Pod hasłem „poszerzenia zakresu samorządności regionów” w sobotę 11 lipca obywa się „Marsz Autonomii”. Jego uczestnicy wyruszyli z placu Wolności w Katowicach. To czternasty z rzędu tego typu pochód.
Okazją jest setna rocznica przyznania przedwojennemu woj. śląskiemu autonomii przez Sejm II RP. W tamtym okresie historii owa autonomia miała pomóc w wygraniu Polsce śląskiego plebiscytu.
CZYTAJ TAKŻE: Niemieckie media znów kłamią o „polskich obozach”. Jest reakcja ambasady
W tym roku, wobec zagrożenia epidemicznego, organizatorzy ograniczyli liczebność marszu do 150 osób. Zwykle jest to około 1000. Dodatkowo frekwencję zmniejszył też ulewny deszcz.
Oderwać Śląsk od Polski
Uczestnicy pochodu idą na plac Sejmu Śląskiego i niosą flagi i transparenty w śląskich, żółto-niebieskich barwach. Organizatorem pochodu jest Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) Jerzego Gorzelika.
Jego zdaniem ustawa sprzed stu lat, nadająca regionowi autonomię, powinna być dziś inspiracją dla rządzących Polską. Wspiera hasło decentralizacji i autonomii regionów. Gorzelik przypomniał, że w przyszłym roku planowany jest spis powszechny, który – jak ocenił – pozwoli policzyć się Ślązakom.
Lider RAŚ wyraził nadzieję, że Europejski Trybunał Praw Człowieka, rozpatrując sprawę przeciwko Polsce, uzna za bezprawne niedopuszczenie do legalnego działania stowarzyszenia osób narodowości śląskiej.
W czasie marszu wznoszono okrzyk „autonomia” po polsku, niemiecku, czesku i śląsku. Wśród uczestników marszu jest europoseł Lewicy, „regionalista” Łukasz Kohut. Pomysłodawcy marszu mówią o „przywiązania do górnośląskiej tożsamości”.
CZYTAJ TAKŻE: Decyzja Erdogana. Hagia Sophia znów będzie meczetem: „Symbol zerwania z kemalizmem”
Autonomiczne województwo śląskie faktycznie przestało działać we wrześniu 1939 r., wraz z okupacją i przyłączeniem do III Rzeszy. Formalnie – 6 maja 1945 r., kiedy komunistyczna Krajowa Rada Narodowa zniosła autonomię.