Przez ostatnie miesiące na polskich pracowników padł cień bezrobocia. Wielu pracodawców wykorzystało szansę jaką dała epidemia koronawirusa do masowych zwolnień. Część małych i średnich przedsiębiorców również była zmuszona do przeprowadzenia zwolnień w swoich firmach. GUS podaje zaniżone wskaźniki bezrobocia, za co głównie odpowiada brak zgłoszeń do urzędu.
Od początku marca, gdy w Polsce pojawił się pacjent zero chorujący na COVID-19 ukryty wskaźnik bezrobocia znacząco zaczął lecieć do góry. Pracodawcy byli zmuszeni zamykać swoje działalności. Zwłaszcza mali i średni przedsiębiorcy odczuli na sobie rządowe restrykcje wprowadzone w gospodarce. Epidemia stała się również szansą dla dużych przedsiębiorstw jak Volksgwagen Poznań, które zwalniały masowo swoich pracowników i zamykały linie produkcyjne. Z tego powodu pracę straciło tysiące Polaków.
Jak podaje “Rzeczpospolita” faktyczne bezrobocie w kwietniu mogło osiągnąć 10,3 procent. Ponad dwukrotnie więcej niż wskazują na to państwowe instytucje takie jak Główny Urząd Statystyczny. Jest to głównie spowodowane brakiem rejestracji bezrobotnych w urzędzie. Wprowadzone restrykcje znacząco utrudniły komunikacje z miejskimi czy powiatowymi urzędami, w tym urzędami pracy.
Zobacz także: Murgrabia: „Sobór watykański II przestawił naukę Kościoła o małżeństwie” [WIDEO]
Z oficjalnych danych statystycznych wynika, iż w kwietniu stopa bezrobocia wynosiła 5,8 procent, a więc od marca wzrosło o 0,4 procenta.
Eksperci z Badania Ekonomicznej Aktywności Ludności potwierdza, że znaczna cześć bezrobotnych, która straciła pracę w czasie epidemii nie poszukuje sobie nowego zajęcia – “Gdyby także je uznać za bezrobotne, to liczba bezrobotnych wynosiłaby pod koniec kwietnia ponad 1,5 mln. To oznaczałoby zaś stopę bezrobocia na poziomie 10,3 proc.” – informują.
“Wielu osobom obawy o zdrowie nakazują samoizolację. Poza tym poszukiwanie pracy często wymaga kontaktów osobistych z firmami, których znacząca część pracowników też pracuje z domu. Wreszcie, w okresie pandemii części osób może być trudno uwierzyć, że gdzieś niedaleko czeka na nich praca, trzeba jej tylko poszukać” – podkreśla Joanna Tyrowicz, jedna z autorów raportu.
Wpływ na to, ile spośród osób faktycznie bezrobotnych będzie się zgłaszało do UP, może mieć też wysokość zasiłku, na który mogą liczyć. Rząd przedstawił już propozycję jego podwyżki, ale z ostatnich wypowiedzi minister rozwoju Jadwigi Emilewicz wynika, że nastąpi do najwcześniej w lipcu.
rp/buisnessinsider