W czwartek Chiny znacząco potępiły lotnictwo Stanów Zjednoczonych za prowokacyjny lot samolotu bojowego C-40 nad Tajwanem, którego uznają za swoje terytorium. W tym samym czasie odbywały się manewry chińskich myśliwców. Pekinowi nie podobają się również ruchy amerykańskich okrętów w pobliżu wyspy.
Wczoraj doszło do incydentu nad Tajwanem. Tamtejsze ministerstwo obrony poinformowało, że nad ich terenem przelatywał amerykański samolot wojskowy C-40A, który jest przerobioną wersją Boeinga 737. Do tej sprawy odniosły się Chiny, którym uznały to za akt naruszenia ich przestrzeni powietrznej.
“Naruszono naszą suwerenność, bezpieczeństwo i prawa do rozwoju oraz prawo i podstawowe normy stosunków międzynarodowych. To był nielegalny czyn i poważnie prowokujący incydent” – podało chińskie biuro ds. Tajwanu.
Zobacz także: Rosja zaniepokojona głosami o przeniesieniu wojsk USA z Niemiec do Polski
Do tych pogróżek ustosunkowała się siódma flota marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych, która przebywa nad Morzem Południowochińskim. Ich zdaniem samolot US Navy odbywał rutynowy lot logistyczny z bazy Kadena w Japonii do Tajlandii, ale został przekierowany przez Tajwan, aby uniknąć manewrów na wschodnim wybrzeżu.
Sytuacja była o tyle niebezpieczna, gdyż tego samego dnia w pobliżu tajwańskiej wyspy odbywały się ćwiczenia chińskich myśliwców. Rząd w Tajpej był zaniepokojony ruchami chińskich samolotów w ich przestrzeni powietrznej. Również wielokrotnie protestował w sprawie manewrów w pobliżu wyspy.
Stany Zjednoczone zintensyfikowały obecność wojskową w pobliżu wyspy, odbywając regularne rejsy marynarki wojennej USA przez wąską Cieśninę Tajwańską, która oddziela wyspę od Chin
interia/tvn24