Niemcy wystawili list gończy za polskimi rodzicami, którzy zabrali własne dziecko ze szpitala

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. Flickr.com

Niemiecka policja wysłała list gończy za rodzicami z Polski, którzy zabrali ze szpitala swoje 2-dniowe dziecko. Przed zajściem szpital poinformował młodych rodziców, że dziecko musi zostać na oddziale, a ich sprawa zostanie zgłoszona do Jugendamtu. Polaków podejrzewa się o porwanie noworodka.

Niemieckie media podały, że rodzice z Polski zabrali w tym tygodniu 2-dniowego syna ze szpitala w Krefeld w Nadrenii Północnej-Westfalii, w obawie przed Jugendamtem, który mógł odebrać im dziecko. Szpital miał poinformować urząd o możliwości zagrożenia dobra dziecka. Jugendamt jest często obiektem krytyki z praktykowania odbierania dzieci rodzicom z powodu biedy.

Informacja o liście gończym wystawionym za Polakami pojawiła się w sobotę wieczorem w niemieckiej lokalnej prasie. Polskie Radio poinformowało, że część niemieckich mediów (w tym „Westdeutsche Zeitung” czy „Rheinische Post”) uważa, że jest to przejaw nadgorliwości organów ścigania. Nie podano bowiem oficjalnych informacji na temat potencjalnego odebrania rodzicom praw rodzicielskich. Istnieje jednak możliwość, że sąd na wniosek Jugendamtu pozbawił rodziców tych praw zaocznie.

W przypadku nieodebrania przez sąd praw rodzicielskich Polakom, według prawników cytowanych przez media policja nie może prowadzić przeciwko nim sprawy o porwanie. Zarzuty mogą dotyczyć jedynie narażenia zdrowia noworodka. Stanowi to zupełnie inną kwalifikacja czynu, przy którym wystawianie listów gończych jest uznawane przez ekspertów za co najmniej kontrowersyjne.

Według informacji podanych przez Polskie Radio, ten sam Jugendamt, zyskując informacje z tego samego szpitala w Krefeld w lutym tego roku zabrał odebrał najpierw jedno, a potem kolejne dwoje dzieci innej polskiej rodzinie. Dopiero po długiej batalii sądowej dzieci mogły wrócić do domów przed kilkoma dniami.

Niemieckie Urzędy ds. Młodzieży – Jugendamty w swoich założeniach mają dbać o dobro dzieci i młodzieży, jednak w rzeczywistości często ingerują w kluczowych kwestiach w życie rodzin. Same urzędy nie podlegają kontroli niemieckiego rządu i innych federalnych organów wykonawczych.

kresy.pl / niezalezna.pl / medianarodowe.com

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY