowa kluczowe. Występują one w pierwszym i ostatnim etapie historii zbawienia wg słownika teologicznego. W zupełnie innym kontekście. W drugim tekście mamy  tryumf Boga nad szatanem. Ocalenie człowieka. Zejście do Szeolu po dusze dobrych ludzi. Nowy Testament wręcz.
Dlatego właśnie Bóg-człowiek, dlatego zstąpił na ziemię dlatego własnie śmierć na krzyżu za grzechy ludzi i zmartwychwstanie. Wszystko nabiera sensu. Całe Credo skodyfikowane już na soborze w Nicei w 325r.

Ale to nie koniec. Warto jeszcze pochylić się nad motywem krzyża i cierpienia w twórczości Tischnera.

W kazaniu na święto Podwyższenia Krzyża Świętego (notabene to także święto patronalne opolskiej katedry, gdzie znajdują się także relikwie św. Krzyża) w roku 1986 Tischner mówi, że na Golgocie były trzy krzyże, ale tylko jeden z nich dawał zbawienie. Było trzech skazańców, którzy dostali wyrok śmierci za złamanie prawa rzymskiego obowiązującego na terenie Judei, która wówczas była prowincją rzymską. Poniekąd byli to więc więźniowie polityczni, bo drobni czy kryminalni podlegali także pod lokalne systemy prawa.

I mamy pierwszy krzyż- złego Łotra. Buntownika, który w obliczu śmierci lży Bogu i nie wyraża skruchy.

A także drugi krzyż – dobrego Łotra, która nawraca się w obliczu śmierci pokazuje #pokorę wobec cierpienia.

I oczywiście trzeci Krzyż Jezusa, z którego zstępuję nadzieja.

Bardzo ważna jest refleksja Tischnera, że krzyże są trzy, ale zbawienie daje tylko jeden – Jezusa.

I tutaj mamy swoisty plot twist.

Tischner pokazuje nam, że na tych, dwóch krzyżach jesteśmy my. I od nas zależy jaką postawę wobec tego ukrzyżowania przyjmiemy. Złego Łotra, buntownika, który obwinia Boga za swoje cierpienie , przeklina go  i ostatecznie przegrywa.

Czy Dobrego Łotra, który w obliczu ukrzyżowania i śmierci pokazuje pokorę i dostępuje zbawienia. Zresztą, ta biblijna scena ma swoje odniesienia w historii nawet, jak w przypadku cesarza rzymskiego Juliana Apostaty, który w swoim życiu walczył z Bogiem, a w momencie śmierci mówi Galilaee, vicisti! – co znaczy “Zwyciężyłeś Galilejczyku” Notabene umierał z przebitym bokiem.

Tischner mówi także, że ten trzeci krzyż Jezus niesie razem z nami.

Tischner w kazaniu pyta nas otwarcie, który krzyż w swoim życiu niesiemy. Buntownika? Nawróconego Łotra czy Krzyż Jezusa?

Bo niosąc Krzyż razem z Jezusem możemy także nieść światu zbawienie ( np. prowadząc ludzi do Boga własnym przykładem).

To także pytanie o to, jak w swoim życiu odnosimy się do cierpienia, które nas spotyka. Co robimy z naszym cierpieniem? Czy wzorem łotra buntownika niesiemy nim zniszczenie nie wywodząc z tego nic dobrego? Czy wzorem łotra nawróconego poznajemy na krzyżu prawdę o samym sobie? Czy może wzorem Krzyża Jezusa niesiemy światu zbawienie?

Co to jest krzyż? Co to jest ukrzyżowanie?

To są nasze cierpienia, trudy i nieszczęścia, które gotuje nam nasze życie i które zgotowali nam inni ludzie. I żeby to miało wszystko sens, a nie było tylko bezsensownym bólem, to musimy przyjąć do tego odpowiednie podejście. Musimy nauczyć się pokory, bo być może Bóg w momencie naszego krzyżowania chce nam coś pokazać, może chce, żebyśmy zrozumieli coś, kogoś albo samych siebie.

Może ten krzyż w naszym życiu, to nieludzkie cierpienie jest po to, “aby odkryć prawdę o samym sobie”.

I należy pamiętać o tym, że dla każdego ten krzyż będzie czym innym. Dla jednego trudami dnia codziennego, dla drugiego cierpieniem tak wielkim, że człowiek modli się, żeby się nie zabić, by przestać to odczuwać.

Ale teraz idziemy dziesięć lat do przodu i kolejny plot twist.

Bóg wchodzi w życie Tischnera. On w kazaniu z 1986 nie miał zielonego pojęcia, że stanie się ono udziałem jego życia.

Tischner ma raka krtani. Nie może mówić. Cóż za ironia. Profesor, filozof, ksiądz, przede wszystkim mówca i wykładowca nie może nic powiedzieć. Krzyż pierwszej klasy. Wśród ludzi nie ma obiektywnie największego krzyża. Każdy z nas ma swój własny. W związku z nowotworem mamy też dużo cierpienia fizycznego.

I co robi Tischner, kiedy staje się bohaterem własnego kazania sprzed 10 lat?

Przyjmuje postawę dobrego Łotra. Ucieka się do Miłosierdzia Bożego. Z tego wychodzi bardzo jasny przykład pokory. Człowiek uznany za jednego z lepszych, polskich filozofów w chwili próby ucieka się do przesłania prostej siostry zakonnej, która skończyła kilka klas szkoły podstawowej. Jak mówią jego znajomi, a co może przeczytać w szerokiej biografii autorstwa W. Bonowicza – Tischner na łożu śmierci przylega do krzyża i Miłosierdzia Bożego.

Ale też niesie Krzyż Jezusa, swoim odchodzeniem przywodzi ludzi do Boga.

Człowiek, który dla większość przez całe życie był żywym przykładem buntownika, złego Łotra.

Nowotwór sam w sobie odziera człowieka z godności. Wielkie cierpienie, niesprawność, lockdown wszystkich planów życiowych, strach w związku z tym, co będzie z naszymi bliskimi po śmierci. Nie chciałbym i nikomu nie życzę takiej choroby.

Ale Tischner na własnej skórze pokazuje, że to cierpienie może przynieść sens, jeżeli dzięki niemu zrozumiemy kilka spraw, zrozumiemy samych siebie. Okażemy pokorę. Przemyślimy nasze życie i postępowanie.

Dlatego właśnie Tischner konający pisze na łożu śmierci, że cierpienie samo w sobie nie uszlachetnia, samo w sobie nie ma żadnego sensu.

I dlatego też to wszystko jest takie prawdziwe. Tischner naucza, pokazuje, objaśnia. Najpierw jako filozof i teolog, a potem daje lekcje własnym życiem, cierpieniem, pokorą, śmiercią i miejmy nadzieję zmartwychwstaniem.

Zachęcam także do obejrzenia nagranego przeze mnie vloga, o stosunku ks. Tischnera do Żołnierzy Wyklętych – dla wielu z Was będzie to totalnym zaskoczeniem.
Poniżej link do vloga: https://youtu.be/p4emg7nzfGw
Zapraszam także do oglądania innych filmów na moim kanale :
https://m.youtube.com/channel/UCOVZoyKE5hZe1PyUr_xXRtQ

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY