Monika Jaruzelska przekonuje, że chce bronić wszystkich, którzy żyli w PRL. Ma się to objawiać m.in. przez walkę o emerytury dla milicjantów czy żołnierzy.
– Swoim zaangażowaniem w sprawę żołnierzy czy emerytur dla milicjantów chcę bronić tych wszystkich, którzy żyli w PRL i nie byli w opozycji, chcę bronić ich dobrego imienia – mówi Jaruzelska w rozmowie z Robertem Mazurkiem w “Dzienniku Gazecie Prawnej”.
Jaruzelska: ksieżniczka PRL o swoich preferencjach politycznych w Cieciej Erpe:
“Przez lata głosowałam na Unię Demokratyczną, potem Unię Wolności, dopiero potem na SLD.”— Razparuk (@Razparuk1) 3 sierpnia 2018
Jaruzelska potwierdziła, że będzie startować z list SLD. – Poczułam ten zew, widząc lansujących się w mediach odchodzących za czasów ministra obrony Antoniego Macierewicza generałów. Oni wszyscy mówili wyłącznie o sobie, o swoim byłym szefie i w zasadzie żaden z nich nie mówił o żołnierzach. Nikt nie stawał w ich obronie.
Mnie nie podobają się (…) kpiny z 500 plus. Cieszę się, że dzięki tym pieniądzom więcej ludzi pojechało nad morze, że dzieci, które dotychczas nie mogły pojechać na wakacje, teraz mają taką szansę. Tak jak miały ją dzieci w PRL – powiedziała w rozmowie z Mazurkiem.
Dziennikarka twierdzi także, że jest feministką, ale zupełnie inną od tych z totalnej opozycji – Podpadłam, kiedy powiedziałam w wywiadzie, że mężczyzna powinien być mężczyzną. W książkach zresztą napisałam, że w moim życiu bardzo ważną rolę, poza ojcem, odgrywali chłopcy z jego ochrony. Oni towarzyszyli mi przez całe życie, mieli dyżurkę przy domu rodziców i uwielbiałam spędzać z nimi czas.
Kiedyś sama nazywałam się feministką, ale już tak o sobie nie mówię. Dziś hasło “feminizm” oznacza “feminizm walczący”, akcje typu #metoo. Mój feminizm jest inny – deklarowała w “Dzienniku Gazecie Prawnej”.