Amerykańscy żołnierze Marynarki Wojennej, którzy stacjonują w Norwegii od 2017 roku mają zgodnie z decyzją Waszyngtonu powrócić do domu. Stała obecność zostaje zamieniona na okresowe ćwiczenia sojuszu. Z tej decyzji najbardziej zadowolonym może być Kreml, który obawiał się obecności Amerykanów w Skandynawii.
Obecnie w Norwegii stacjonuje 700 żołnierzy piechoty morskiej. Amerykańscy Marines zostaną jednak wycofani do domów lub do innych baz w Europie. Żołnierze służyli rotacyjnie, wymieniając się skaldem co sześć miesięcy. W grudniu sytuacja ulegnie zmianie i już tylko 20 żołnierzy pozostanie w Skandynawii.
Zobacz także: Szumowski wprowadza nowe obostrzenia! Weselnicy nie będą zadowoleni
Informacje o wycofaniu się Marines z kraju podał norweski rząd. Jak podaje tamtejsze dowództwo Sił Zbrojnych znacząca redukcja Amerykanów nie oznacza zakończenia współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.
“Dla armii kontynuowane będą, dobre wspólne szkolenia, czasem nawet z udziałem większych sił amerykańskich niż obecnie” – podkreślił generał dywizji Lars Lervik.
Oczekuję się, że około 400 Marines weźmie udział w ćwiczeniach jeszcze tej jesieni, a nawet 1000 w zimowym szkoleniu na początku 2021 r. Amerykański sprzęt wojskowy przechowywany w Norwegii pozostanie w kraju.
Radość w Moskwie
Decyzja o wycofaniu wojsk z Norwegii zostanie pozytywnie przyjęta przez Kreml. Rosyjskie władze wielokrotnie podkreślały swoją krytykę wobec stałej obecności obcych wojsk w tym kraju. Rząd w Oslo oskarżano wówczas o zerwaniu tradycyjnej polityki bazowej.
Na początku czerwca rosyjski Wiceminister Spraw Zagranicznych Władimir Titow wyraził opinię, gdzie rozwój wojskowy na północy Norwegii – “Podważa pokój, stabilność i atmosferę zaufania w regionie” – podkreślił.
Norwegia należy również do Sojuszu Północnoatlantyckiego, do którego przystąpiła w 1949 roku i była jednym z państwa założycielskich. NATO liczy obecnie 30 państw członkowskich głównie z Europy w tym Kanadę oraz USA.
onet/the barents observer